Rozdział 44

676 35 2
                                    

- Chcecie coś ze sklepu?

- Kup coś do jedzenia.

- Na pewno ze mną nie idziecie?

- Ja jednak pójdę – podniosłam się z kanapy – muszę trochę wytrzeźwieć.

Isaac pokiwał głową i zaczekał na mnie przy drzwiach. Lekko chwiejąc się na nogach, cmoknęłam Harrego w usta i ubrałam buty.

- Będziemy za chwilę.

Wyszłam z domu za Isaac'iem i potknęłam się o wystającą płytkę w chodniku.

- Może powinnaś zostać, jak tak dalej pójdzie będę musiał tłumaczyć się Harremu czemu jego dziewczyna nie żyje.

- Narzeczona – przesylabizowałam.

- Boże... na co ja się godzę.

Chłopak złapał mnie pod ramię i utrzymywał za mnie równowagę. Mówiłam im, że mam słabą głowę. Jutro wprowadzamy się do nowego domu z Harrym, dlatego dzisiaj trzeba było świętować. Jak powiedział Jason: „każda okazja do picia jest dobra". Ale nie mogę tego nazwać imprezą, to raczej spotkanie w małym gronie. Oprócz mnie i Harrego są jeszcze Dylan, Holly, Jason i Isaac.

- Gdzie jest ten sklep?

- Już, zaraz będziemy.

- Wiesz jak się cieszę, że jutro będziemy mieć nowy dom.

- Wiem, mówiłaś to wiele razy – zaczął się śmiać.

- I... i, że wszystko idzie zgodnie z moją myślą i, że biorę ślub – plątał mi się język.

- Cieszysz się, że bierzesz ślub?

- No jasne, że tak! Co to za głupie pytanie?

- Że będziesz z jednym mężczyzną już do końca życia?

- Tak, bo kocham Harego.

- Chociaż, ślub nie musi być do końca życia, prawda?

- Isaac o co ci chodzi?

- O nic, tak tylko pytam.

- Wiesz, cieszę się, że się dogadaliśmy. Rzeczywiście się zmieniłeś.

- Zmieniłem?

- W sensie... teraz ci dokładnie nie powiem, bo... trochę mi trudno wymyślić coś mądrego – Isaac zaczął się śmiać – ale po tym, no wiesz, miałam cię za dupka, a okazało się, że jesteś spoko, wiesz? Dogadujemy się jak kiedyś. Pewnie to jest naiwne, ale może moglibyśmy być przyjaciółmi. Znowu.

- Też tak myślę – uśmiechnął się – ty też się zmieniłaś, Sara.

- Ja? Co ty! Ja się nic, a nic nie zmieniłam.

- Oj, Baker, nie kłam. Idę z kolegami do kina na nowy film i nagle widzę moją przyjaciółkę... byłą przyjaciółkę. Wyobraź sobie moje zdumienie, podziw, a przede wszystkim „to Sara! To Sara!" i wzrok wszystkich ludzi na mnie.

- Naprawdę tak zareagowałeś? – zaczęłam się śmiać.

- Żebyś wiedziała. Naprawdę podziwiam cię, że do tego wszystkiego doszłaś sama.

- Wcale nie sama, wszyscy mnie wspierali: Harry, Dylan, Holly.

- A ojciec?

- Czemu o to pytasz.

- Pamiętam, że nie mieliście dobrego kontaktu.

- Pogratulował mi – zakończyłam temat, którego nie miałam ochotę kontynuować.

Póki Śmierć Nas Nie RozłączyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz