Znowu Londyn

2.5K 168 9
                                    

-No i widzisz, wszystko dobrze się skończyło-stwierdził George, pakując swój kufer na półkę z bagażami.
-Ale mogło źle się skończyć. Gdyby dyrektor nie przydzielił nam dodatkowych punktów to...
-Oj, już przestań jęczeć. Siadaj-Fred klepnął siedzenie.
Dziewczyna usiadła i dała bliźniakom czekoladowe żaby.
-Wiecie, chyba trochę będzie mi tego brakować. Hogwartu i tych wszystkich sekretnych przejść.
-Snape'a też?
-Och nie, jego nie.
Za kilka godzin pewnie będą już w Londynie, a zamku, błoni, jeziora nie zobaczą przez dwa miesiące.
-Koniecznie musisz do nas przyjechać-stwierdził Fred po chwili, gdy połknął już czekoladową żabę.
-Myślisz, że twoi rodzice się zgodzą?-dodał George.
-Nie wiem, ale raczej tak. W sumie to zrezygnowali z poglądów "szlamy", "zdrajcy krwi" i "czysta krew".
Rudzielcy kiwnęli głową i Kate zaproponowała grę w Eksplodującego Durnia.

Dziewczyna uwielbiała w to grać, szczególnie z Weasley'ami, ale czasami pytania z ich strony po prostu ją dobijały.
-Jak nas odróżniasz?
Westchnęła i popatrzyła na nich z politowaniem.
-Na Merlina, nie wiem! Może...Fred jest minimalnie wyższy.
-A jak jestem sam?-zapytał Gryfon z szelmowskim uśmiechem.
-Nie wiem! Po prostu wiem, który to który, okej?-zirytowała się dziewczyna, rozkładając ręce.
Rudzielcy zaśmiali się, a do przedziału wszedł Wood.
-Hej, szukałaś mnie?-zwrócił się do Chamberlain.
-Szukałam-pociągnęła go za rękę i zmusiła, żeby usiadł-20 lipca jest mecz quidditcha. Harpie przeciwko Zjednoczonym. Masz ochotę?
-Ale jak to? Bilety na ten mecz są już dawno wyprzedane!
-Dostałam je wcześniej. Więc jak-pójdziemy razem?-spytała.
-Ej, a my?!-oburzył się George.
-Georgie, spokojnie. Daj gołąbeczkom iść na randkę...-zażartował jego brat.
-Weasley, bo jak ja cię zaraz palnę!-zagroził Oliver i znowu popatrzył na Kate.

-Jasne, możemy iść.
Kate uśmiechnęła się i oparła plecami o siedzenie.
-A właściwie to czemu nas nie weźmiesz?-spytał Fred ciekawy.
-Bo mam tylko dwa bilety. Poza tym z wami nie da się normalnie rozmawiać o quidditchu.
-No dobra, to jesteśmy umówieni-stwierdził Wood i wyszedł z przedziału.
Gryfonka uśmiechnęła się i ten uśmiech nie zniknął aż do końca podróży.

Wyszli na peron, ciągnąc swoje kufry. Kate wzrokiem odszukała rodziców i machnęła do nich ręką.
-No to, będziemy w kontakcie, chłopaki-powiedziała do Freda i Georga.
-Oczywiście.
Kątem oka zauważyła mamę i tatę.
Przytuliła ich i wytłumaczyła:
-To jest Fred i George Weasley, a to moi rodzice.
Bliźniacy wymienili uściski dłoni z państwem Chamberlain.

-No, na nas pora Kate-oznajmił w końcu ojciec dziewczyny po krótkiej rozmowie z chłopcami.
Ona przytuliła rudzielców i odeszła z rodzicami w stronę mugolskiego peronu.
-Mamo, tato?-zaczęła niepewnie- Nie macie nic przeciwko temu, że przyjaźnię się z Fredem i Georgem?
Pan Chamberlain uśmiechnął się i pokręcił głową. Jego żona zrobiła to samo.
Kate rozpromieniła się i w dobrym humorze wróciła do domu.

Lwy też potrafią latać · Oliver WoodWhere stories live. Discover now