Rozdział 25

24.9K 1.2K 701
                                    

Brooke POV'

Następnego dnia temperatura sięgała kilka stopni powyżej trzydziestu, więc wraz z Rachel postanowiłyśmy udać się na plażę i zmoczyć nasze rozgrzane ciała w tutejszej wodzie. Liczba ludzi na plaży była dość spora, lecz Rachel raczej się tym nie przejmowała. Szatynka wybrała najmniej zatłoczone miejsce w wodzie, wsuwając ówcześnie na nos okulary przeciwsłoneczne i w swoim dwuczęściowym, granatowym stroju kąpielowym cieszyła się przyjemnym chłodem wody.

Wykonałam kilka kroków do przodu i zanurzyłam swoje ciało głębiej w chłodnej wodzie. Rachel po chwili dołączyła do mnie i rozejrzała się dookoła.

- Kocham Hiszpanów. – oznajmiła nagle, spoglądając w stronę brzegu.

Powędrowałam wzrokiem w stronę, w którą wpatrywała się Rachel dostrzegając wysokiego, umięśnionego mężczyznę. Mimo iż znajdowałam się kilka metrów dalej od tajemniczego faceta z łatwością mogłam stwierdzić, że jest przystojny. Spojrzałam na rozmarzoną twarz Rachel i zaśmiałam się.

- Chcesz spróbować zagadać?- oblizałam usta.

Szatynka spojrzała na mnie i pokręciła głową.

- Nie mam pewności czy potrafi mówić po angielsku, a mój hiszpański cholernie kuleje. Poza tym nawet jeśli, zostajemy tu tylko tydzień. – ponownie spojrzała w stronę brzegu i i tym razem zmarszczyła nieco czoło. – Ale mi się wydaje, że zbliża się do nas nasza męska banda. – wykonała ruch głową w lewą stronę, więc spojrzałam w wyznaczone miejsce.

Przez chwilę skanowałam wzrokiem otoczenie, aż w końcu zauważyłam czteroosobową grupę facetów w okularach przeciwsłonecznych, którzy rozglądali się dookoła, najwyraźniej czegoś szukając, lub kogoś. Około pięciu minut zajęło im zlokalizowanie nas wzrokiem, podczas kiedy ja miałam okazje przyjrzeć się ich odkrytym klatką piersiowym. Mój wzrok spoczął nieco za długo niż powinien na osobniku z wytatuowanymi ramionami, który w tej chwili kroczył długimi krokami w stronę wody, najwyraźniej nie przejmując się tym, że ktoś może rozpoznać go na podstawie tatuażów. Pozostała trójka podąża za nim.

- Cześć. – Rachel machnęła lekko ręką, co również uczyniłam.

Justin kiwnął głową, a reszta odpowiedziałam mrucząc ciche „siema" oraz „cześć". Nie mam pojęcia czy ktokolwiek zauważył niebezpieczną bliskość Justina przy moim ciele, lecz ja na pewno poczułam jego dłoń na moim tyłku.

- Witaj. – wychrypiał, stojąc obok mnie bokiem.

- Hej. – odpowiedziałam, a następnie sięgnęłam dłonią za moje plecy i ściągnęłam rękę Justina z mojego tyłka.

- Idę na plażę, ktoś ze mną?- zapytała Rachel.

- Ja pójdę. – kiwnęłam głową na potwierdzenie moich słów.

Spojrzałam na Justina. którego brwi wygięły się nad krawędzią okularów.

Nie mam pojęcia czy mężczyzna liczył na to, że będę zachowywać się tak jak poprzednio, pozwalając mu na za dużo, ale jeśli naprawdę tak sądził to zdecydowanie się pomylił.

Przez jakiś czas musiałam chociaż spróbować go unikać, abym mogła poukładać niektóre sprawy w mojej głowie, ponieważ nie mam pojęcia co robić.

Wybraliśmy z Rachel leżaki najbardziej oddalone od ludzi i ułożyliśmy się na nich, leżąc na brzuchach. Rozwiązałam sznurek bikini, aby na moim ciele po opalaniu nie pozostały żadne niepożądane odciski sznureczków. Przymknęłam oczy i przeniosłam się myślami do Nowego Jorku, oraz do domu moich rodziców. Zastanawiałam się co porabiają moi bliscy, ponieważ tęskniłam za nimi cholernie mocno i postanowiłam zadzwonić do rodziców i Jamesa przy najbliżej okazji.

BOKSER | Justin Bieber ✔Where stories live. Discover now