Rozdział 31

874 35 3
                                    

- Posłuchaj – zaczęłam.

- Odpuść sobie.

- Słucham?

- Źle zrobiłem, okej, rozumiem, mogłem na ciebie tak nie naskakiwać. Jednak ja po kłótni nie poszedłem bawić się z kimś innym, ty, – zlustrował mnie wzorkiem w sposób, którego nienawidzę – jak widać, zrobiłaś inaczej.

- O co ci chodzi w tym momencie? Nie poszłam się z nikim bawić. Myślisz, że bawię się uczuciami innych, bo się pokłóciliśmy? Za kogo ty mnie masz?!

- Uczuciami, tak? – prychnął i zaśmiał się sarkastycznie – Wszystko jasne.

- Co jest z tobą nie tak?! – wykrzyczałam – Najpierw przychodzisz do mojej nowej pracy, odstawiasz scenę zazdrości, praktycznie pobiłeś się z Ryanem, po czym przychodzę do domu...

- Śmieszne, że ominęłaś co robiłaś, zanim przyszłaś tutaj. I to ze mną jest coś nie tak?

- Byliśmy coś zjeść i pogadać. Zadowolony? To grzech? On miał rację, traktujesz mnie jak rzecz, zabraniasz mi mieć kolegów.

- Widzę, że, jak on miał? Ryan? Już cię nauczył, brawo Sara. Po pierwsze, miej sobie ile chcesz tych „kolegów" – zrobił cudzysłów palcami – po drugie, myślałem, że nie jesteś taka naiwna.

- Nie jestem – powiedziałam ostro – nie masz prawa tak mówić.

- A co twoim zdaniem udowodniłaś idąc z nim? Że jesteś martwiącą się dziewczyną? Że przejmujesz się naszym związkiem? Dzwoniłem do ciebie kilkanaście razy.

- Rozładował mi się telefon.

- I nie pomyślałaś, że może się martwię?! – wykrzyczał mi w twarz, widziałam w jego oczach rozczarowanie – Kurwa, Sara, martwiłem się. Myślałem, że coś ci się stało, naprawdę tak myślałem, bo wierzyłem, że ci zależy. Na nas... na mnie. Nawet mi do głowy nie wpadło, że poszłaś sobie spokojnie z kimś innym. I to jeszcze z nim. Myślałem, że traktujesz to wszystko poważnie.

- Bo tak jest. Po prostu...

- No co? – popatrzył na mnie – Co, Sara, powiedz. Przestaniesz z nim wychodzić?

- Pracujemy razem.

- Wychodzić po pracy – powiedział bardziej szczegółowo – przestaniesz?

- Ale to może...

- Przestaniesz?

Między nami zapadła chwila ciszy. Nie przestanę, nie potrafię. Chciałam mu powiedzieć, ale widząc to rozczarowanie... nie chcę zawieść go jeszcze bardziej. Mimo to wiedziałam co muszę zrobić.

- Tak myślałem.

- Całowałam się z nim – powiedziałam jednych tchem.

Harry natychmiastowo spiął się i wyprostował. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale od razu je zamknął. Stał i patrzył na mnie z okropną złością i smutkiem. Tak, smutkiem. Wręcz powstrzymywał łzy.

- To było wczoraj – pokręcił głową z niedowierzaniem – w pracy. Reżyser stwierdził, że mamy nagrać jedną z tych scen, nie mogłam odmówić.

- Nie wierzę... - widziałam, że go zraniłam – nie wierzę w to, że nie powiedziałaś mi tego wczoraj. W samochodzie o tym rozmawialiśmy, ale milczałaś, nie wspomniałaś ani słowa.

- Nie byłeś przygotowany, ja z resztą też, to była nowość. Nie chciałam cię ranić.

- Teraz zrobiłaś coś jeszcze gorszego. Sara, wytłumacz mi – zaczął – masz takie problemy z zaufaniem, może już nie masz, ale miałaś, pamiętam to. Wiem ile dla ciebie znaczy prawda. Zaufanie mi było dla ciebie trudne, ale zrobiłaś to. Ja też ci zaufałem, nawet się nad tym nie zastanawiałem, a ty tak po prostu mnie oszukałaś. Wiesz co boli najbardziej, zrobiłaś to praktycznie po dwóch latach. Chciałem ci się oświadczyć, a ty zrobiłaś coś takiego? Zmieniłaś się Sara.

Póki Śmierć Nas Nie RozłączyWhere stories live. Discover now