Konsekwencje zawsze nadejdą

2.3K 159 13
                                    

Dedykowane dla zawsze czuwających
Zbuntowana85 oraz biedronkowa2007 ❤❤❤

Kate została w dormitorium aż do wieczora i zdążyła napisać wypracowania jeszcze przed powrotem jej współlokatorek.
Gdy Hermiona wpadła do środka nie zdążyła nawet się rozejrzeć.
-Jak Ron?-spytała szybko Chamberlain.
-W porządku-odparła szatynka-A co ty tam odstawiłaś?
Blondynka poprawiła nieznacznie włosy.
-Nic. Zasłużył na to, chociaż...
-Uderzyłaś Dracona Malfoya?
-Już nie pierwszy raz.
Parvati i Lavender od razu uniosły głowy. Kate uśmiechnęła się i stwierdziła.
-Chyba każda z tu obecnych chciałaby uderzyć Dracona Malfoya.

Jednak następnego dnia nie było już tak wesoło, gdy o całym zajściu dowiedział się Snape i McGonagall.
Kazali przyjść zarówno Kate, jak i Malfoyowi przed gabinet nauczycielki transmutacji i pierwszą zaprosili dziewczynę.
-Panno Chamberlain,co możesz powiedzieć o całym tym zajściu?-spytała McGonagall bez zbędnych ceregieli.
-No to było...porywcze. Pod wpływem impulsu.
-W Hogwarcie nie stosujemy takich metod.
-A czy w Hogwarcie można przezywać kogokolwiek szlamą?
Snape zmierzył ją przenikliwym, zimnym spojrzeniem i odparł:
-To poważne oskarżenie. Musimy porozmawiać o tym z panem Malfoyem.
-Potem, Severusie. Najpierw opowiedz co dokładnie się stało.
Kate opowiedziała całe zdarzenie, w pewnych momentach wyraźnie wzmacniając głos. Gdy skończyła poczuła na sobie wzrok obojga nauczycieli.
-No tak, musimy to przemyśleć. Możesz wracać do wieży i poproś pana Malfoya, żeby przyszedł.
Chamberlain kiwnęła głową i opuściła pomieszczenie.
Przy oknie stał Draco i niezadowolony przyglądał się błoniom.
-Wchodzisz-burknęła dziewczyna w jego stronę.
Odwrócił się i niechętnie wszedł do gabinetu.
-No to teraz ty się męcz-szepnęła do siebie blondynka i żwawym krokiem ruszyła do dormitorium.

Przywitało ją ciche huknięcie sowy, oczywiście trzymającej w dziobie list. Kate zniecierpliwiona rozwinęła papier i z ulgą stwierdziła, że to ten na który czekała.

Pojutrze powinny być. Wyślę ci je paczką, choć będę musiał pożyczyć kilka sów. Jesteś pewna, że siedem? Twój Nimbus 2000 wciąż jest jeszcze całkiem dobrą miotłą. A jak w ogóle ci mija rok szkolny? I pamiętaj, quidditch quidditchem, ale nauka najważniejsza.

Tata

Gryfonka uśmiechnęła się. Ojciec pomimo bycia Ślizgonem był dla niej naprawdę wyrozumiały. Ale w końcu on też kiedyś grał w drużynie, ba-był nawet kapitanem, i wie co znaczy jej honor. A zamożność rodziny Chamberlain napewno była przydatna w tej kwestii. W końcu nieliczne rodziny mogłyby pozwolić sobie na zakup siedmiu Nimbusów 2001.

Lwy też potrafią latać · Oliver WoodWhere stories live. Discover now