Węże pachną alkoholem

3.6K 217 85
                                    

Gdy Kate weszła do pokoju wspólnego Ślizgonów od razu poczuła mocny zapach alkoholu. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Było dosyć ciemne,  ponieważ oświetlało je światło tylko kilku zielonkawych świec.

Dziewczyna lubiła takie klimaty - ciemne, a nawet mroczne pomieszczenia. Jednak jakaś część jej duszy dalej pozostała Ślizgonką.

- Napijesz się czegoś? - spytał Add i podszedł do barku.

- A macie coś mocniejszego? - zainteresowała się, siadając na kanapie w kolorze szmaragdu.

- Oczywiście, że mamy, Kate. Nie znasz Ślizgonów? - z uśmiechem wyciągnął kieliszki.

- Chcesz mnie upić?

- Skądże-zaśmiał się.

- Twoja kuzyneczka już dawno zapomniała o zwyczajach w Slytherinie - odezwał się Malfoy, który zdążył już rozwalić się w jednym z foteli.

- Nie przesadzaj Draco. To,że jestem Gryfonką nie znaczy, że całkowicie się zmieniłam. Ja dalej jestem Chamberlain.

- No właśnie, a jak ci tam w Gryffindorze? - zapytał Adi wesołym tonem.

- Nieźle. Tak w sumie to i tak większość dnia spędzamy w salach.
Dzięki - chłopak podał jej kieliszek - Co to?

- Raczej nie sok dyniowy - rzucił Malfoy i uśmiechnął się sarkastycznie.

- Najlepsze brandy Ślizgonów! - krzyknął Add i uniósł w górę kieliszek.

- Jesteście okropni! Mam 11 lat!

- Nie przesadzaj i pij! Biorę to na siebie - stwierdził Adrian i upił łyk swojego napoju.

Kate spędziła w Slitherinie parę dobrych godzin, ale wypiła tylko kilka kieliszków brandy (które swoją drogą było wyśmienite). Gdy wyszła z lochów skierowała się do wieży Gryffindoru, bo zostało jeszcze sporo czasu do kolacji, a ona chciała pożyczyć miotłę od Wooda i polatać na boisku. Kolejny raz żałowała, że nie udało jej się przemycić miotły do Hogwartu.

W pokoju wspólnym siedziało dużo osób, ale dużo wyszło też na błonia.

Kate rozejrzała się pokoju, ale nigdzie nie dostrzegła Olivera, więc podeszła do bliźniaków Weasley, grających w Eksplodującego Durnia.

- Fred, widziałeś gdzieś Wooda? - spytała chłopaka, wpychającego sobie do buzi cukierka.

Dziewczyna sama zastanawiała się w jaki sposób ich odróżnia. Już kilka razy zadawała sobie to pytanie, ale nigdy nie mogła znaleźć odpowiedzi.

- Nie, a po co ci on? - zapytał, dalej gapiąc się w stół i sięgając po jeszcze jednego cukierka.

- Chciałam pożyczyć od niego miotłę - westchnęła.

-Możemy dać ci swoje - zaśmiał się George, widząc minę blondynki - Żartowałem. A Wood może być w swoim dormitorium.

Kate wspięła się po schodach i delikatnie zapukała do drzwi piątoklasistów.

- Proszę - usłyszała zza drzwi i lekko je uchyliła.

- Hej, Oliver - uśmiechnęła się na widok chłopaka - mogę pożyczyć miotłę?

- Idziesz latać?! Super!!! Idę z tobą! - krzyknął uradowany, chwycił sprzęt i zbiegł na dół.

Na boisku do quidditcha było pusto, co dziewczyna przyjęła z zadowoleniem. Nie lubiła tłumu. Przyzwyczaiła się do latania na prywatnym boisku za domem.

- Wsiadaj, no szybko! - poganiał ją kapitan.

Mocno odbiła się od ziemi i wzleciała w powietrze. Uwielbiała czuć ten pęd we włosach, chłodny wiatr na twarzy.
Czuła się jak ptak, którego nagle wypuścili z klatki. Obleciała całe boisko robiąc najróżniejsze obroty, fikołki i dziwaczne figury w powietrzu, nie zwracając uwagi na Olivera.

Na gruncie wylądowała dopiero po chwili, uśmiechnięta, choć zmęczona.

- Nieźle ci poszło - Gryfon był zachwycony wyczynami pierwszorocznej - Zdecydowanie odzywają się geny po rodzicach.

- Jestem tego samego zdania - odezwał się dobrze znany dziewczynie głos.

- Add, ile mi się przyglądasz? - spytała, udając złość.

- Wystarczająco długo - kuzyn znał ją zbyt długo, żeby nie poznać, że udaje.

- Podobało się, co? - uśmiechnęła się nastolatka zadziornie.

- Oczywiście, choć dziwię się, że po takiej ilości brandy umiesz utrzymać miotłę prosto.

Lwy też potrafią latać · Oliver WoodWhere stories live. Discover now