Rozdział 58

18.5K 1K 90
                                    

Brooke POV'

Czwartkowego wieczoru dotarliśmy do Las Vegas i zameldowaliśmy się w hotelu zlokalizowanym najbliżej budynku w którym miała odbyć się rozprawa. Natomiast w sobotę rano mieliśmy udać się do Detroit, gdzie Justina czekała kolejna walka.

Szatyn otworzył kartą drzwi od naszego pokoju i wszedł do środka, zapalając światło i ciągnąc swoją walizkę. Moja walizka spoczywała w mojej dłoni mimo prób odebrania mi jej przez Justina, ponieważ jak twierdzi bokser „Nie powinnam się przemęczać". Czułam się już doskonale i nie widziałam żadnych powodów dla których miałabym pozwolić, aby Justin dźwigał dwie walizki. Miałam wystarczająco siły, aby poradzić sobie sama.

Chwile zajęło nam dotarcie do sypialni, a kiedy już odstawiliśmy nasze walizki, Justin jako pierwszy rzucił się na łóżko, zakrywając ramieniem oczy i wzdychając. Położyłam się obok szatyna i spróbowałam objąć go jedną ręką w talii, aby mieć lepszą pozycję, kiedy będę się do niego tulić. Justin automatycznie zdjął ramie z twarzy i objął mnie nim w talii, przyciągając bliżej siebie.

- Kiedy już załatwimy sprawę z Evelyn, myślałeś już co zrobimy z twoim ojcem? - Oparłam głowę o jego klatkę piersiową, wsłuchując się w bicie jego serca.

- Jak tylko pozbędziemy się Evelyn, porozmawiam z Paulem, aby się nim zajął. Jeśli nie zastosuje się do naszych wskazań, pewnie spotkamy się w sądzie.

- Chyba nie masz zamiaru mu niczego płacić? - Podniosłam głowę do góry, aby móc spojrzeć na szatyna.

- Nie mam takiego zamiaru, spokojnie, skarbie. Ten dupek nie dostanie ode mnie nawet centa. - Pokiwałam głową i ziewnęłam. - Pora iść spać. Jutro muszę wcześnie wstać.

Uśmiechnął się do mnie delikatnie i zabrał ramię, wstając i kierując się do łazienki.

Siedziałam w pokoju hotelowym czekając na Justina, aż wróci z rozprawy wraz z Paulem i moim bratem, więc żeby nie marnować czasu zalogowałam się na laptopa oraz na portal społecznościowy i napisałam do przyjaciół z Nowego Jorku. Chloe nie mogła się doczekać, kiedy ponownie mnie zobaczy, natomiast Mike i Travis próbowali uświadomić mi jak źli na mnie są, ponieważ zabrałam ze sobą Jamesa, przez co nie mają z kim pić i oglądać sportu. Kiedy musiałam się już pożegnać, chłopcy w końcu przyznali, że również za mną tęsknią. Travis dodał, że chciałby w końcu dowiedzieć się o co chodziło Jamesowi, kiedy jakiś czas temu napisał mu, że jest więcej niż dumny z moich ostatnich decyzji, bo to same pozytywy dla niego. Domyśliłam się oczywiście, że mój brat miał na myśli moją pracę i związek z Justinem. Obiecałam, że niedługo mu to wytłumaczę i oczywiście niedługo oddam im Jamesa, a Chloe, że niedługo się zobaczymy.

Zakończyłam czat i weszłam na pocztę, chcąc odczytać wiadomości.

Zmarszczyłam brwi, dostrzegając wiadomość od niejakiego „TheSameMan" o temacie: Nie ukryjesz się.

Przełknęłam ślinę i kliknęłam na wiadomość.

„Nasłanie na mnie ludzi tego pieprzonego boksera było twoim błędem, złotko. Gdziekolwiek się ukryjesz ja i tak cię znajdę. Lubię polować. Więzienie wcale nie zmienia ludzi na lepsze.
Do zobaczenia, kochanie. :)"

Czułam jak moje serce gwałtownie przyśpiesza swój rytm. Sprawdziłam datę i godzinę wysłania wiadomości i przełknęłam ślinę dostrzegając, że została ona wysłana niecałe szesnaście godzin temu. Nie miałam pojęcia o jakim nasłaniu mówił, ponieważ nie kazałam Justinowi nic zrobić, lecz wiedziałam, że mam kłopoty. Usłyszałam hałasy z salonu, więc wstałam i powędrowałam w tamtym kierunku.

- I jak poszło? - Spojrzałam najpierw na Justina, a następnie na Jamesa i Paula.

- A jak myślisz, siostrzyczko? Ta psychopatka nie mogła skończyć inaczej. Dożywotni zakaz zbliżania się i 5 lat w ośrodku psychiatrycznym, zależne od jej stanu. - Uśmiechnęłam się, zadowolona.

Chociaż jeden problem z głowy. - Pomyślałam.

- Cieszę się. Słuchaj, Justin... mam pytanie? Próbowałeś coś zrobić z tym gościem, który był na zdjęciach, które przyniosła Evelyn do hotelu?

Justin spojrzał na Jamesa, co sprawiło, że czułam iż mam się czym martwić.

- Kontaktował się z tobą? - Przechylił na bok głowę i zacisnął pięści.

- Tak czy nie, chce tylko to wiedzieć. - Westchnęłam, opierając się o ścianę.

To wszystko zaczynało mnie już męczyć. Kiedy pozbywaliśmy się jednego problemu, pojawiał się drugi, a ja chciałam tylko trochę spokoju, aby móc wspierać Justina w przygotowaniach do głównej walki. Czy prosiłam o tak wiele?

- A ja chce wiedzieć, czy się z tobą kontaktował. - Odparł z poważną miną.

Nie chciałam się z nim kłócić, więc postanowiłam odpuścić.

- Tak. Sądzi, że kogoś na niego nasłałeś i myśli, że ja kazałam ci to zrobić i powiedział, a w zasadzie napisał, że gdziekolwiek się nie ukryje i tak mnie znajdzie, a więzienie wcale nie zmienia ludzi na lepsze. - Wzdrygnęłam się, przypominając sobie treść wiadomości.

- Co za skurwiel! - Krzyknął James.

- Gdzie dostałaś wiadomość? - Justin podszedł bliżej mnie i przyjrzał się dokładnie mojej twarzy.

- Na pocztę. - Machnęłam dłonią w stronę sypialni, gdzie wciąż leżał otwarty laptop z wiadomością.

Justin ruszył do sypialni, a zaraz za nim James.

- Zadzwońcie gdybyście mnie potrzebowali. - Paul uśmiechnął się do mnie lekko i ruszył w kierunku wyjścia, a ja pomaszerowałam za bratem i bokserem.

- Zabije go. - Wywarczał Justin, zaciskając szczękę.

- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Kazałeś coś z nim zrobić? - Ponownie zwróciłam na siebie uwagę szatyna.

- Tak, do cholery! Nie pozwolę, aby ponownie się do Ciebie zbliżył. Widziałem jak załamana byłaś tym zdjęciem. Wiem, że wróciły do Ciebie wspomnienia i nie pozwolę, abyś ponownie się bała. Jesteś ze mną, a moim obowiązkiem jest dbać o Ciebie i w tej sytuacji nie obchodzi mnie co ty o tym sądzisz, jeśli trzeba własnoręcznie skopie mu dupę i wykopie grób.

- Nie złość się na niego, Brooke. Justin ma rację, a ja mu w tym pomogłem i pomogę jeśli trzeba będzie. Jesteś moją siostra, a jego kobietą i nie pozwolimy, aby coś Ci się stało. Widziałem jak cierpiałaś i to było najgorsze na co mogłem patrzeć. Nie będę patrzył na to drugi raz. Wybacz siostra, ale w tej chwili jestem po stronie Justina.

Zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko. Nie mogłam wyobrazić sobie jak bardzo kochałam tych dwóch facetów.

- Nie mogę wam na to pozwolić. Nie możecie się do niego zbliżać. Ten facet wprowadzi was w kłopoty, a oboje macie za wiele do stracenia. Nie możecie tak się poświęcać, chociaż bardzo to doceniam i kocham was za to jeszcze mocniej. Wasza kariera jest zależna od tego jak działacie, a ja nie pozwolę, abyście stracili coś, na co tak ciężko pracowaliście przez tyle lat. Dobrze wiesz James, że jeśli odkryją, że maczasz się w jakichś brudnych sprawach zostaniesz zawieszony, stracisz uprawnienia, albo co gorsza pójdziesz do więzienia. To samo tyczy się ciebie, Justin. Nie możesz nikogo uderzyć, bo zostaniesz zawieszony, jak masz zamiar zrobić coś gorszego? Nie pozwalam wam się w to wtrącać, jasne?! Wystarczy, że będę z wami, a nic mi się niestanie. Macie się do niego nie zbliżać! - Nawet nie zorientowałam się, kiedy zaczęłam płakać. - Nie wybaczę sobie, jeśli któremuś z was coś się stanie, albo pójdziecie do więzienia.

Justin podszedł do mnie jako pierwszy i chwycił mnie w ramiona, przyciskając do swojej klatki piersiowej.

- Coś wymyślimy i obiecuje, że nic nam nie będzie. Nie zostawię cię samej, nigdy.

BOKSER | Justin Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz