Rozdział 51

657 36 2
                                    

- Lepiej się czujesz?

- Nie wiem, chyba nie widzę różnicy – westchnęłam.

Kilka dni po zabiegu poczułam się gorzej. Już drugi dzień boli mnie brzuch, głowa, tak naprawdę wszystko, ale byłam ostrzeżona, że może się tak wydarzyć. Mam tylko nadzieję, że to nie potrwa długo. Zabiegł przeszedł dobrze, więc większych powikłań nie powinno być, przynajmniej tak mówiła lekarka.

Harry położył się obok mnie na łóżku, a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Wzięłam głęboki oddech i starałam się nie myśleć o bólu.

- Na pewno nie chcesz jechać do przychodni?

- Nie, mówili, że to normalne. Nie powinno potrwać długo.

- A jak się czujesz... no wiesz. Psychicznie – powiedział po krótkiej chwili.

- Nie należy to do najłatwiejszych przeżyć, ale byłam na to zdecydowana. Poza tym uzyskałam akceptację ze strony najważniejszych dla mnie osób, to bardzo pomogło.

- Słyszałem, że kobiety powinny przed i po chodzić do psychologa, że mogą mieć depresję i...

- Wiem – przerwałam mu. – Spokojnie, nie potrzebuję psychologa. W głównej mierze czuję ulgę, naprawdę. Teraz możemy sobie ułożyć życie tak, jak mieliśmy to w planach, prawda?

- Tak – pocałował mnie w czoło.

- Mów do mnie, muszę skupić się na czymś innym. Możesz mi opowiedzieć, czy widziałeś Jasona od ostatniego razu.

- Nawet kilka razy – zaśmiał się i zaczął bawić się moimi włosami. – Pierwszy raz na mieście z Isaac'iem. To było okropnie niezręczne, bo wiesz, oni się przywitali, zaczęli rozmawiać i w ogóle. Jason chciał się ze mną przywitać, ale nie podałem mu ręki i już wiedział, że coś jest nie tak.

- Czemu Isaac się z nim witał? – spytałam półgłosem.

- Nie zdążyłem mu nic powiedzieć. No, ale dalej. Spytał się o co mi chodzi, ale powiedziałem mu „domyśl się". Wtedy Isaac się na mnie dziwnie popatrzył, też zaczął pytać co we mnie wstąpiło. Serio, było okropnie niezręcznie. Nie wybrnąłem z tego, po prostu odszedłem. To było w sumie śmieszne. Potem Isaac do mnie zadzwonił i wytłumaczyłem mu wszystko, więc następnym razem był wtajemniczony. Drugi raz spotkałem go w sklepie. Pamiętasz, wtedy jak poprosiłaś, żebym kupił truskawki, czy coś – pokiwałam delikatnie głową. – No, słuchaj teraz. Zamiast mnie przeprosić, czy cokolwiek, zaczął się rzucać, że ty kłamiesz, że to wszystko twoja wina i Isaaca. Potem przerzucił się na mnie, że to przeze mnie, przez moje uzależnienie. Najlepsze było, jak powiedział: „gdyby nie to, że jesteś moim przyjacielem, nie hamowałbym się". Wtedy, no wiesz... dałem mu w tą głupią mordę.

- Harry – mruknęłam w jego bluzę, przeciągając.

- Wiem, wiem. Nie pochwalasz tego, ale musisz przyznać, że przesadził. Potem coś tam mnie wyzywał, ale miałem to w dupie. I jeszcze trzeci raz. To było chyba... nie pamiętam do końca, wydaje mi się, że jak wracałem z pracy na nogach. Tak, wtedy jak wyszedłem wcześniej. Nie chciałem z nim rozmawiać, ale zatrzymał mnie, więc stwierdziłem, że najwyżej odejdę. Uwaga, nie uwierzysz. Przeprosił mnie. Powiedziałem, że to ciebie powinien przepraszać, chociaż i tak nie wierzę, że te przeprosiny były szczere. Nie słuchałem tego co mówił, po prostu dałem mu do zrozumienia, że z naszą przyjaźnią koniec. To chyba tyle.

- Nie wiedziałam, że jest aż tak głupi.

- Chyba chce ci się spać – zaśmiał się.

- Może trochę...

Póki Śmierć Nas Nie RozłączyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora