11.Słodycze

628 47 39
                                    


Pov.Sebastian

- Ja już nie chcę. - powiedział, odkładając stosik książek na bok.

Zamknął zeszyt i włożył długopis do piórnika, opierając czoło o blat biurka. Swoim zachowaniem zwrócił uwagę bruneta, który siedział obok i oglądał film, jedynie od czasu do czasu zerkając na towarzysza.


- Pierwsze załamania, hm? - mruknął, odkładając urządzenie na bok.

Chłopak wydał z siebie niezrozumiałe mruknięcie, które miało być chyba potwierdzeniem. Mężczyzna podniósł się i podszedł do niego, przeczesując dłonią granatowe kosmyki jego włosów.

- Po cholerę wybierałem studia psychologiczne. - żalił się, wciąż w tej samej pozycji. W trakcie głaskania wydawał się jednak nieco odprężyć.

- Nie przesadzaj, Ciel. Przeszło przez to pełno ludzi, w tym takie beztalencie jak ja. Jestem pewien, że i ty dasz radę. - klęknął obok biurka.

- Powiedziało beztalencie ze średnią równą pięć na koniec podstawówki. - prychnął, opierając się o blat policzkiem, dzięki czemu mógł spojrzeć na swojego ukochanego.

Od kiedy zobaczył wszystkie świadectwa starszego, czuł się jak debil. Średnia nie mniejsza niż pięć, ani jednej jedynki i masa szóstek. Oceny tak różne od tych jego. Tak naprawdę ledwie zdawał z klasy do klasy, wszystko przez zaległości spowodowane pobytami w szpitalach oraz zły stan psychiczny, przez który ciężko mu to było nadrabiać. To dopiero pod opieką Sebastiana nadgonił i był mu wdzięczny, że zmotywował go do nauki. Obecnie jego wiedza nie była już tak wybrakowana, świadczyło o tym chociażby dostanie się na ten kierunek, jednak wciąż poznawał to, czym tak naprawdę jest nauka i jak organizować sobie na nią czas.

- Podstawówka się nie liczy. Jak sama nazwa wskazuje to podstawy, poza tym dużo zgapiałem. -machnął na to ręką. - Z czym masz problem?

Bez słowa otworzył zeszyt i podetknął mu pod nos. Brunet przejrzał pobieżnie tematy i wtedy chłopak już wiedział, że jego ukochany rozumie zagadnienia. Już na początku obaj zobaczyli to zróżnicowanie w zdobywaniu wiedzy, to, że uzupełniali się w nauce. Lepiej przyswajali różne fachowe pojęcia, inaczej uczyli się objawów danej choroby, jej specyfiki. Naprawdę się uzupełniali, chociaż przy studiach, kiedy to jeden człowiek musiał pojąć całą podaną wiedzę, nie było to zbyt pomocne. Cóż z tego, że umieją różne tematy, którymi w domu mogą wzajemnie się wymieniać, skoro i tak testy zdaje się ze wszystkiego i to w pojedynkę.

- Nie nauczę się tego. - powiedział, na powrót opierając czoło o blat biurka.

- Nauczysz, już ja o to zadbam. - stwierdził, wracając do głaskania włosów chłopaka, co ten bardzo lubił.

Głaskał go i głaskał, znów czując ogrom współczucia dla męża. Wiedział, jak to jest wkuwać na pamięć i stresować się zaliczeniami. Co prawda studia były dla niego w całokształcie dość przyjemnym etapem, lecz momentami opuszczały go siły. Ciężko temu wszystkiego sprostać.

- Nie mam siły już. - chłopak pociągnął nosem, najwyraźniej blisko płaczu. Brunet ciężko westchnął.

- Poczekaj chwilkę.

Poszedł do kuchni i zaczął szperać w szafce, szukając czegoś najbardziej odpowiedniego. Przez dłuższą chwilę zastanawiał się, co ma wziąć, w końcu postawił na truskawkowe żelki.

- Dobrze, zrobimy tak. - przystawił sobie do biurka krzesło, siadając na nim. - Masz tutaj pulę dziesięciu żelków, za złą odpowiedź jednego będę zabierał, a za dobrą jednego dodawał.

Wyjaśnił, wysypując na blat wspomnianą wcześniej ilość żelków. Chłopakowi coś błysnęło w oczach na widok słodyczy, do tego jakby nagle wrócił mu zapał. Mężczyzna tymczasem wziął podręcznik i zaczął uważnie studiować temat, były nim zaburzenia bipolarne. Lubił to zagadnienie, było jednym z jego ulubionych zaburzeń, nieważne jak by to nie brzmiało. Co prawda stwierdzał je psychiatra, jak wiele innych, o których uczyli się przyszli psychologowie, ale warto wiedzieć jakie zachowania każą pokierować pacjenta do innego specjalisty.


- I jeszcze raz dobrze. -pochwalił kilkanaście minut później, kiedy pula z żelkami nieco się powiększyła.

Póki co wynik się w miarę wyrównywał, po stracie pięciu żelków i zdobyciu sześciu chłopak był na plusie. Brunet starał się wypierać dość proste pytania, ale przy tym nie pomijać żadnego zagadnienia. Był zdania, że lepiej umieć coś ponad niż zostać na teście zaskoczonym nieprzerobionym zagadnieniem i oblać. Powoli jednak zaczynał się kończyć materiał do pytań, nim się obejrzał, jak przerobili co trzeba.

- Dobrze, już koniec. Żelki są twoje. - podsunął mu w pełni zasłużone słodycze, po czym wstał i zamknął książkę, odkładając ją na czubek małego stosu.

Spojrzał na swojego męża i zaniepokoił się jego spojrzeniem oraz niewinnym uśmiechem, który krył w sobie coś niepokojącego.


- Mam jutro testy jeszcze z dwóch przedmiotów. - powiedział, podając mu nieśmiało inny podręcznik otwarty na właściwej stronie.

Brunet bez słowa wyszedł, wracając po jakimś czasie z ciastkami i kolejnymi żelkami. Nauka była już co prawda nieco przyjemniejszym procesem, ale dalej żmudnym i czasochłonnym. Do późnego wieczora siedzieli nad zagadnieniami, które paść mogły kolejnego dnia na testach. Ciel zjadł jednak dość sporo słodyczy, co za tym idzie miał energię, która przekuła się w ciekawą noc. Można powiedzieć, że obaj dobrze na tym wszystkim wyszli. 

Otworzyłem powoli oczy, czując szturchanie w ramię i słysząc moje imię powtarzane niczym mantrę. Rzecz jasna po spojrzeniu w stronę, z której dobiegał głos, ujrzałem Ciela. Znów wyglądał na przestraszonego, zbladł i zerkał nerwowo na zegarek. Taką sytuację w ostatnim czasie mieliśmy już trzeci raz, więc jedynie westchnąłem, podniosłem się i spokojnie złapałem go za dłonie, skupiając jego uwagę na sobie.

- Jest czternasta, budzik nie... - zaczął, na co przyłożyłem mu palec do ust, każąc się uciszyć. O dziwo posłuchał, zdumiewający wyraz posłuszeństwa.

- Dzisiaj niedziela, skarbie. Ta, w której nie pracujemy, mamy wolne. - przypomniałem łagodnie, chociaż byłem już na tyle zmęczony jego pomyłkami, że przy następnym weekendzie wypiszę mu to na ręce, a najlepiej rękach. W kilku miejscach, tak, aby na pewno to po przebudzeniu zauważył.

Chłopak znów wyglądał, jakby nie dowierzał, był przy tym zawiedziony i chyba nie wiedział co ze sobą zrobić. Faktycznie pomylenie się w ten sposób trzy razy było już trochę chorobliwe, ale zamiast mu to uświadomić, przyciągnąłem go do siebie, aby leżał obok.

- Ach, Ciel... - westchnąłem, obejmując go i głaszcząc po plecach. Wciąż był spięty. Nie wierzę, że za każdym razem zdąży się zestresować i spanikować, zanim sprawdzi datę. Wygląda na to, że jest już bardzo zmęczony, ja zresztą też byłem już w tym roku przepracowany. - Tobie by się naprawdę przydało wolne.


Witam moje jelonki. Odnośnie wydania psychologa. Moja mama przeczytała pierwszą część i stwierdziła, że nic z tego nie wyjdzie, ponieważ jest to zbyt ciężka książka. Gwałt, depresja, cięcie się. Na szczęście nie było aż tak źle, nie robiła mi wyrzutów czy coś, zaakceptowała to po prostu. W sumie nawet cieszę się, że jej to pokazałam, bo teraz wie, co piszę i trochę kamień mi z serca spadł. W każdym razie powiedziała, że to było bardzo ciężkie przeżycie, bardzo przygnębiające, ryjące psychikę. Płakała na końcu. I odnośnie tego mam dwie rzeczy do powiedzenia. Po pierwsze, powinno mi być przykro, że płakała, ale w sumie cholernie się cieszę, bo dobrze, jeśli książka wzbudza jakiekolwiek emocje. I moje pytanie do was. Jakoś dotknęła was pierwsza część psychologa? Nie chodzi mi do razu o histerie, ale jakiekolwiek, chociażby malutkie poruszenie.

PS z czasu sprawdzania: W sumie teraz nie wiem, czy płakała ze wzruszenia, czy załamania. Ja bym chyba była załamana, dostając coś takiego od mojego trzynastoletniego dziecka xD
Ale z tym, że kamień z serca trochę prawda. Będzie mniej zszokowana, dostając jakieś moje inne mroczne dzieła.

PSYCHOLOG || SEBACIELWhere stories live. Discover now