Rozdział 54

19.5K 1K 170
                                    

Brooke POV'

Ścisnęłam dłoń szatyna, kiedy weszliśmy do restauracji. Justin zaprowadził nas do małego podwyższenia na którym stała ciemno szara lada recepcyjna, a za nią mężczyzna około trzydziestu kilku lat.

- Dobry wieczór. Stolik na nazwisko Bieber. – Justin zwrócił się do mężczyzny, przyciągając tym jego uwagę. Mężczyzna uniósł głowę i spojrzał najpierw na mnie, a następnie na Justina. Zamrugał kilkakrotnie, odchrząknął nie odklejając spojrzenia od Justina, a następnie spojrzał w swoją kartę.

- Stolik numer pięćdziesiąt dwa. Nasz kelner Państwa zaprowadzi. – Nacisnął mały, czarny przycisk znajdujący się obok. – Miło Pana poznać, Panie Bieber. Powodzenia w następnych walkach.

- Dziękuje. – Zjawił się kelner, który cały rozpromienił się na widok Justina.

- Robert, zaprowadź proszę Państwa do stolika numer pięćdziesiąt dwa. – Kelner kiwnął głową.

- Proszę za mną.

Przeszliśmy przez całą salę przyciągając zaciekawione spojrzenia. Justin nawet przez sekundę nie puścił mojej dłoni, cały czas idąc obok mnie. Kelner zatrzymał się kawałek od naszego stolika, wskazując nasze miejsca. Z tej odległości z łatwością mogłam zauważyć rodziców i Jamesa pogrążonych w rozmowie, którzy jeszcze nas nie zauważyli.

- Oto Państwa stolik. Przepraszam, że Państwa zatrzymuje, ale czy mogę zrobić sobie z Panem zdjęcie, Panie Bieber? – Kelner uśmiechnął się delikatnie.

- Jasne, nie ma problemu. – Kelner wyjął telefon z kieszeni, więc odsunęłam się nieco.

Justin wymienił jeszcze kilka słów z kelnerem, a następnie obrócił się w moją stronę, kiedy Robert odszedł.

- Więc chodźmy skarbie, zanim moi przyszli teście zaczną usychać z nudów. – Uśmiechnął się szeroko i ułożył dłoń na moich plecach, popychając mnie do przodu.

Otworzyłam usta, próbując coś powiedzieć, lecz nie wydostał się z pomiędzy nich żaden dźwięk. Chłodna dłoń Justina spoczywała na moich nagich plecach, więc ruszyłam do przodu, lecz w mojej głowie w dalszym ciągu odbijały się słowa Justina. Miałam wrażenie, że moje serce urosło gwałtownie i z każdym uderzeniem odbija się od moich żeber. Wiedziałam, że nie powinnam reagować w ten sposób, ponieważ to tylko zwykłe żarty, ale nie byłam w stanie tego powstrzymać.

Zatrzymaliśmy się przy stoliku, więc rodzice i James unieśli głowy, aby na nas spojrzeć. Tata od razu podniósł się ze swojego miejsca, wyciągając dłoń w stronę Justina. Szatyn ściągnął dłoń z moich pleców i uścisnął dłoń mojemu tacie.

- Miło mi Pana poznać, Panie Thompson.

- To mi jest miło. Dziękuje, że zgodził się Pan przyjść. Moje dzieciaki sprawiają mi same niespodzianki.

Justin spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

- Wierzę. Proszę mówić mi po imieniu. Jestem Justin. – Przygryzłam wargę, aby się nie roześmiać, kiedy James posłał mi pełne rozbawienia spojrzenie.

- W takim razie, ja jestem Martin, a to moja żona, Alice. – Justin pochylił się w stronę mojej mamy całując jej dłoń.

„Podlizuje się." – Wyszeptał w moją stronę James, kręcąc głową z uśmiechem.

- Pewnie jesteś bardzo zajęty, Justin. Cieszę się, że zgodziłeś się spotkać z moim mężem. On Cię uwielbia. – Justin wyprostował się i kiwnął głową.

BOKSER | Justin Bieber ✔Where stories live. Discover now