Świąteczne emocje

2.9K 185 27
                                    

Usiadła w przedziale razem z Hermioną i wsadziły swoje bagaże na półkę.
-W sumie to wolałabym zostać w Hogwarcie-stwierdziła Kate i klapnęła na siedzeniu.
-Święta z Malfoyem? Też bym została w zamku. Rodzice kazali ci wrócić?-spytała Miona.
-Tak. Zapowiadają się cudowne święta- Kate uznała, że to idealna pora na sarkazm.

Kilka godzin później pociąg dojechał na peron 9 i trzy czwarte. Dziewczyny wysiadły łapiąc swoje kufry i pożegnały się.
-Do zobaczenia!-krzyknęła Chamberlain na odchodne i pomachała przyjaciółce.
Odszukała w tłumie swoich rodziców, a kątem oka zobaczyła też Narcyzę i Lucjusza czekających na Dracona.
Podeszła do matki i ojca i przytuliła ich.
-Jak było w Hogwarcie?
-Super. Przecież wiecie-odparła i złapała wyciągniętą rękę ojca.
Razem przeteleportowali się do ich rezydencji.
-Kufer będzie czekał na górze-oznajmiła matka Gryfonki i odesłała go jednym zaklęciem-Chodź na kolację.
Za oknem zdążyło się już zrobić ciemno, a cała trójka usiadła przy stole. Pani Chamberlain gotowała dobrze, ale według Kate jej jedzenie nie mogło przebić kuchni skrzatów domowych. Po kolacji dziewczyna udała się do swojej sypialni.

Pomieszczenie było wielkie, zresztą tak jak pozostała część Chamberlain Manor.
Było tu mnóstwo lamp, dających niezwykły klimat i mnóstwo plakatów na ścianach. Większość z nich związana była z quidditchem.
Gryfonka położyła się spać, myśląc o tym co ją jutro czeka.
-Wigilia z Malfoyami. Cudownie-odezwała się sama do siebie.

Dzwonek do drzwi rozległ się echem po dużym dworze Chamberlainów.
-Otworzę-krzyknęła Kate i podbiegła do drzwi.
Otworzyła je z impetem i przybrała sztuczny uśmiech na widok Lucjusza, Narcyzy i Dracona.
-Proszę-zaprosiła ich do środka i zaraz potem zamknęła drzwi.
Przywitała się z przyjaciółmi rodziców i razem przeszli do salonu.
Na stole stało już kilkanaście potraw, a skrzaty wciąż dostawiały nowe.
Państwo Chamberlain również podeszli do stołu i wszyscy razem usiedli. Lucjusz i ojciec Kate usiedli na przeciwnych końcach podłużnego stołu.
-Ostatnio było strasznie dużo pracy w ministerstwie, tak?-spytała Narcyza.
-Tak, w ministerstwie cały czas jest bałagan-odparł Edward Chamberlain.
Ciszę przerywało tylko stukanie sztucców o talerze.
Dorośli znowu zaczęli jakieś rozmowy o robocie i polityce mugoli.
Kate wolała się w to nie mieszać i po prostu jadła w milczeniu.
Tak jak się spodziewała atmosfera przy kolacji wigilijnej była wprost wspaniała.
-No, Kate słyszałem, że jesteś teraz Gryfonką-stwierdził Lucjusz z lekką kpiną i równocześnie zawodem w głosie.
-Jestem-odpowiedziała i uniosła dumnie głowę.
Nie mogła pozwolić "wujkowi" tego krytykować.
-Hm, to świetne. Napewno przyjaźnisz się z Potterem-dodał rozbawiony.
-A co w tym złego? Przepraszam, muszę iść do toalety.
Wstała od stołu zirytowana. Malfoyowie potrafili być naprawdę irytujący.
Zamiast pójść do łazienki szybko wbiegła po schodach na górę i jak torpeda wpadła na swojej sypialni.
Usiadła na łóżku, waląc w poduszkę ze złości.
-Czemu nie zostałam w Hogwarcie?!
Popatrzyła za okno i wtedy jej wzrok przyciągnęła niewielka paczka, leżąca na parapecie.
Złapała prezent i przeczytał niewielki liścik.

Muszę jakoś odwdzięczyć się za pilnowanie Malfoya.

Lwy też potrafią latać · Oliver WoodWhere stories live. Discover now