Rozdział 10

29.7K 1.4K 163
                                    

Brooke POV'

Z przymkniętymi oczami cieszyłam się chłodną wodą spływającą po moim ciele. Odkąd opuściłam pokój Justina mój mózg przetwarzał wszystko jeszcze raz, o wiele dokładniej, dlatego stwierdziłam że zimny prysznic lekko mnie ostudzi i w jakimś stopniu przywróci mój mózg do normalnego funkcjonowania, lecz na marne ponieważ nie potrafiłam wyrzucić z głowy ust Justina na mojej skórze.

Przetarłam dłonią mokrą twarz i wstałam z twardej podłogi kabiny prysznicowej, aby zakręcić płynącą ciecz. Wyszłam na zimne kafelki łazienki i ubrałam się w moją piżamę nie widząc sensu, aby o tej godzinie ubierać coś innego. Z westchnieniem wróciłam do pokoju i ułożyłam się wygodnie na łóżku.

Wyłączyłam światło i przez kilka minut wpatrywałam się w czarny sufit. Za każdym razem kiedy moje powieki zamykały się, w mojej głowie pojawiał się obraz pewnego wysokiego, wysportowanego i umięśnionego szatyna. Jęknęłam cicho i obróciłam się w stronę poduszki, przyciskając do niej twarz i próbując zasnąć.

Następnego dnia jak zwykle wzięłam szybki prysznic, zrobiłam delikatny makijaż, ubrałam się i zjechałam windą na dół, aby zjeść śniadanie w tutejszej restauracji, a następnie udałam się przed drzwi siłowni.

Przełknęłam nerwowo ślinę i uniosłam dłoń do góry pukając kilka razy w szklaną powierzchnię. Westchnęłam cicho i przygryzłam wnętrze policzka. Uniosłam ponownie dłoń z zamiarem ponownego zapukania, lecz w tej samej chwili drzwi otworzyły się ukazując ubranego w biały T-shirt mężczyznę.

- Cześć Luke- odetchnęłam lekko, ciesząc się że chłopak jest tutaj razem ze mną, przez co prawdopodobnie uniknę rozmowy z Justinem.

- Cześć B. Wchodź.- chłopak wpuścił mnie do pomieszczenia, gdzie od razu się rozejrzałam poszukując roztrzepanych brązowych włosów.

Zarumieniłam się lekko kiedy mój wzrok spotkał się ze spojrzeniem Justin'a. Uśmiechnęłam się i podeszłam do drewnianej ławki, na której szatyn chwilę później usiadł.

Rozpoczęłam masaż standardowo od karku schodząc coraz niżej.

- Luke, mógłbyś nas na chwilę zostawić?- wstrzymałam swoje ruchy, spoglądając na mężczyznę siedzącego na jednej z maszyn. Chłopak uniósł wzrok z nad papierów, które trzymał w ręce i popatrzył na nas przez chwilę.

- Jasne.- oznajmił po chwili i podszedł do drzwi, następnie wychodząc na zewnątrz.

- Nie chciałem Cię wczoraj przestraszyć.- westchnęłam cicho słysząc głos Biebera, od razu po zamknięciu drzwi.

- Nie wystraszyłam się.- przyznałam i taka była prawda, ponieważ wtedy w większej mierze nad moim ciałem przejęły kontrolę hormony i naprawdę nie wiem co mogło by się stać gdyby nie Jake, ale z drugiej strony gdzieś we mnie kiełkowało się małe ziarnko niepokoju, ponieważ nie miałam pojęcia do czego to wszystko zmierza.

- Jesteś pewna?- opuściłam dłonie, kiedy chłopak obrócił się na ławce, siedząc twarzą w moją stronę, przez co stałam między jego nogami.

- Naprawdę jest wszystko okay. Nie masz się czym martwić.- uśmiechnęłam się lekko, starając się upewnić tym chłopaka, że naprawdę nie ma o czym gadać.

Justin przez chwilę przyglądał się dokładnie mojej twarzy, prawdopodobnie szukając na niej jakiś oznak kłamstwa, lecz najwyraźniej niczego nie zauważył ponieważ odwzajemnił uśmiech i wrócił do wcześniejszej pozycji.

- Więc od czego zaczynamy?- zapytała Rachel rozglądając się po hali, na której miałyśmy okazję być już wcześniej.

Od razu po tym jak Matt zaproponował nam wyjazd na halę, Rachel praktycznie wypchnęła mnie za drzwi swojego pokoju hotelowego, abym miała wystarczająco czasu na ubranie jakiegoś sportowego stroju, ponieważ ona ma ochotę dzisiaj trochę poćwiczyć, a ja mam uczestniczyć w tym razem z nią, więc kiedy tylko znaleźliśmy się na hali, przygotowałam Justina do ostrego treningu i sama zaczęłam rozglądać się za czymś co zajmie mnie na kilka minut.

BOKSER | Justin Bieber ✔Where stories live. Discover now