15.Zmiany

560 42 50
                                    


Pov.Sebastian

Co zrobić po wyczerpującej podróży, przed którą szlajało się po mieście w oczekiwaniu na samolot? Oczywiście, że remont sypialni. Najrozsądniej byłoby chyba odpocząć, ale to w końcu zajęcie dla zwykłych śmiertelników. Ja z Cielem potrzebowałem ciekawszych zajęć.

- Będzie tutaj trochę ponuro. - ocenił, rozglądając się po pomieszczeniu.

Po dobrych dziesięciu latach uznaliśmy, że potrzebujemy drastycznej zmiany w postaci przemalowania jasnych ścian na granatowy i czarny. Wspólnie uzgodniliśmy, że dzięki temu pomieszczenie wyda się przytulniejsze. Kiedy kilkanaście lat temu wybierałem obecny kolor farby, miałem w głowie przede wszystkim optyczne powiększenie przestrzeni i schludny wygląd. Nie sądziłem, że z czasem zamieszkam z kimś, kto będzie stopniowo wprowadzał ciemniejsze kolory do starannie przemyślanego wnętrza. Najpierw ofiarą takich rewolucji padł szary obecnie przedpokój, potem kuchnia, w której płytki zmieniły się z czarno-białych na czarno-czerwone. Całkiem lubiłem te małe rewolucje. Dobrze było nieco zmienić otaczającą mnie przestrzeń, poza tym czułem wtedy, że to mieszkanie jest bardziej nasze niż moje. Z miejsca uwielbiałem wszystkie kąty, do których wyglądu Ciel przyłożył rękę.

- Przytulnie. - poprawiłem go. - Ciemne kolory działają uspokajająco.

- Fakt, wspominali coś o tym na studiach. Uspokajające i... Przygnębiające. - zaśmiał się, okrywając folią ochronną łóżko.

Wszystko było prawie gotowe, ściany czekały już tylko na zmaltretowanie umoczonym w farbie wałkiem. Rzecz jasna nie zatrudniliśmy fachowca ani nikogo do pomocy, we dwójkę postawiliśmy sobie takie wyzwanie. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że będzie to znacznie zabawniejsze, szczególnie jeśli po drodze uda nam się coś zepsuć.

- No to jak, zaczynamy. - bardziej stwierdził, niż zapytał, biorąc się za odbezpieczanie opakowań.

Pomogłem mu z tym wymagającym zadaniem i uchyliłem wieko czarnej farby. Substancja była gęsta, przypominała lukier, tyle że rzecz jasna w innym kolorze. Czarny był dominujący, w tym wydaniu wydawał się pochłaniać wszystkie inne barwy, sprawiał wrażenie nieskończonego. Szkoda, że mniej atrakcyjnie będzie prezentował się na ścianie, już nie w płynnej formie. Zaschnie i straci to zapierające dech w piersi piękno.

Westchnąłem i przelałem trochę farby do specjalnej tacki, mój mąż tymczasem zrobił to samo z granatowym kolorem. Kiedy odłożył wiadro, gwizdnąłem, aby zwrócił na mnie uwagę. Wtedy umazałem czarną farbą jego nos. Zrobił przez to zeza, na co się zaśmiałem. Rzecz jasna i ja po chwili zostałem umazany.

- Jeszcze nawet nie zaczęliśmy, a już jesteśmy brudni. -pokręciłem głową, ścierając z nosa granatową farbę. Zrobiłem to rękawem szarej bluzy, którą poświęciłem do tego zadania, tak samo jak dresowe spodnie do kompletu.

Ciel zapożyczył sobie ode mnie jedną z białych koszulek, która nawet na mnie była przyduża, więc jemu sięgała do połowy uda. Zakrywała nawet krótkie spodenki, które na sobie miał. Przyznam, że lubiłem oglądać go w moich rzeczach, nawet jeśli miałem ten widok codziennie, kiedy to kładł się spać w ''mojej'' koszuli.

- Ubrudzimy się bardziej. - podniósł się z klęczek.

Wziął do ręki jeden z pędzelków kupionych przy okazji wybierania wałków. Nie wiem po co, w teorii nie będą nam potrzebne. Podejrzewałem, że mogliśmy je wziąć przez nieuwagę, mimo wszystko byliśmy trochę zmęczeni, więc nie myśleliśmy racjonalnie w trakcie wybierania przedmiotów potrzebnych do remontu. Pozgarnialiśmy wszystko, co wydawało się użyteczne.

- Co robisz? - zapytałem, kiedy chłopak umoczył przedmiot w czarnej farbie i przyłożył do ściany.

Pov.Ciel

- Czemu by się nie bawić, skoro i tak zaraz to zamalujemy? - zapytałem, wodząc pędzlem po ścianie. I to nie przypadkowo.

Czułem na sobie jego czujny wzrok, mężczyzna uważnie śledził każdą tworzoną przeze mnie linię. W przypływie chwilowego natchnienia namalowałem kota w otoczeniu trawy. A może zboża? To już pozostanie do subiektywnej oceny. Sebastian przyłączył się i dorysował zwierzakowi wąsy.

- Czy koty mogą mieć granatowe futro? - zapytałem, biorąc drugi pędzel.

- Koty mogą mieć takie futro, jakie chcesz. Ewentualnie oprócz zielonego. - mruknął, kolorując rysunek pędzelkiem nieco mniejszym od mojego. Dobrze wyglądała tworzona nim sierść.

- Zielonego? - zapytałem, ciekaw czemu właśnie tak.

- Tak. Widziałeś kiedyś kota z zielonym futrem? - pokręciłem głową. Wiedziałem, że mimo skupienia na pracy, zerka na mnie kątem oka. - No właśnie.

- A ty widziałeś kiedyś granatowego kota? Albo czerwonego? Albo żółtego?

- Nie. - uśmiechnął się, drażniąc ze mną. - Ale koty mogą mieć każdy kolor oprócz zielonego.

Postanowiłem zostawić tę kwestię, mimo wszystko lekko się uśmiechając. Idiota jakich mało, naprawdę.

Stanąłem obok i dopracowałem ''swojego'' kota, widząc, że mój ukochany zaczął rysować drugiego. W tym momencie przypomniałem sobie o resztkach farb pozostałych z malowania innych pomieszczeń. Trzymaliśmy je, myśląc, że kiedyś się przydadzą i teraz faktycznie nadarzała się okazja. Rzecz jasna pognałem po te kilka puszek, które przyniosłem do sypialni. Pech chciał, że zakryły mi trochę widok, przez co wywróciłem jedno z dużych wiader stojących na podłodze.

- Cholera. - wstrzymałem oddech, widząc jak farba wpływa pod ochronną folię.

Brunet przez chwilę patrzył na ten nieszczęsny widok, po czym zaczął się chichrać, wracając do malowania.

- Ty zmywasz podłogę. - uprzedził, naprawdę zadowolony z tego faktu. No co za żmija.

Pov.Sebastian

Nasza zabawy skończyły się całkowitą zmianą koncepcji dla tego pokoju. Metamorfozy zaczęliśmy od podłogi, kupiliśmy dywanik, który zakrył resztki po wylanej farbie. Najbardziej spektakularną zmianę zaliczyły jednak ściany, postanowiliśmy nie zamazywać naszych dzieł. Co prawda odmalowaliśmy dwie ściany na granatowo i jedną na czarno, ale czwarta została biała, choć niezupełnie.

Dwa koty od dzisiaj strzegły tego pokoju. Jeden był mniejszy, granatowy, z błękitnymi oczami. Drugi był za to większy, czarny, z czerwonymi tęczówkami. Wokół zwierząt rozpościerał się las, w tle widać było małe jezioro, na którym pływały nawet trzy kaczki. I chociaż ciężko byłoby to porównać z profesjonalnymi artystami, ani nawet hobbystami, to dla mnie i Ciela był to najpiękniejszy malunek na świecie. Miał taką wartość, ponieważ stworzyliśmy go sami, ciężką pracą, przez wielogodzinne dopracowywanie i dodawanie elementów.

- Nie wyszło źle. - złapał mnie za dłoń, kiedy po uprzątnięciu sypialni staliśmy w progu i podziwialiśmy nasze dzieło.

Żarówka rzucała jasne światło, dzięki czemu malunek był dobrze widoczny. Mógłbym patrzeć na niego godzinami, ale obecnie ciekawsze wydało mi się stojące pośrodku pokoju łóżko. Od powrotu z Japonii mieliśmy możliwość odsapnąć jedynie na kanapie w salonie.

- Moim zdaniem wyszło genialnie. - przyznałem rozczulony, lekko ściskając jego dłoń.

Takie drobne rzeczy potrafiły mnie naprawdę wzruszyć. Uświadamiały mi, że ponad dziesięć lat temu związałem się z chłopakiem, w którym z każdym dniem zakochiwałem się coraz bardziej.


Witam moje jelonki. Rozdziału nie było wieki, wczoraj umierałam na ból brzucha, ale dziś w końcu jest! Powoli zbliżamy się do końca, ach, to wydaje się wręcz nierealne. Mam nadzieję, że zadowoleni z dzisiejszej części i ma dla was wyzwanie. Wbijemy 50.000 odsłon przed końcem książki? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

PS z czasu sprawdzania: Zbliżamy się do końca, bardzo dobra wiadomość. Nawet przy sprawdzaniu już drugiej części czułam się jakby ta męka miała się już nigdy nie skończyć xD

PSYCHOLOG || SEBACIELWhere stories live. Discover now