Ślimaki przez miotły

2.4K 154 3
                                    

Kate uważnie przyjrzała się miotłom przeciwnej drużyny. To na pewno były Nimbusy 2001.
-To ja zaklepałem boisko na dzisiaj-odezwał się Oliver, który nie dostrzegł jeszcze nowych mioteł.
-Nie ma mowy. Zobacz sobie-Marcus Flint, kapitan Ślizgonów podał mu pergamin.
-Ja, Severus Snape udzielam Ślizgonom zgody na zajęcie boiska w celu przećwiczenia ich nowego szukającego-przeczytał Gryfon-Macie nowego? Kogo?
Draco Malfoy wysunął się do przodu.
-Malfoy?!-powiedzieli Harry i Kate w tym samym czasie.
Potter bardziej zdziwiony, Chamberlain rozbawiona.
-Tak. Ale to nie jedyna nowość-jak na zawołanie wszyscy Ślizgoni mocniej chwycili miotły.

-To Nimbusy 2001. Skąd je macie?-spytał Ron, którego Kate nawet nie zauważyła.
U jego boku stała Hermiona.
-Kupił nam ojciec Dracona-stwierdził Flint.
-Do drużyny Gryfonów nikt nie musi się wkupywać. U nas liczy się talent-powiedziała Miona, a jej przyjaciółka uśmiechnęła się.
-Nikt cię nie pytał o zdanie, wredna szlamo-syknął Malfoy, podchodząc do szatynki.
Kate wbiła paznokcie w skórę i przygryzła wargę. Wiedziała, że konfrontacja Hermiony i Dracona nie ma prawa skończyć się dobrze.
Ron zrobił się cały czerwony ze złości i już po sekundzie wyciągnął różdżkę.
-Ron, nie!-krzyknęła Kate i doskoczyła do rudzielca.
Ale on był szybszy i już zdążył rzucić zaklęcie. Odbiło się i zamiast trafić w blondyna trafiło w Weasleya. Chamberlain dopiero teraz zobaczyła, że jego różdżka jest złamana.

Ron odleciał do tyłu, Ślizgoni zaśmiali się, a Kate, Harry i Hermiona uklęknęli przy chłopaku.
-Co ci jest? No powiedz coś-poprosiła szatynka.
W odpowiedzi Weasley wypluł ślimaka, a Gryfoni jęknęli z obrzydzeniem.
-Trzeba go zanieść do Hagrida-oznajmił Harry i razem z Hermioną, podnieśli go z ziemi.
-Kate, pomożesz?
Dziewczyna pokręciła głową i podeszła do Malfoya.
-Pożałujesz tego-syknęła.
-Od kiedy jesteś w drużynie? Myślisz, że zasłużyłaś na to?
-Zasłużyłam. A ty na to-z całą siłą ścigającej uderzyła go w twarz, a Ślizgon odleciał kilka stóp do tyłu.
Złapał się za czerwony policzek i popatrzył na nią rozwścieczony.

Ale Gryfonka już tego nie zauważyła, bo szybko wbiegła do zamku. Gdy była tuż przy Wielkiej Sali, usłyszała krzyk Olivera:
-Kate,czekaj! A trening?
Zatrzymała się i odwróciła.
-Szukający zniknął, nie mamy dobrych mioteł i wszyscy są rozkojarzeni. Nic nie wskórasz.
Znowu zaczęła biec, a brunet za nią.
-To co zrobisz?
-Odłożę to i idę do Hagrida, tak!
Zatrzymała się gwałtownie i Oliver wpadł na nią. Przed nimi stał Snape, jak zwykle w swojej czarnej szacie i złośliwym spojrzeniem.
-Mieliście mieć trening, czyż nie?
-Tak, panie profesorze. Ale Ślizgoni dostali pozwolenie na zajęcie boiska.
-Co w tym złego?-zadrwił nauczyciel.
-Nic-odparła spokojnie Chamberlain i ścisnęła rękę Wooda, nakazując mu milczenie.
-To wracajcie do wieży-rzucił Snape-I nie zapomnijcie o wypracowaniach. Oboje.
Kate kiwnęła głową.
Dzięki za przypomnienie.

Oliver wrócił do drużyny, ale Kate wcale nie poszła do Hagrida, tak jak mu powiedziała.
Od razu, gdy chłopak odszedł pobiegła do dormitorium i przekopała całą torbę w poszukiwaniu pergaminu.
W końcu go znalazła i szybko nabazgrała kilka słów na karce.
Potem przywiązała ją do nóżki sowy i uchyliła okno.
-Do Chamberlain Manor, Eros!-krzyknęła jeszcze do ptaka, a sowa zahukała cicho w odpowiedzi.
Dziewczyna usiadła na łóżku i westchnęła. Czekały ją jeszcze dwa wypracowania-na eliksiry i OPCM-ale czuła, że wypełniła obowiązek wobec drużyny.

Lwy też potrafią latać · Oliver WoodHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin