Nietypowy szlaban

2.6K 155 4
                                    

Późnym wtorkowym popołudniem, już po lekcjach Kate niechętnie opuściła dormitorium i zeszła do Pokoju Wspólnego. Harry stał już przy wyjściu.
-O, jesteś. Idziemy?-spytał, gdy Chamberlain pojawiła się przy nim.
Kiwnęła głową i razem opuścili pomieszczenie.
-Szlaban z Lockhartem. To będzie cudowny wieczór, panie Potter-odezwała się blondynka i lekko uśmiechnęła do przyjaciela.
-Oczywiście, panno Chamberlain. Nasz wspaniały nauczyciel napewno zapewni nam rozrywkę.
-Z pewnością.
Korytarze były o tej porze dość puste, więc Gryfoni szybko dotarli do klasy obrony przed czarną magią.
Harry zapukał i gdy usłyszeli głos Locharta, weszli do środka.
-Proszę, siadajcie. Zaraz przyniosę papiery-odezwał się mężczyzna i zniknął w gabinecie, a Kate i Harry wymienili zdziwione spojrzenia.
-Właściwie za co masz szlaban?-spytał brunet.
-Na obronie ostatnio pisałam z Fredem i Georgem. A wy z Ronem zaatakowaliście Wierzbę Bijącą?
W jej głosie można było wyczuć rozbawienie.
-To ona zaatakowała nas-sprostował Harry.
Po sekundzie wrócił Lochart z papierami, a dokładniej listami od jego fanów, na które dwójka Gryfonów miała odpowiadać.
Kate nie miała na to ochoty, ani nawet za bardzo czasu, więc w duchu obiecała sobie, że coś wymyśli.

Zajęła się odpowiedziami na listy z wyrazami szacunku i uznania i powoli zaczęła zastanawiać się czy niektóre fanki Locharta nie powinny znaleźć się w Św. Mungu. To już zasadniczo podchodziło pod obsesję.
Nauczyciel zaczął jęczeć coś o wadach i zaletach bycia sławnym i blondynka już po godzinie miała dość.
-Wie pan, profesorze. A czy mogłabym iść do dormitorium po pana zdjęcie, bo miałam prosić pana o autograf, ale to wypadło mi z głowy. A bardzo mi na tym zależy-poprosiła po chwili słodkim głosikiem.
W jej głowie zaczął pojawiać się już plan.
-Och, oczywiście. Nie mógłbym ci odmówić-odparł Lochart.
Z prawie niezauważalnym uśmiechem wstała i spojrzeniem uspokoiła Harrego, który przyglądał się jej podejrzliwie.
Wrócę-zapewniła go w myślach.
Lochart spojrzał na nią zaskoczony i spytał:
-Mówiłaś coś?
Ona, równie zdziwiona, zaprzeczyła i opuściła salę, biegnąc w stronę wieży Gryfonów.

Wpadła do środka jak burza i od razu podbiegła do Lavender i Parvati.
-Dajcie mi zdjęcie Locharta-wydyszała do przyjaciółek.
-Co?! Niby skąd mamy ci wziąć zdjęcie profesora Lockharta?-spytała Lavender, rozmarzonym głosem.
-Ty-Kate wskazała palcem na Brown-trzymasz swoje pod poduszką, a ty, Parvati, w starym podręczniku do obrony.
Drugoroczne wymieniły spojrzenia i Patil niechętnie oddała Chamberlain zdjęcie ulubionego nauczyciela.
Blondynka uśmiechnęła się zwycięsko i tym razem podeszła do Freda i Georga.
-Hej, Ginny-przywitała siostrę rudzielców-Ej, chłopaki, potrzebny mi eliksir usypiający.
Cała piątka, czyli bliźniacy, Ginny, Ron i Lee popatrzyli na nią zdziwieni.
-Nic w życiu nie ma za darmo, siostro-stwierdził Fred, a jego brat potwierdził kiwnięciem głowy.
-A po co ci ten eliksir?-spytała młoda Weasley, przyglądając się Kate.
-Muszę uśpić Locharta.
Jordan wybuchnął śmiechem, a zaraz potem dołączyłli do niego wszyscy Weasleyowie.
Chamberlain zmrużyła oczy i skrzyżowała gniewnie ręce.
-No co?
-Chcesz uśpić nauczyciela? Ciesz się, że Hermiony tu nie ma-odezwał się Ron, między wybuchami śmiechu.
-Oj, no Freddie, Georgie, no wiem, że macie. No tak ładnie proszę-blondynka usiadła na oparciu fotela i obdarzyła chłopców swoim najpiękniejszym uśmiechem.
-Dobra, damy ci-powiedział George z miną jakiej nie powstydziłby się żaden Ślizgon-Ale nie za darmo.
-Co chcecie?
Bliźniacy podeszli do dziewczyny i starszy szepnął jej coś na ucho.
Otworzyła szeroko oczy, a Fred pomachał jej przed oczami małym flakonikiem z eliksirem usypiającym.
-Dobra, dawaj ten eliksir.
Kate wyrwała mu z ręki buteleczkę i szybko wybiegła z Pokoju Wspólnego.
-Kate, pamiętaj!-krzyknął jeszcze George, ale dziewczyna już nie usłyszała.

Wróciła do sali biegiem i od razu podeszła do biurka Locharta.
-Mógłby pan?
Nauczyciel odwajemnił jej uśmiech, szczerząc zęby i z dumą podpisał zdjęcie.
-Dziękuję, profesorze. Jest pan wspaniały-odezwała się Kate i usiadła z powrotem obok Pottera.
Harry posłał jej zdziwione spojrzenie, ale ona lekko pokręciła głową i wróciła do odpisywania na listy fanek Locharta.
Po kilku minutach uznała,że musi wprowadzić plan w życie.
Wyjęła różdżkę i pod ławką rzuciła zaklęcie.
Komoda za plecami Locharta zapaliła się, a nauczyciel, spanikowany złapał różdżkę, próbując ugasić pożar.
W tym czasie Kate nakazała Harremu milczenie i wlała do kubka Locharta eliksir usypiający. Gdy już miała usiąść na miejscu, napój wylał się, a mężczyźnie udało się ugasić komodę.
Cholera.
Nauczyciel usiadł na krześle i krzyknął zaskoczony, gdy zauważył rozlaną ciecz.
Szybko wytarł biurko i złapał swój zalany zegarek.
Kate podparła głowę ręką i zrobiła niezadowoloną minę. Cały plan legł w gruzach.
Znowu zajęła się odpisywaniem na listy Locharta. Na dodatek szlaban strasznie jej się dłużył.

Ale w pewnym momencie usłyszała czyiś głos. Dochodził do niej jakby zza mgły; wydawał się być odległy, ale jednak słyszała go wyraźnie.
Zabić. Zginie.
Uniosła głowę zdezorientowana.
Harry chyba również to usłyszał, bo szybko przeniósł wzrok z kartki na Locharta.
-Co?-spytał zaskoczony.
Nauczyciel popatrzył na niego i uśmiechnął się lekko.
-Coś się stało?
-Ten głos-powiedzieli Chamberlain i Potter w tym samym momencie.
-Głos? Jaki głos?
-Nie słyszał go pan?-spytała Kate i rozejrzała się po sali.
-Och, chyba jesteście już zmęczeni. O Merlinie, ale już późno. Tak, myślę, że na dziś to tyle. Możecie iść.
Dwójka Gryfonów szybko poderwała się ze swoich miejsc i rzucając niechlujne "Do widzenia!" opuścili salę.

Gdy tylko byli na korytarzu, Harry stwierdził:
-Też to słyszałaś. Na pewno.
Dziewczyna potwierdziła jego teorię kiwnięnciem głową.
To wszystko zdarzyło jej się pierwszy raz-chociaż to pewnie Lochart miał rację. Była po prostu piekielnie zmęczona. Harry tak samo.
Ale po chwili całe ich zmęczenie minęło, gdy ponownie usłyszeli niepokojący głos.
-Chce kogoś zabić!-krzyknął Harry i ruszył biegiem przed siebie, a Chamberlain bez zwłoki ruszyła za nim.
Gdy biegli wpadli jeszcze na Rona i Hermionę, ale Potter szybko pogonił przyjaciół.
-I co?-Kate przystanęła, bo nagle głos ustał.
Zdyszani Gryfoni rozejrzeli się dookoła. Weasley tylko wzruszył ramionami.
-Woda-stwierdziła blondynka po chwili, gdy zorientowała się, że stoją w wodzie.
-Pewnie Marta znowu zalała łazienkę-odezwała się Hermiona.
Cała czwórka przeszła korytarzem i znaleźli się przy łazience dziewcząt.
-Pająki-stwierdził Ron z obrzydzeniem.
Na zewnątrz rzeczywiście wychodziły pająki.
Kate nie była zachwycona ich towarzystwem, więc odeszła do tyłu i stanęła jak wryta.
-Ej, powinniście to zobaczyć...
Hermiona, Harry i Ron obrócili się i skierowali wzrok w tę samą stronę co Chamberlain.
Na ścianie widniał wielki napis.
- Komnata tajemnic została otwarta. Strzeżcie się wrogowie dziedzica. Napisane krwią-przeczytała Hermiona ze zmartwioną miną.
-A co to jest?- Kate wskazała palcem na świecznik, a raczej to co przy nim wisiało.
-Kotka Filcha-powiedział Harry, zbliżając się do nieruchomego zwierzęcia.
W tym samym czasie usłyszeli gwar uczniów, napływający ze wszystkich stron i wkrótce większość szkoły pojawiła się obok nich i czerwonego, niepokojącego napisu.

Lwy też potrafią latać · Oliver WoodWhere stories live. Discover now