14.Po prostu bądź

2.8K 208 55
                                    


Pov.Ciel

Obudziłem się zaraz po tym, jak poczułem na powiekach promienie słońca. Powodem tego był Soma, który wszedł do pokoju, rozchylając zasłony.

- Nie śpimy, karzełku. Wstawaj, odwiozę cię. - powiedział, zostawiając mnie następnie samego.

Leniwie się wtedy przeciągnąłem, otwierając oczy. Potem, wciąż je jeszcze mrużąc, spojrzałem na zegar wiszący na przeciwległej ścianie. Okazało się, że już po dziesiątej. Mimo to spałem zaledwie sześć godzin, co równało się ze zmęczeniem. Na nogi postawił mnie jednak fakt, że za chwilę miałem pojechać do Sebastiana. Bardzo się denerwowałem, myśląc nad tym, jak czarnowłosy zareaguje. Będzie zły? Smutny? Obojętny?

Nie musiałem się przebierać, ponieważ poszedłem spać w ubraniu. Soma proponował mi jakieś swoje ciuchy, jednak wolałem zostać w mojej granatowej bluzie i czarnych rurkach (nieważne jak cholernie niewygodne to było do spania). Z tego powodu włożyłem jedynie buty, aby następnie opuścić mieszkanie mojego wybawcy. Jak się okazało, ulica, na której mieszkał Sebastian, znajdowała się nieco drogi stąd, przez co miałem chwilę czasu na rozmyślania. Na moją korzyść działały również zatłoczone ulice Nowego Yorku, przez które czas drogi jeszcze bardziej się wydłużył. Nie miałem pojęcia, jak przeprowadzę z Sebastianem rozmowę, która na pewno się odbędzie. Będę się musiał tłumaczyć, a nie uśmiechało mi się wyjawienie tego, że podsłuchiwałem.

- Trzymaj. - powiedział Soma, wręczając mi jakąś małą karteczkę.

- Co to? - zapytałem zaciekawiony, widząc na niej parę cyfr.

- Mój numer. Jakbyś kiedyś chciał pogadać lub pograć w szachy, dzwoń. - powiedział z nieschodzącym z twarzy uśmiechem.

Spojrzałem na kartkę i wraz z tym kąciki moich ust mimowolnie uniosły się ku górze. Nie wiedziałem, czy jeszcze kiedyś zechcę się z nim skontaktować, jednak był to miły gest. Schowałem więc kartkę do kieszeni, ignorując fakt, że od mieszkania mojego opiekuna dzieliła nas już tylko jedna przecznica.

Pov.Sebastian

Mój sen przerwało pukanie, przez które podniosłem się do siadu, będąc jeszcze po części w sennej krainie. Dopiero kiedy dźwięk się powtórzył, szybko włożyłem zdjęcia do teczki, która następnie wylądowała z powrotem w szufladzie. Po tej procedurze udałem się w stronę drzwi, przecierając zaspane jeszcze oczy, natomiast widok za drzwiami odebrał mi mowę. Ujrzałem Ciela w towarzystwie jakiegoś obcego chłopaka. Mój podopieczny stał ze spuszczoną głową, przez co nie mogłem zobaczyć wyrazu jego twarzy. Od jego towarzysza za to na kilometr emanowało szczęście i entuzjazm.

- Dzień Dobry. Nazywam się Soma. Wczoraj natknąłem się na Ciela i zabrałem go na tę noc pod swój dach. Za pół godziny muszę być w pracy, więc będę już uciekał. Do widzenia. - powiedział, po czym odszedł, nie dając mi nawet szansy na żadne pytania. To wtedy w końcu spojrzałem na Ciela, który jeszcze bardziej spuścił głowę.

Pov.Ciel

Myślałem, że nie zniosę napięcia, jakie towarzyszyło mi od wejścia do budynku. Nie miałem odwagi, by spojrzeć Sebastianowi w oczy. Jak na złość Soma szybko się ulotnił, zostawiając mnie samego. Czarnowłosy tymczasem uklęknął przede mną, po czym położył dłonie na moich policzkach. Dzięki temu uniósł lekko moją głową ku górze, tym samym zmuszając, abym na niego spojrzał.

- Martwiłem się. Nie chciałem nawet myśleć o tym, że mogła stać ci się krzywda. - wyznał, zakładając mi za ucho parę kosmyków włosów.

Wszystkie obawy w jednej chwili mnie opuściły, jednocześnie bagaż emocjonalny w sekundę stał się nieznośny. Popłakałem się, czując, jak z każdą chwilą moje samopoczucie stopniowo się poprawia. Sebastian, widząc to, wziął mnie na ręce, aby następnie czule do siebie przytulić. Oplotłem więc nogi wokół jego pasa, rękami obejmując jego szyję.

Pov.Sebastian

Nie wiedziałem jak wyrazić to, co czułem, kiedy Ciela nie było obok. Kiedy trzymałem w ramionach tego kruchego chłopaka, miałem wrażenie, że wszystko było na swoim miejscu. Mój podopieczny cały drżał z emocji, czułem na szyi jego nierówny oddech. Przylgnął do mnie, wypłakując wszystkie swoje frustracje. Ja w tym czasie głaskałem go po jedwabiście gładkich włosach, myśląc tylko o tym, aby go jakoś uspokoić. Taka już w końcu była moja dola, na którą jednak nie zamierzałem narzekać.

- Nie zostawiaj mnie. - powiedział płaczliwie, wtulając twarz w materiał mojej koszulki.

- Dlaczego miałbym cię zostawić? - zapytałem, nie wiedząc, skąd się wziął u niego taki pomysł.

- Słyszałem, jak rozmawiałeś z lekarzem. Ja nie chcę iść do innego psychologa. - słysząc to, spróbowałem przypomnieć sobie przebieg rozmowy z doktorem.

,,- A więc z Cielem wszystko dobrze?

- Tak, wszystko w jak najlepszym porządku. Będę jedynie chciał, żebyś pomógł mi z jedną sprawą. - mruknął lekarz.

- Zamieniam się w słuch. - opowiedziałem niemalże od razu, chcąc jak najszybciej wrócić do mojego podopiecznego.

- Chodzi o pewnego chłopca, który przyjechał do nas z wypadku. Nazywa się Alois. Cała jego rodzina zginęła, w tym także jego brat, o którego ciągle pyta. Jeszcze nie wie, że jego krewni nie żyją i może być dla niego szokiem oraz traumą, kiedy się dowie. Kojarzysz Claude'a? Znaleźliśmy dla chłopaka nowego opiekuna. Jest to psycholog z twojej firmy, więc jestem pewien, że będzie mu tam dobrze.

- Też tak myślę. Co prawda nie przepadam za gościem, ale wiem, że dba o swoich podopiecznych. W porównaniu do mnie miał już w domu swoich pacjentów. Czy mam mu coś przekazać? - byłem rozluźniony, ucieszony pozytywnymi informacjami na temat Ciela. Miałem wrażenie, że cały czas brniemy do przodu.

- Proszę tylko, byś dał mu te papiery. Nie chcę dokładać ci więcej obowiązków. - lekarz wręczył mi dokumenty, które miałem przekazać wspomnianemu wyżej Claudowi.

- Nie ma problemu. Im szybciej to załatwimy, tym lepiej. - kiwnąłem głową, biorąc posłusznie plik kartek.''

Ten dialog usłyszany w nieodpowiednim momencie rzeczywiście mógł brzmieć źle. Rozumiejąc już więcej, ująłem twarz Ciela w dłonie. Mimo to nastolatek dalej unikał kontaktu wzrokowego.

- Spójrz na mnie. - poprosiłem łagodnie. Polecenie wykonał szybko, choć niechętnie. - Nie chodziło wtedy o ciebie. Nigdy cię nie zostawię. Jesteś dla mnie cholernie ważny i nie potrafię wyobrazić sobie bez ciebie życia. Nie uciekaj więcej. Nie mógłbym żyć z myślą, że przeze mnie mogło ci się coś stać.

Pov.Ciel

Słowa Sebastiana były wzruszające. Czułem, że były szczere, a każda ich cząstka ociekała troską i szczerością. Potrzebowałem tego. Chciałem usłyszeć, że jestem dla kogoś ważny. Szczególnie od osoby, która również znaczyła w moim życiu naprawdę wiele.

- Nie chcę już nigdy cię opuszczać. Jesteś światłem w moim życiu, w którego stronę chcę iść. Prowadzisz mnie przez mrok, trzymając za rękę. Zawsze próbujesz mnie pocieszać, nawet jeśli sam czujesz się źle. Nie wiem, w jaki sposób mógłbym ci dziękować. - przyznałem, również wyrażając swoje uczucia. To prawda, nigdy nie będę w stanie podziękować Sebastianowi za to, co dla mnie zrobił.

- Po prostu bądź, ciesz się, żyj. Sama twoja obecność mnie uszczęśliwia. - kolejne słowa, po których zrobiło mi się cieplej na sercu.

Myślę, że to uczucie to nadzieja, która na nowo zawitała w moim życiu. Znów miałem wiarę w mój happy end, którego tak pragnąłem. Przyszłość u boku Sebastiana, który się o mnie troszczy, martwi i uszczęśliwia. Myśląc o tym, znów przytuliłem się do najważniejszej osoby w moim życiu. Teraz, kiedy wszystkie wątpliwości minęły, czułem, że mogę wszystko. Znając prawdę oraz to, co naprawdę Sebastian o mnie myśli, nie mogłem przestać się cieszyć. Ponownie poczułem się jak sześć lat wcześniej. Poczułem się kochany.


Witam moje jelonki. Następny rozdział tej powieści, który najlepiej można podsumować słowami: znowu w życiu mi nie wyszło. To wyglądało w mojej głowie zupełnie inaczej, ale cóż, nie wszystko potrafię zapisać tak, jak bym chciała. Muszę również poinformować, że nowe rozdziały będą pojawiały się w poniedziałki. Nie wiem o której, jednak na pewno będą w ten dzień.

PSYCHOLOG || SEBACIELTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang