Rozdział 51

20.2K 1.1K 191
                                    

Brooke POV'

Przez cały tydzień Justin ciężko ćwiczył, przygotowując się do walki. Wyniki jego badań wyszły wyśmienicie, więc nic nie stało na przeszkodzie, aby szatyn wziął udział w walce. W ciągu tego tygodnia ja również otrzymałam swoje wyniki badań z kliniki do której wybrałam się w Las Vegas i również byłam z nich zadowolona.
Justin nadal czasami zachowywał się dziwnie lub nazbyt opiekuńczo, lecz w dalszym ciągu powtarzał, że wszystko jest w porządku, więc w końcu przestałam pytać, bo wiedziałam jak brzmieć będzie opowiedz.

Od dwóch dni cały Bieber Team oraz mój brat znajdował się w Miami. Dokładnie dzisiaj, o godzinie dwudziestej miała odbyć się walka Justina, która rozpoczynała następne.

Mój brat od samego rana chodził z uśmiechem na ustach, powtarzając mi, jak bardzo nie może się doczekać, aż ponownie stanie w pierwszych rzędach, aby obejrzeć na żywo walkę najlepszego zawodnika na świecie.

Dochodziła godzina 18, więc musieliśmy wszyscy zbierać się na hale, gdzie miała odbyć się wspomniana wcześniej walka. Justin chwycił swoją torbę i łapiąc moją dłoń, zaczął ciągnąć mnie w stronę wyjścia z hotelu, gdzie przy krawężniku czekało już na nas auto. Zajęliśmy miejsca w dużym samochodzie z przyciemnianymi szybami, czekając jeszcze na Jake'a. Przez całą drogę na halę ściskałam dłoń Biebera, więc kiedy tylko wysiedliśmy z samochodu przy tylnym wejściu, Justin wziął mnie w ramiona i mocno przytulił.

- Nie masz się czym denerwować. Wszystko będzie w porządku. – Odchylił się do tyłu i chwycił jedną dłonią moją brodę, nakierowując ją w stronę swojej twarzy. – Odzyskałem siły i nie pozwolę, abyś ponownie musiała przez to przechodzić, jasne?

Pokiwałam delikatnie głową i stanęłam na palcach całując delikatnie usta szatyna. Bokser uśmiechnął się zadowolony i przycisnął mnie bliżej siebie, pogłębiając pocałunek. Jego dłoń znajdująca się na moich plecach, przycisnęła mnie mocniej do jego twardego brzucha oraz do innej części jego ciała, która również zaczynała twardnieć, więc odsunęłam się, aby potem nie musiał się męczyć.

- Wiesz, że nie możemy. – Oznajmiłam, widząc jego niezadowoloną minę.

- Nie próbowałem jeszcze wchodzić nabuzowanym na ring, więc może powinienem. Szybciej go rozwalę, bo będę wiedział, że czym szybciej stamtąd zejdę, tym szybciej dostanę to co chcę.– Odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy, nie przestając się uśmiechać.

Otworzyłam usta, aby odpowiedzieć, lecz przerwał mi głos Matta.

- No dalej gołąbeczki! Ładujcie swoje tyłki do środka, zanim zleci się tutaj tłum piszczących fanek. – Justin mrugnął do mnie, a następnie splótł nasze palce razem i ruszył w stronę dużych, metalowych drzwi.

Z korytarza prowadzącego do szatni zawodników przyglądałam się napełniającej się hali. Spojrzałam na zegarek znajdujący się na moim nadgarstku, dostrzegając, że zostało jedyne 22 minuty do rozpoczęcia się walki. Obróciłam się na pięcie i po raz któryś z kolei pokazałam ochroniarzom moją przepustkę, aby dostać się do Justina.
Zastanawiałam się czy ochroniarze naprawdę mieli taką słabą pamięć i musieli średnio co kilkanaście minut sprawdzać moją wejściówkę, czy robili to tylko dlatego, żeby mnie wkurzyć. Obstawiałam raczej to drugie, biorąc pod uwagę ich uśmiechy.

Już lekko zirytowana, nacisnęłam na klamkę od pokoju w którym znajdował się Justin i weszłam do środka, dostrzegając od razu boksera i Jake'a, który obwiązywał mu dłonie specjalnym bandażem. Dopiero kiedy zamknęłam drzwi, dostrzegłam również resztę drużyny i Jamesa.

- Jak tam? – Zapytał mój brat, uśmiechając się do mnie szeroko.

- Ludzie powoli zapełniają krzesła, a transparenty zaczynają zawisać. – Spojrzałam na Justina, mając ochotę ponownie się zaśmiać, kiedy przypomniałam sobie o kolejnym, żałosnym tekście dotyczącym mojego mężczyzny.

BOKSER | Justin Bieber ✔Where stories live. Discover now