Rozdział 38

22.2K 1.2K 200
                                    

Brooke POV'

Przypatrywałam się w kompletnym szoku facetowi, który raz za razem okładał pięściami ciało Justina. Nie byłam w stanie krzyczeć, ani się ruszyć. Po prostu jedyne co mi pozostało, to przyglądanie się. Ze spływającymi łzami po policzkach rozejrzałam się dookoła, poszukując pomocy, lecz niestety okolica była całkowicie pusta. Ponownie skupiłam swój rozmazany wzrok na Justinie i zauważyłam, że tajemniczy mężczyzna zniknął. Usilnie próbowałam zrobić krok do przodu, ale nie mogłam, co sprawiało, że zaczynałam jeszcze mocniej płakać. Chciałam pomóc szatynowi najbardziej na świecie, ale jakieś niewidzialne ręce trzymały mnie w miejscu. Przymknęłam oczy i odetchnęłam głęboko, próbując jeszcze raz zbliżyć się do Justina. Kiedy poczułam jak moje nogi przesuwają się po twardej powierzchni, otworzyłam gwałtownie oczy i pobiegłam w stronę Biebera. Uklęknęłam obok jego klatki piersiowej i zaczęłam nawoływać jego imię, czekając na jakąkolwiek reakcje, która nie nadeszła. Potrząsnęłam jego ramieniem, a następnie przycisnęłam głowę do klatki piersiowej. Krzyknęłam przerażona nie mogąc dosłyszeć bicia serca. Przybrałam odpowiednią pozycję i zaczęłam uciskać klatkę piersiową. Ciało Biebera zniknęło nagle z pod moich rąk, więc gwałtownie rozejrzałam się dookoła i rozpłakałam się, upadając całym ciałem na ziemię. Płakałam, krzyczałam i uderzałam rękoma w twardy beton, zdzierając skórę z dłoni, przez co te zaczynały coraz mocniej krwawić.

Z krzykiem usiadłam na łóżku, oddychając głośno, a następnie rozejrzałam się po pokoju w którym przebywałam. Kilka minut zajęło mi uporządkowanie wszystkich faktów, a następnie wyskoczyłam z łóżka biegnąc do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, aby pozbyć się potu z ciała, spowodowanego złym snem, a potem ubrałam się w ubrania, które trafiły akurat do moich rąk i wybiegłam z pokoju.

W tej chwili nie obchodziło mnie to, że był środek nocy, po prostu wewnętrzny niepokój spowodowany koszmarem sprawił, że musiałam zobaczyć Justina. Musiałam zobaczyć czy wszystko z nim w porządku. Po kilku minutach udało mi się zatrzymać taksówkę, którą pojechałam prosto do szpitala. Przez kilka minut kłóciłam się z kobietą w recepcji, starając się wyjaśnić powód swojej wizyty, aż w końcu kobieta poddała się dostrzegając moje uparcie. Najciszej jak tylko mogłam weszłam do sali Justina i usiadłam na krześle obok, przyglądając się pogrążonej we śnie twarzy Biebera. Spokojny oddech Justina sprawił, że zapomniałam o złym śnie i zrelaksowałam się.

Zmarszczyłam brwi czując lekki dotyk na dłoni. Podniosłam powieki i zamrugałam kilkakrotnie, aby przyzwyczaić się do jasnego światła.

- Witaj, piękna. – uśmiechnęłam się delikatnie i przeciągnęłam na krześle, prostując kości.

- Hej. Jak się czujesz? – pochyliłam się do przodu i oblizałam zaschnięte usta.

- Dobrze. Dlaczego spałaś na krześle? Wydawało mi się, że wszyscy razem opuściliście szpital. – Justin chwycił moją dłoń w swoją i pociągnął mnie w swoja stronę, przez co prawie położyłam się na łóżku. Zignorowałam niewygodną krawędź łóżka i skupiłam całą swoją uwagę na szatynie.

- Tak było. Po prostu coś sprawiło, że wpadłam tutaj w nocy. – Bieber odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy, więc się uśmiechnęłam.

- Co konkretnie?

- Miałam zły sen i musiałam sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku. – wyjaśniłam.

- Doceniam to, kochanie. Zły sen, powiesz coś więcej?

- Widziałam jak cię biją i nie mogłam nic z tym zrobić, nie mogłam się ruszyć. Potem twój napastnik zniknął, a kiedy mogłam już podejść ty nie oddychałeś, a potem twoje ciało tak po prostu zniknęło. – do mojej głowy ponownie powrócił obraz koszmaru, przez co zaczęłam szybciej oddychać.

BOKSER | Justin Bieber ✔Where stories live. Discover now