11.Dernière danse

1.3K 95 138
                                    


Ten dzień zaczął się tak jak większość dni w ostatnim czasie. Wstałem rano, ogarnąłem się i razem z Sebastianem pojechałem do pracy. Później poszedłem do łazienki, żeby zapalić, uważając, aby mój ukochany się o tym nie dowiedział. Pewnie czułby się zawiedziony. Patrzyłby na mnie tym swoim wzrokiem, a ja czułbym się winny i bezbronny.

Westchnąłem i zaciągając się nikotyną, myślałem o tym, jak abstrakcyjne jest to, co zrobiły ze mną ostatnie dwa miesiące z Aloisem. Byłem wzorem na to, jak ze szczęśliwego człowieka w krótkim czasie stać się wrakiem.

Zeskoczyłem z parapetu i syknąłem, czując otwierając się rany na biodrach. Przy gwałtownych ruchach bolały, szczególnie te świeższe, głębsze niż początkowe, które zaczęły się już zabliźniać. Wyrzuciłem je chwilowo z pamięci, kiedy wolnym krokiem zbliżałem się do mojego gabinetu, gdzie już za kwadrans miałem odbyć z blondynem kolejną sesję. Jak się okazało, gdy przekroczyłem próg, już na mnie czekał. Podniósł się i patrzył na mnie czule, podczas gdy mój wzrok był zacięty, może też trochę zrezygnowany. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie, obaj wypełnieni innymi uczuciami, innymi myślami-tych jego się bałem. Szczególnie kiedy podszedł, a ja zacząłem się cofać, po chwili natrafiając na ścianę.

Do mojej głowy napłynął obraz z łazienki, kiedy to w zamku opadła zapadka, a moje spocone plecy spotkały się z lodowatą ścianą. Drżałem wtedy tak jak i teraz, kiedy sytuacja robiła się łudząco podobna. Nim się obejrzałem centymetry dzieliły mnie od mojego oprawcy. Wraz z tym zesztywniałem, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu. Po chwili poczułem jak mój mały, względnie uporządkowany świat wali się, wraz z nachalnym pocałunkiem. Byłem zbyt oszołomiony, aby zareagować, kiedy z tą obrzydliwą bezczelnością kradł mi czuły gest. Zbyt pusty, żeby poczuć smutek, obrzydzenie czy strach, który towarzyszył mi tamtej nocy. Stałem tak sztywno nawet wtedy, kiedy przerwał, dając mi chwilę na oddech i reakcję. O dziwo nie odepchnąłem go, jedynie odsunąłem łagodnie i bez pośpiechu, po czym opuściłem gabinet, nie obdarzając go nawet jednym, krótkim spojrzeniem.

***

Poczekałem do godziny, o której miałem zakończyć sesję z Aloisem, szlajając się w tym czasie po korytarzach firmy. Po tym wróciłem do gabinetu i usiadłem ze stoickim spokojem przy biurku. Podczas wypełniania papierów co jakiś czas zerkałem na zegar, mierząc czas, który został mi jeszcze do zakończenia pracy. 

Pov.Sebastian

Kiedy nastała odpowiednia pora, wstałem z krzesła i zacząłem porządkować papiery. To już ten moment, Ciel za chwilę powinien się zjawić, abyśmy mogli razem wrócić do domu. Nie myliłem się, po chwili mój mąż, punktualny jak prawie zawsze, zjawił się w progu.

- Hej. - powiedział, jednak to powitanie nie brzmiało tak jak zawsze.

Spojrzałem na niego. Jego wzrok był niczym to krótkie słowo, smętne i bezemocjonalne.

- Wszystko dobrze? - podszedłem do niego, spojrzał wtedy na mnie tymi zamulonymi oczami.

- Ach... Tak. Jasne, że tak. - powiedział po chwili. To było jednak nie przekonujące, więc ująłem jego twarz w dłonie, patrząc stanowczo na jego twarz.

- Na pewno? - dopytałem, starając doszukać się kłamstwa. To prawie na pewno było kłamstwo, tak nie wygląda człowiek, u którego wszystko jest w porządku.

- Tak. - znów potwierdził, nie unikając mojego spojrzenia, choć pewnie na to miał ochotę.

- No dobrze. - powiedziałem w końcu, nawet jeśli dalej mu nie wierzyłem. Ale jest dorosły i czasem zbyt uparty, obecnie nic nie poradzę.

***

Pogoda była, mówiąc lekko, nieciekawa. Deszcz padał od rana, tworząc na ulicach potoki rwące niczym te górskie. Niebo było ciemne i pochmurne, niepodobne do tego pięknego błękitu, który utrzymywał się przez kilka ostatnich tygodni. Na domiar złego staliśmy w korku i to niemałym. Znużony odchyliłem głowę do tyłu, przymykając oczy.

- ,,Dernière danse''*. - usłyszałem po chwili, wraz z tymi słowami chłopak podgłościł piosenkę lecącą w radiu.

Była to właśnie ,,dernière danse'', którą bardzo lubił. Śpiewano ją w języku francuskim, który Ciel bardzo cenił i znał, ja wcale. Myślałem, że może znajoma melodia i słowa trochę go ruszą, bo muzyka zazwyczaj dobrze na niego działała, ale dalej wyglądał smętnie.

- Est-ce ma dernière danse?* - zamknął oczy i zaczął nucić cicho słowa, najwyraźniej nie zwracając uwagi na cały świat wokół.

Mimo że jego zachowanie nie dawało mi spokoju, musiałem porzucić skupienie na ukochanym i zająć się drogą, w końcu korek zaczął się przerzedzać. Miałem jednak przeczucie, że stanie się dzisiaj coś, co wszystko zmieni. Coś złego.

***

Weszliśmy do mieszkania, zdejmując w przedpokoju buty i wilgotne płaszcze. Apatia Ciela nie minęła nawet po spacerze w deszczu, który na całe szczęście w drodze do domu przeistoczył się bardziej w mżawkę.

- Skarbie? - zwróciłem się do niego, przez co zostałem zaszczycony jego nieobecnym spojrzeniem. - Na pewno wszystko dobrze? - znów zapytałem.

- Mówiłem już, że tak. - nie wiedziałem, czy w głosie chłopaka była irytacja, czy może tylko się przesłyszałem.

- Chcesz film? - zapytałem, wiedząc, że wspólne seanse zazwyczaj poprawiały mu samopoczucie. Chociaż wydawał mi się, że obecnie chodzi o coś więcej niż jedynie gorszy humor.

- Tak. - powiedział cicho i poszedł do salonu, rzecz jasna udałem się za nim.

Usiedliśmy na kanapie, włączyłem jeden z jego ulubionych filmów. Co prawda oglądaliśmy go wiele razy, ale mimo to Ciel zawsze się na nim skupiał, nie to, co dziś. Co prawda wpatrywał się w ekran, ale wydawał się nie rejestrować tego, co się na nim dzieje.

- Zaraz wracam. - wstał z miejsca, nie zwracając uwagi na to, że wraz z tym zsunął się koc, który narzuciłem wcześniej na jego ramiona (co też chyba umknęło jego uwadze). Zanim odszedł, złapałem go za nadgarstek.

- Po co idziesz?

- Po wodę. - odpowiedział i wyswabadzając nadgarstek z uścisku, odszedł.

Siedziałem i czekałem, czując ogarniający mnie niepokój. Zacząłem liczyć minuty. Jedna, dwie, pięć. Kwadrans to zdecydowanie za długo, aby tylko się napić. Poszedłem więc do kuchni sprawdzić co robi i zastałem mojego ukochanego obok blatu, stał przy nim i oglądał uważnie dość ostry nóż. Specem nie jestem, ale raczej ciężko pomylić nóż ze szklanką.

- Ciel, spokojnie, odłóż to. - powiedziałem łagodnie, powoli się do niego zbliżając.

- Nie podchodź. - rozkazał, przez co stanąłem w pewnej odległości.

Jak się okazało miał plan oddalić się jeszcze dalej, cofnął się aż na skraj małej kuchni i tym samym pozostał absolutnie poza moim zasięgiem. Potem wziął nóż, który zabłyszczał w świetle mocnej żarówki i bez wahania przyłożył go sobie do gardła.

- Już, skarbie, spokojnie. - powiedziałem cicho i dalej łagodnie, choć nieco drżąco. Ciężko wziąć się w garść, kiedy nie chodzi o losowego pacjenta. - Daj mi to, dobrze? Nie będę się gniewał, ale chodź tu do mnie i oddaj. Zajmę się wszystkim innym.

- Nie! - chłopak lekko podniósł głos, jednak po chwili się zreflektował i wrócił do bardziej przygaszonego tonu. - Nie...

Cofnął się najbardziej jak mógł. Nawet jakbym chciał do niego podbiec i wyrwać mu nóż, on prędzej go użyje. Byłem więc bezradny, zdany jedynie na słowa. To było frustrujące, żałosne i rozdzierające duszę w najbardziej brutalny sposób.

- Skarbie, oddaj. - powiedziałem, starałem się utrzymywać spokój. Ale Ciel już ginął w moich oczach. Chyba ginął od kilku ostatnich tygodni, ale tego nie zauważyłem.

Nic mi nie odpowiedział. Jedynie wpatrywał się we mnie niczym zagubione dziecko, które czeka aż ktoś złapie je za rękę i poprowadzi. Bezgłośnie skomlał o pomoc i wpatrywał się we mnie tym wzrokiem aż do końca, kiedy to bardziej docisnął nóż do swojej bladej szyi.

- Żyjemy w naprawdę chorym świecie... - powiedział z dłonią lepką od swojej własnej krwi.



*Dernière danse - ostatni taniec


*Est-ce ma dernière danse? - czy to mój ostatni taniec?

(Specjalne podziękowania dla google tłumacz, nie sugerujcie się tym tłumaczeniem, jeśli np jesteście w trakcie nauki francuskiego)


Witam moje jelonki. Taka nieciekawa sytuacja się zrobiła. W każdym razie teraz będzie trochę akcji, do zobaczenia w następny poniedziałek!

PSYCHOLOG || SEBACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz