Rozdział 18

1K 47 9
                                    

Mike bezwładnie upadł na kolana, po chwili jego ciało leżało na ziemi. Plama krwi, która cały czas się powiększała, zdążyła już ubrudzić moje buty. Zasłoniłam usta dłonią, a moje oczy zrobiły się szklane. W pokoju panowała cisza, którą zakłócały nierównomierne oddechy. Powoli obróciłam głowę w stronę Harrego. Chłopak patrzył na nieruchome ciało bez żadnego wyrazu. Popatrzył na mnie, a w jego oczach znowu była pustka. Brak jakichkolwiek uczuć – jak wtedy, kiedy go poznałam. Patrzyłam na niego z wyrzutem. Otworzyłam usta, chciałam coś powiedzieć, ale żadne słowo nie przechodziło mi przez gardło. „Dlaczego" – chciałam z siebie wydusić, ale moje starania były na marne. Chłopak patrzył na mnie cały czas. Patrzył, ale nie widział. Zawładnęła nim zemsta, stres, nie wytrzymał. Mimo, że myślał, że zabijając go pokaże swoją siłę, to zobaczyłam jak słaby jest. Złamał się. Wiem, że Mike chciał odebrać mu wszystko co ma, ale raz się powstrzymał. Czemu teraz nie dał rady. Obiecał mi, że się zmieni. Może, gdybym nie zablokowała jego numeru, zdążyłabym na czas powiedzieć, że chcę z nim być w każdym momencie mojego życia. Może do tego by nie doszło. Po co w ogóle wyszłam z tego głupiego szpitala, przecież wiedziałam, że jest zagubiony, wiedziałam, że się obwinia, wiedziałam, że powinnam tam być.

- Sara – Holly powoli podeszła do mnie.

Głos dziewczyny brzmiał w mojej głowie jak echo. Dylan nagle podbiegł do Harrego i wyrwał mu broń z ręki. Jednak on stał, tak jak ja i wpatrywał się w moje oczy. Dla mnie czas się zatrzymał.

- Co ty zrobiłeś – krzyczał Dylan – kurwa, Thompson, słyszysz mnie?!

Mimo, że mój brat krzyczał mu do ucha, on po prostu stał.

- Sara – powtórzyła Holly i potrząsnęła moim ramieniem – wszystko okej?

Straciłam kontrolę, nad swoimi słowami, myślami, ruchami. Więc stałam. Ledwo oddychałam.

- Zabierz ją stąd – rozkazał Dylan.

Dziewczyna złapała mnie za ramiona i pociągnęła w swoją stronę. Ciągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia, a ja bezwładnie podążałam drogą, którą wyznaczała. Jednak moja głowa nadal skierowana była w stronę Harrego, który odprowadzał mnie wzrokiem. Kiedy w końcu wyszłyśmy z pomieszczenia obróciłam głowę i pustym wzrokiem wpatrywałam się przed siebie. Za sobą słyszałam krzyki Dylana, a z przodu głos Holly, która próbowała dotrzeć do mnie. Gdy znalazłyśmy się już przed domem dziewczyna usiadła na kilku schodach i pociągnęła mnie na miejsce obok niej.

- Odezwij się, Sara proszę cię.

- Co mam powiedzieć – wydusiłam z siebie w końcu cichy głos.

- Wiem, że jesteś w szoku. To nie jest twoja wina, pamiętaj o tym.

- Mogłam przyjść, zanim stało się za późno.

- Nie mogłaś nic zrobić.

- To koniec Holly.

- Co masz na myśli.

- Ufałam mu – popatrzyłam na nią – nie myślałam, że to powiem – powiedziałam bardziej do siebie – skoro zrobił to, skąd mam wiedzieć do czego się posunie.

- On to zrobił dla ciebie, nie powinien, ale chciał byś nie musiała się martwić o swoje bezpieczeństwo.

- Czułam się bezpiecznie przy nim.

- Sara, on chciał dobrze, wiesz o tym...

- Skończ Holly, cholera, on zabił człowieka, znowu. Czułaś kiedyś strach przed osobą, którą kochasz?! Wiem, że nie nic by mi nie zrobił, ale w środku się boję. Boję się, bo nie wiem do czego jest zdolny. Widziałaś to szaleństwo w jego oczach. Nie wiem co było gorsze, żądza zemsty, czy pustka. Nie broń go „zrobił to z miłość". Może zrobił, ale Holly, popatrz kim on się stał. Popatrz co ta miłość z nim zrobiła. Mówisz mi, że chciał dobrze, ale nie znasz go. Nikt go nie zna. On sam siebie, też nie zna. Nie kontroluje swojej głowy, a ja nie zrobię tego za niego. Nie umiem. Sama nie potrafię zapanować nad swoimi uczuciami, myślami, jak mam zapanować nad nim. Oboje jesteśmy niestabilni, myślałam, że razem się podtrzymujemy, trzymamy się razem, przez co nie popadamy w obłęd. Więc proszę cię, przestań w końcu traktować mnie jakbyś była psychologiem, bo nic, kurwa, nie wiesz – wykrzyczałam jej w twarz.

Póki Śmierć Nas Nie RozłączyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz