25.Kawałek duszy

2.5K 192 26
                                    


Pov.Ciel

Tkwiłem gdzieś pomiędzy snem a tym, co się obecnie wokół mnie działo. Jedyną rzeczą, która trzymała mnie w przekonaniu, że wciąż istnieję, był ból. Byłem cały obolały, przepocony i zmęczony, tak jakbym niedawno przebiegł maraton. Przegapiłem moment, w którym wraz z Sebastianem wszedłem do mieszkania, a buty i kurtka zostały ze mnie zdjęte. Ocknąłem się dopiero wtedy, kiedy ktoś zaczął rozpinać guziki mojej koszuli. Wzdrygnąłem się, jednak zamiast ujrzeć przed sobą Aloisa, napotkałem zmartwiony wzrok szkarłatnych tęczówek. Rozejrzałem się wtedy po pomieszczeniu, nie rozumiejąc jakim cudem nagle znalazłem się w łazience. Obok była wanna wypełniona ciepłą wodą.

- Ćśś, już, spokojnie. - powiedział Sebastian, całując mnie krótko, bez wielkiego zaangażowania. Być może trochę się bał, aby nie zranić mnie natarczywością.

Mnie w tej chwili było już jednak wszystko jedno. Dałem się rozebrać, po czym wszedłem do wanny, czując przyjemny zapach płynu do kąpieli. Mój opiekun pomógł mi się umyć, obchodząc się ze mną bardzo delikatnie. Na koniec dokładnie mnie wytarł i ubrał w koszulę, która służyła mi za piżamę. Kąpiel trochę pomogła, zmyła zapach potu i mojego oprawcy. Mimo to mój stan psychiczny pozostawiał wiele do życzenia. Wolałem o tym nawet nie myśleć, gdy Sebastian wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Zimna pościel w naszym wspólnym łóżku wydała mi się nieprzyjemnie obca.

- Pójdę się ogarnąć, zaraz do ciebie wrócę. - obiecał, całując mnie w czoło, co weszło mu już w zwyczaj.

Chciałem, żeby został, jednak nie miałem siły się sprzeciwiać. Po prostu odprowadziłem Sebastiana wzrokiem, przytulając się do jednej z leżących na łóżku poduszek. Mimo wielu emocji, jakie teraz przeżywałem, moje oczy zaczęły się zamykać. Zaraz za nimi wyłączył się umysł. Wyłączył się tylko po to, aby ożyć we śnie i tym samym przyprawić mnie o następny koszmar.

Po pobycie w szpitalu chłopak mógł z pełną parą zacząć nowy uczniowski rok w nowej szkole. Zmiany placówek nie były dla niego nowością, jednak zawsze w nowym miejscu towarzyszył mu strach. Bał się nowych ludzi, nowego miejsca, nowych zasad. W jego poprzedniej szkole panowała zasada, że zawsze na długiej przerwie obrywał od starszych roczników. Miał nadzieję, że tym razem będzie miał więcej szczęścia i przynajmniej nie będą się nad nim znęcać przez cały rok, bo na sympatię klasy już nawet nie liczył. O dziwo pierwsze trzy lekcje przetrwał bardzo dobrze i nawet zaczęło mu się podobać, potem pojawiły się kłopoty. Wiedział to, kiedy na korytarzu zderzył się z grupką uczniów starszych o kilka lat. Zaciągnęli go do toalety na trzecim piętrze, gdzie nikt zazwyczaj nie chodził i popchnęli na ścianę tak mocno, że błękitnooki jęknął z bólu, uderzając plecami o twarde kafelki.

- Wyglądasz mi nie tego. Jak gej. Nie tolerujemy tu pedałów. - odezwał się jeden z nich, przy kości i z boleśnie wyglądającym trądzikiem.

- N-nie jestem gejem. - wydukał mało przekonująco, bo nawet jeśli nigdy nie zastanawiał się nad swoją orientacją, ciężko być w takiej sytuacji czegokolwiek pewnym.

Odpowiedź nie usatysfakcjonowała jego rozmówcy, który wykrzywił twarz w pysznym grymasie. Właśnie dostali w swoje ręce nową ofiarę, materiał idealny na chwilę rozerwania, moment bezkarnej rozrywki. Nie dość, że mieli przewagę liczebną, to w dodatku byli wyżsi i o wiele silniejsi od trzynastolatka, który i tak pozostawał słabszy od swoich rówieśników.

Zaraz podszedł do niego jakiś blondwłosy chłopak, jeden z dwóch, którzy istnieli w paczce. Zbliżył się on do swojej ofiary na tyle blisko, że błękitnooki pomodliłby się, gdyby tylko wierzył. Liczył na to, co zawsze. Krwawiący nos bądź czerwony policzek były rzeczami, do których się przyzwyczaił, być może nawet je zaakceptował. Czekał więc, jednak nie poczuł znajomego bólu. Jego oprawca zrobił coś gorszego niż jakakolwiek cielesna udręka. Zrobił coś, co boleć będzie o wiele bardziej i o wiele dłużej, niż jakikolwiek uszczerbek na zdrowiu.

Pocałował go, wkładając mu język do ust. Pocałował go, jeszcze chwilę temu wraz z kolegami szydząc z ludzi, którzy posuwali się do takich czynów z tą samą płcią. Trzynastolatek nie dowierzał, a jednak poczuł w oczach łzy. Dopiero po chwili pojął, co się dzieje i zaczął się rozpaczliwie wyrywać, jednak napastnik trzymał go mocno, pozbawiając możliwości jakiegokolwiek ruchu. Odsunął się dopiero po dłuższej chwili, nie zwracając uwagi na przyjaciół, którzy patrzyli na niego z niemałym uznaniem. Łzy słabszego człowieka do dawna nie były dla nich czymś, nad czym warto się litować.

- I co? Chyba nie powiesz, że się nie podobało? Ludziom twojego pokroju zawsze się podoba. - zachrypnięty głos rozniósł się po pustej łazience.

Następne minuty to były dla chłopaka jak sekundy. Spontanicznie uderzył kolanem w podbrzusze pochylającego się nad nim chłopaka, przez co ten ze zbolałą miną osunął się na posadzkę. Trzynastolatek wiedział jak to wykorzystać. Kiedy reszta oprawców zajęła się poszkodowanym towarzyszem, on czmychnął między nimi i czym prędzej opuścił teren szkoły, po drodze ocierając ukradkiem łzy. Tego dnia znów wylądował w szpitalu.

Pov.Sebastian

Tej nocy ani na chwilę nie zmrużyłem oka. Kiedy przyszedłem do sypialni, Ciel już spał, więc po prostu położyłem się obok i wsłuchiwałem w jego spokojny oddech. Po jakiejś godzinie coś się jednak zmieniło. Chłopak zaczął mówić ciche ,,nie'' i płakać, wciąż we śnie. Najwyraźniej w jego głowie odgrywał się jakiś bardzo nieprzyjemny koszmar.

- Ciel, obudź się, to tylko zły sen. - powtarzałem, przeczesując dłonią granatowe kosmyki.

Dopiero po chwili moje działania przyniosły jakiś efekt. Ciel uniósł powieki, ukazując szklące się oczy. Nieoczekiwanie zacisnął pięści na kołdrze i odwrócił się do mnie plecami.

- Śpij. - powiedział cicho, po części pewnie po to, żebym nie usłyszał, jak bardzo drży jego głos.

Nie zamierzałem go słuchać. Nie śmiałbym zostawić go teraz samego. Westchnąłem więc, po czym usiadłem i ostrożnie wciągnąłem go na kolana po raz drugi tego wieczoru. Objąłem go następnie i zacząłem się delikatnie kołysać.

- Ciel, o co chodzi? - pytanie wydało się niezwykle głośne wśród nocnej ciszy. Nastolatek miał nisko spuszczoną głowę, nie zareagował w żaden sposób. Westchnąłem, po raz drugi tej nocy, a do głowy przyszła mi jedna myśl: ,,jak z dzieckiem''. - Powiesz mi? - zapytałem, opierając brodę o czubek jego głowy.

Po tych słowach nastąpiła chwila ciszy, podczas której, miałem nadzieję, Ciel układał w głowie to, co chciał powiedzieć. Potem po sypialni rozniósł się niepewny, łamiący się głos.

- Boję się, że będzie tak jak kiedyś. Z każdym złym zdarzeniem w moim życiu coraz bardziej oddalałem się od ludzi, nie mogłem się otworzyć, nie ważne, jak tego chciałem. Mam wrażenie, że po dzisiejszej nocy to wszystko wróci. Nie będę umiał z nikim rozmawiać, a dotyk będzie nieznośny. -wyznał, zaciskając dłonie na materiale mojej koszulki. - Boję się, że stanę się dla ciebie kimś obcym i to, co jest między nami, rozpadnie się z mojego powodu.

,,A więc tu cię boli'', pomyślałem. Jego słowa mnie nie ucieszyły, ale dobrze go rozumiałem. Z mojego punktu widzenia były zupełnie bezpodstawne, nie wyobrażałem już sobie życia bez Ciela  u boku. Ale w jego głowie powrót do wcześniejszego, niedotykalskiego stanu mógłby wszystko przekreślić.

- Nie porzucę cię. Mógłbyś się choćby teraz przestać do mnie odzywać, jednak w żadnym wypadku bym cię nie zostawił. Nie wyobrażaj sobie nawet takich rzeczy. - ostrożnie splotłem ze sobą palce naszych dłoni.

Musiałem tą obietnicą zaprowadzić w jego sercu spokój, ponieważ aż do końca nocy nie usłyszałem więcej podobnych zażaleń. Ciel zasnął w moich ramionach, a ja ponownie zamiast spać, przyglądałem się jego spokojnej twarzy. Rozkoszowałem się ciepłem jego ciała i granatowymi kosmykami włosów łaskoczącymi mnie w brodę. Jego cichym, spokojnym oddechem. Czy mogłem go zostawić? Odpowiedź przyszłą wraz z pierwszymi promieniami słońca wpadającymi przez sypialniane okno. 

Jak mógłbym porzucić drugi kawałek mojej duszy?


Witam moje jelonki. Zazwyczaj wrzucam rozdziały rano, jednak ani dziś, ani jutro nie idę do szkoły, więc wstałam później. Ponadto odwiedziła mnie dzisiaj osoba, z którą widuję się rzadko i chciałam poświęcić jej czas. W każdym razie next jest. Nie pytajcie mnie, co się odjebało we śnie Ciela, a co za tym idzie jego przeszłości.

PS: Sprawdzam tę książkę po raz drugi i dalej nie mogę wykminić, kto wtedy u mnie był.

PSYCHOLOG || SEBACIELWhere stories live. Discover now