Spotkanie Klubu

2.3K 127 17
                                    

Plotki w Hogwarcie zawsze roznosiły się bardzo szybko i tak było i tym razem.
Informacja o pertryfikacji Colina Creevey' a obiegła szkołę z prędkością Hermiony odpowiadającej na pytanie nauczyciela.
Zaraz potem zorganizowany został Klub Pojedynków, ku niezadowoleniu Kate-prowadzony przez Locharta.
Dziewczyna miała w tym czasie ważniejsze zadanie, które szło jej wyjątkowo opornie. Codziennie w bibliotece próbowała znaleźć cokolwiek o tajemniczym głosie, ale żadna książka nie chciała jej pomóc. W końcu Gryfonka odpuściła i powróciła do żartów, kawałów i zarywanych nocy z Fredem i Georgem. Przez jedną z nieprzespanych nocy, spóźniła się oczywiście na pierwsze spotkanie Klubu.

A gdy weszła do sali zobaczyła chyba najdziwniejszy i zarazem najśmieszniejszy widok w swoim życiu.
Snape rzucił zaklęcie na Locharta, który odleciał do tyłu i twardo wylądował na ziemi, uśmiechając się przy tym.
Na twarzy nauczyciela eliksirów pojawiały się uśmiechy wredne i te pełne satysfakcji, ale w żadnym Kate nigdy nie dostrzegła tyle dumy i rozbawienia.
Nikt zbytnio nie zwrócił uwagi na jej przyjście. Wszyscy zajęci byli wymienianiem uwag.
Chamberlain podeszła do bliźniaków Weasley i spytała:
-Dużo mnie ominęło?
-Nie, nie tak dużo. Spójrz, ile cię jeszcze czeka.
Lochart właśnie wstawał i zaczął tłumaczyć się z tej sytuacji, a potem na platformę weszli Harry i Draco.
Kate wiedziała, że to nie może skończyć się dobrze.
-Przygotować różdżki-zarządził nauczyciel obrony, a chłopcy wykonali jego polecenie.
Wymienili jeszcze między sobą jakieś złośliwe uwagi, których blondynka nie usłyszała i stanęli na przeciwnych końcach podestu.
-Gdy policzę do trzech rzucicie zaklęcie rozbrajające. I tylko takie-znowu odezwał się Lochart-Raz, dwa...
Malfoy zaatakował już w tym momencie, a Harry zrobił kilka fikołkół w powietrzu i wylądował na ziemi. Już po chwili podniósł się i tym razem on zaatakował.
Ślizgona odepchnęło do tyłu i padł pod nogami Snape'a.
Gdy nauczyciel popchnął go do przodu, naszykował różdżkę, a Lochart krzyknął:
-Tylko obrona!
Jednak Malfoy nie zamierzał grać według reguł.
-Serpensoria-powiedział, a na podeście pojawił się wąż.
Rozglądając się i sycząc, zaczął pełznąć w stronę Harry'ego.
Nauczyciel OPCM próbował go usunąć, co nie przyniosło efektu i gad jeszcze bardziej rozwścieczony, zbliżył się do pozostałych uczniów.
Harry zrobił kilka kroków w jego stronę.
-Zostaw go. Powiedziałem-odejdź.
Gad zasyczał teraz groźnie przed oczami Justyna-starszego od nich Puchona.
Wszyscy cofnęli się do tyłu.
Kate ostrożnym ruchem wyciągnęła różdżkę, a zwierze spojrzało na nią.
-Spokojnie-powiedziała, a jej własny głos wydał jej się dziwny.
Wąż zasyczał cicho i w tym momencie Snape usunął go, dziwnym wzrokiem patrząc zarówno na Kate, jak i Harry'ego.
-W co wy pogrywacie?-spytał Justyn oskarżycielsko, a na twarzy Gryfonów pojawiło się zdziwienie.
Ron i Hermiona od razu zaciągnęli ich do wieży Gryffindoru.
-Jesteście wężouści-powiedział Weasley.
-Jacy?-spytała Kate.
Doskonale znała to określenie. Należała w końcu do rodziny czarodziejów, ale myślała, że się przesłyszała.
-Rozumieją was węże.
-Znaczy...wiem co to znaczy, ale jak to?
-No ja raz napuściłem na mojego kuzyna dużego pytona, ale wielkie rzeczy-tu pewnie wszyscy to umieją-wtrącił Potter.
-Nie, wcale nie-zaprzeczyła Miona-To dar wyjątkowo rzadki. Źle, że go macie.
-Nie, no to jest po prostu niedorzeczne! Teraz cała szkoła będzie zachowywać się jakbyśmy zrobili coś złego. I jeszcze będą podejrzenia, że jesteśmy dziedzicami Slytherina-Kate zrobiła niezadowoloną minę.
-Czemu?
-On też był wężousty. Ale wiecie co ja im odpowiem-że mam wszystko gdzieś! Nie jestem dziedziczką Salazara, nawet jeśli wszystko świadczy przeciwko mnie!
Dziewczyna opuściła pomieszczenie szybkim krokiem i udała się na stadion do quidditcha, pomimo tego, że nie wzięła miotły.
Sam widok tego miejsca ją uspokajał.
Oparła się plecami o metalową belkę trybun i zaczęła bawić się swoimi włosami.
Powoli zaczynała rozumieć. I na dodatek była pewna, że zdecydowanie lepiej myślałoby się jej w ramionach Olivera.

Bardzo dziękuję za 1k wyświetleń! Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. A niżej malutki bonusik💞

Lwy też potrafią latać · Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz