Rozmowa

2K 131 14
                                    

Gdy wbiegła do Pokoju Wspólnego Oliver właśnie z niego wybiegał i zderzyli się przy wejściu.
- Na Merlina, Kate! Strasznie cię przepraszam! Myślałem, że ty i Artur naprawdę... - odezwał się, ale ona szybko mu przerwała.
- Nie przejmuj się. A gdzie jest...no, ona?
- Nieważne - odpowiedział i pociągnął ją za rękę, wyprowadzając na korytarz.
Było pusto i dość cicho, a ich kroki odbijały się echem od kamiennych ścian.
- Musimy porozmawiać - stwierdziła po chwili.
- O czym? - spytał i zatrzymał się gwałtownie - Mam nadzieję, że nie jesteś zła. Prawie uwierzyłem w te plotki...
Westchnął, przygryzając wargę.
- Te plotki - odezwała się dziewczyna niepewnie - są tak jakby prawdziwe. Bałam się, że ona mi cię zabierze, a Artur i Duncan obiecali mi pomóc. Mieliśmy udawać, że się sobie podobamy z Arturem, żebyś był zazdrosny i wreszcie przestał biegać za tamtą.
- Przepraszam, Oli - dodała po chwili.
- Po prostu Oliver. Nie lubię jak ktoś zdrabnia moje imię - odparł i spuścił głowę.
Stali przez chwilę w ciszy i żadne z nich nie wiedziało co powiedzieć. Dopiero po jakimś czasie, kapitan mruknął:
- Kate, możemy wreszcie przestać mieć przed sobą jakieś tajemnice?
Pokiwała głową i posłała mu ciepły uśmiech, a potem złączyła ich usta. Zarzuciła mu ręcę na szyję, a on zanurzył palce w jej platynowych włosach, mocno przyciągając ją do siebie.
Stali tak przez chwilę, a po sekundzie Chamberlain odsunęła się i spytała:
- Co właściwie wydarzyło się w Pokoju Wspólnym?
- Nie pytaj - odparł - Wycałowała mnie całego.
Na twarzy blondynki pojawił się ślad złości, ale Oliver szybko objął ją w talii i zaproponował spacer po błoniach.
To załatwiło sprawę i uznali, że koniec kłótni, a zarazem - koniec tajemnic.

Zbliżała się zima i można było wyczuć to w powietrzu tamtego dnia.
Mieli na sobie jedynie szaty do quidditcha, nieprzystosowane do niższych temperatur, ale mimo wszystko Kate czuła w piersi wręcz magiczne ciepło.
To było bardzo przyjemne uczucie i zaskoczona przyznała, że czuje je pierwszy raz od wielu dni, przepełnionych treningami i zajęciami.
Uczucie spokoju i wytchnienia od wszystkich zmartwień.
- Kate?
Dziewczyna lekko uniosła głowę, aby spojrzeć na Olivera.
- Wracasz do domu na Święta?
- Wracam - odpowiedziała - A co? Masz jakieś plany?
Przystanęli i brunet spojrzał jej w oczy. Pomimo wiejącego wiatru, między nimi panowało ciepło i miłość. To nie było zwykłe nastoletnie zauroczenie. Kate pomimo młodego wieku to wiedziała - wiedziała, że gdyby coś się stało, byłaby w stanie oddać za niego życie. Nawet gdyby on miał to w nosie.
- Spędźmy Święta razem.

Lwy też potrafią latać · Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz