EPILOG

19.5K 622 106
                                    

Justin POV'

Poprawiłem swoje ciemne okulary przeciwsłoneczne, krzywiąc się na błysk fleszy dookoła mnie, a następnie wsiadłem do ciemnego Mercedesa, wzdychając z zadowoleniem. Głowa bolała mnie od ciągłych pytań, zdjęć i sztucznych uprzejmości, ale na tym polegały spotkania z dziennikarzami. Oparłem głowę o chłodną skórkę siedzenia i odruchowo przekręciłem obrączkę na moim palcu. Czując przyjemny chłód metalu pod palcami, minimalnie się uśmiechnąłem, przypominając sobie Brooke w białej sukni. Wyglądała jak anioł w każdym, cholernym, calu. Sięgnąłem ręką w stronę guzika i odpaliłem samochód, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu.

Odetchnąłem zadowolony, kiedy około pół godziny później zatrzymałem się przed szeroką, czarną bramą. Wcisnąłem kilka guzików w swoim telefonie i brama zaczęła się otwierać.
W mojej głowie od razu pojawiło się wspomnienie, kiedy cztery miesiące temu po raz pierwszy zjawiłem się tutaj z moją żoną.

'Brooke przycisnęła nos do szyby przyglądając się z zachwytem ogrodowi otaczającemu przód domu.

- Gdzie jesteśmy?

Zignorowałem jej pytanie i nachyliłem się do kierowcy każąc podjechać pod tylne drzwi budynku. Z tyłu czekała już na nas dobra znajoma Matta.

Gdy tylko wysiedliśmy z samochodu, Abby podeszła, aby przywitać się z nami.

- Witajcie. Ty musisz być Brooke, wiele o Tobie słyszałam. Przy okazji, wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. - Abby szybko uścisnęła Brooke i odsunęła się.

Moja żona przez chwilę wydawała się zaskoczona, ale po chwili uśmiechnęła się ciepło do kobiety i podziękowała.

- Zapraszam do środka. - Abby machnęła dłonią w stronę domu.

Obserwowałem jak Brooke chłonie dokładnie każdy otaczający ją szczegół. Jej usta lekko się rozchyliły, kiedy weszła do domu. Nie powiem według mnie ten dom miał w sobie to "coś". Nie był ogromnych rozmiarów, ale również nie był mały, był otoczony różnymi krzewami oraz kwiatami. Droga do niego była ozdobiona grafitową kostką, a w jej wzdłuż wysyłane były drobne kamyki. Z tyłu domu znajdowała się drewniana huśtawka oraz altanka z tego samego materiału. Kawałek dalej było posadzonych kilka róż oraz śmiesznie wijących się drzewek. Wszystko razem nadawało temu miejscu ten wyjątkowy klimat. Od razu było wiadomo, że można tutaj odpocząć od tego całego zgiełku, nawet jeżeli dało usłyszeć się cichy szum samochód przejeżdżających przez główną ulicę prowadząca do miasta. Pomieszczenia na dole domu posiadały dość spore okna, przez co do środka sączyło się przyjemne światło dnia. Klimat domu był ciepły, wręcz rodzinny, mimo, że nigdzie nie było żadnych rodzinnych zdjęć czy zabawek.

- Chcecie coś do picia? - Zapytała Abby, na co grzecznie jej podziękowaliśmy. - Może macie ochotę obejrzeć resztę domu?

Abby niepewnie spojrzała na mnie, przez co spojrzenie Brooke również spoczęło na mojej osobie.

- Pewnie, prowadź. - Zignorowałem rękę żony, która ścisnęła moją dłoń trochę mocniej.

Nie przyglądałem się już tak dokładnie reszcie domu, obserwowałem tylko każdy ruch na twarzy Brooke. Wiedziałem, że reszta pomieszczeń jest urządzona równie niesamowicie.

- Wow. - Mruknęła w pewnym momencie Brooke, kiedy zaczęliśmy schodzić schodami na dół. - Świetny dom.

Moja żona ostatni raz z rozmarzonym spojrzeniem zerknęła na górę. Objąłem ją w tali i przyłożyłem usta do jej ucha.

BOKSER | Justin Bieber ✔Onde histórias criam vida. Descubra agora