Rodzina w komplecie

2K 129 16
                                    

- Tom. Tom Riddle - odezwał się Harry,  cały czas klęcząc - Jak to się nie obudzi? Czy ona...?
- Już słabnie, choć jeszcze żyje.
Kate przypatrywała się chłopakowi zafascynowana. Wyglądał jak posąg, misternie wyrzeźbiony posąg.
- Jesteś duchem? - z transu wyrwał ją głos Pottera i kręcąc lekko głową popatrzyła na Ginny.
- Wspomnieniem. Żyjącym w dzienniku od półwiecza - wyjaśnił brunet, a na sam dźwięk jego głosu Kate lekko zadrżała.
W tamtym momencie zapomniała o wszystkim co łączyło ją z Oliverem i była gotowa nawet poślubić Riddla. Właśnie tak Ślizgon działał na większość dziewczyn.
- Jest zimna jak lód - stwierdził Harry, dotykając dłoni młodej Weasley - Ginny, błagam, nie umieraj. Obudź się...
Uwagę Chamberlain przykuł ruch Toma Riddla, który chwycił różdżkę Harry'ego. Do tej pory leżała na ziemi; teraz była trzymana przez smukłe palce chłopaka.
Blondynka chciała mu coś powiedzieć, ale była tak samo zafascynowana, jak wystraszona.
- Tom, musisz mi pomóc! Tu jest Bazyliszek! - wyjaśnił Potter, a tamten spokojnie odparł:
- Nie zjawi się niewzywany.

Okularnik uniósł głowę i podejrzliwie popatrzył na starszego chłopaka.
- Oddaj mi różdżkę, Tom - zarządał.
- Nie zrobię tego.
Kate wreszcie ogarnęła się i stanowczo powiedziała:
- Tom, przyszliśmy tu ratować Ginny Weasley. Musimy jej pomóc. Dziedzic Slytherina porwał ją tutaj!
- Ja wam w tym nie pomogę - wyjaśnił Riddle, utrzymując kontakt wzrokowy z dziewczyną i gdy wreszcie spojrzał na Harry'ego, ona popatrzyła na niego rozmarzona.
- Bo widzicie, gdy Ginny słabnie, ja rosnę w siłę - kontynuował.
Chamberlain lekko przechyliła głowę. Sens tego co mówił jakoś do niej nie docierał. Był zbyt idealny, aby być tym złym.
- Tak, to Ginny Weasley otworzyła Komnatę Tajemnic.
- Nie, nieprawda, niemożliwe! - zaprzeczył szybko Harry.
- To Ginny nasłała bazyliszka na szlamy i kota charłaka. Ginny nabazgrała groźne napisy na ścianach.
- Dlaczego? - zdziwił się szukający.
- Bo...ja jej kazałem - dodał Tom przyciszonym głosem, który powodował jeszcze większe ciarki na plecach dziewczyny - Jak chcę mogę być przekonujący.

Jesteś nawet, gdy się nie starasz.

- Nie do końca wiedziała co robi, była do pewnego stopnia w transie. Wreszcie moc dziennika zaczęła ją przerażać i chciała się go za wszelką cenę pozbyć w toalecie. Lecz on trafił ci cudem pod nos. A na tym właśnie zależało mi najbardziej.

Tom zaczął krążyć wokół nich, jak drapieżnik wokół ofiary, a Kate z lekko rozchylonymi ustami, obserwowała go.
- Chciałeś mnie poznać? Dlaczego? - zapytał Harry zdziwiony.
- Chciałem zdobyć twoje zachowanie i dlatego postanowiłem pokazać ci jak załatwiłem Hagrida.
- To mój przyjaciel! - ryknął dwunastolatek.
Tymczasem blondynka stała z boku i nie potrafiła wydusić z siebie nawet jednego słowa, co było do niej niepodobne.
- Hagrid zawsze miał coś na sumieniu - oznajmił Tom - Tylko Dumbledore wierzył w niego.
- Założę się, że od razu cię wyczuł.
- W każdym razie zaczął mnie dokładniej obserwować. Uznałem, że nie otworzę więcej Komnaty, dopóki jestem w szkole, dlatego zostawiłem ten dziennik, w którym utwaliłem swój wizerunek, aby pewnego dnia móc poprowadzić kogoś, kto skończy szlachetne dzieło mego mistrza.
- Niestety nie tym razem. Już niedługo dojrzeją mandragory i wszyscy spetryfikowani wrócą do życia - syknął Harry.
- Jeśli chcesz wiedzieć tempienie szlam już mnie nie interesuje. Od miesięcy mam nowy cel, którym... jesteś ty.

Harry zamarł, a Riddle dalej ciągnął:
- Powiedz, jak dziecko nieposiadające szczególnej czarodziejskiej mocy pokonało największego czarodzieja wszechczasów. Dlaczego ocalałeś z blizną zaledwie, a Lord Voldemort utracił swą siłę?!
Jego twarz przybrała teraz straszny wyraz i już nie podobał się Kate tak bardzo.
- Co cię obchodzi jak ocalałem? Voldemort zjawił się po tobie - wrzasnąl Potter, na co Ślizgon zaśmiał się cicho.
- Voldemort był ze mną, jest i będzie...

W powietrzu pojawił się krwistoczerwony napis Tom Marvolo Riddle, a potem zamienił się w I am Lord Voldemort.
- Jesteś dziedzicem Slytherina... -zaczął Harry.
- ...i jesteś Sam-Wiesz-Kim - dokończyła Kate, teraz już całkowicie wyrwana z transu.
- Oczywiście, a sądziliście, że zechcę zachować nazwisko z rodziny mugoli?! - krzyknął przenosząc spojrzenie również na blondynkę.
Chamberlain zakryła sobie usta dłonią, a Harry podszedł do niej i spytał:
- Wszystko w porządku?
Dziewczyna popatrzyła na niego przerażona i kładąc mu ręce na ramionach szepnęła:
- Jestem spokrewniona z Lordem Voldemortem...

Lwy też potrafią latać · Oliver WoodWhere stories live. Discover now