Rozdział 60

18.4K 900 61
                                    

Brooke POV'

Jak się okazało alarm przeciwpożarowy okazał się być fałszywy. W ciągu zaledwie kilku minut przed hotelem znalazło się co najmniej sześć wozów strażackich. Strażacy sprawdzili dokładnie budynek i kiedy okazało się, że jest bezpiecznie wrócili do bazy.
Dosłownie dziesięć minut po naszym telefonie zjawili się nasi przyjaciele, upewniając się czy z nami wszystko w porządku. Przez pięć minut tuliłam się do brata, wsuwając dłonie pod jego kurtkę, aby się ogrzać i kiedy nie przestawałam się trząść James zarzucił mi na ramiona swoją kurtkę. Kiedy w końcu odsunęłam się od Jamesa wróciłam do Justina i podarowałam mu kurtkę brata, a ja sama wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Szatyn objął mnie ramionami, kontynuując rozmowę z Mattem i opisując mu co się stało.

Prawie półtorej godziny po tym jak rozbrzmiał alarm w końcu przed hotelem pojawił się kierownik przepraszając za zamieszanie i oferując, że dzisiejsza noc zostanie odliczona od naszego rachunku.

Odetchnęłam zadowolona, kiedy po wejściu do środka hotelu uderzyło we mnie przyjemne ciepło. Przechodząc obok recepcji do moich uszu dotarło nazwisko Justina, więc obróciliśmy się, aby zobaczyć kto go woła. Przy recepcji siedziała brunetka, około czterdziestu lat, uśmiechając się do nas życzliwie.

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale kierownik hotelu chciałby z Panem przez chwilę porozmawiać. - Justin zmarszczył brwi i objął mnie mocniej w talii.

- Moglibyśmy najpierw się ubrać?

- To dość pilne. To zajmie tylko chwilę. - Kobieta kiwnęła na drzwi za sobą.

- Dobrze. Niech Pani prowadzi. - Justin westchnął, prowadząc nas za brunetką.

Kobieta przeprowadziła nas przez kolejne dwa pomieszczenia i korytarz, aż w końcu dotarliśmy do drewnianych drzwi przed którymi się zatrzymaliśmy. Brunetka zapukała i nie czekając na odpowiedz wkroczyła do środka.

- Pan Bieber tutaj jest. - Oznajmiła, a następnie odsunęła się pozwalając nam wejść do środka.

Trzy głowy obróciły się w naszą stronę. Dwóch napakowanych mężczyzn około trzydziestu lat ubranych w czarne spodnie i czarne koszulki z napisem "Ochrona" zeskanowali moje ciało od dołu do góry, przez co przycisnęłam się mocniej do boku Justina. Ostatni, starszy mężczyzna, którego widzieliśmy wcześniej przed hotelem podszedł do nas bliżej wyciągając w stronę Justina swoją dłoń, którą ten uścisnął.

- Jestem William Nord, kierownik hotelu. Miło mi Pana poznać Panie Bieber. - Zwrócił swoje oczy na mnie i uśmiechnął się delikatnie. - Panią również Panno Thompson. - Chwycił moją dłoń i pocałował jej wierzch.

- O co chodzi? - Justin rozejrzał się po pomieszczeniu.

Mój wzrok spoczął na małych monitorach przedstawiających podgląd - jak myślę - z kamer.

- Chciałbym Państwu coś pokazać. - Starszy mężczyzna, kiwnął głową w stronę jednego z ochroniarzy. - Niech Państwo spojrzą na monitor.

Ochroniarz odtworzył nagranie na którym przez prawie minutę nic się nie działo. Rozpoznałam korytarz na parterze, na którym widać było przycisk pożarowy. Po kilku sekundach pojawił się mężczyzna ubrany cały na czarno z kapturem na głowie, przez który nie mogliśmy dostrzec twarzy. Nieznajomy rozejrzał się dookoła, podszedł do przycisku przeciwpożarowego, rozbił szybę, nacisnął guzik, a następnie zniknął.

- Nie rozumiem, dlaczego my tutaj jesteśmy. Ktoś włączył alarm, dobrze, ale co my mamy z tym wspólnego? - Justin przeczesał wolną ręką włosy, szarpiąc za ich końcówki.

BOKSER | Justin Bieber ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora