Rozdział 37

782 36 4
                                    

Odsunęłam się szybko i spuściłam wzrok. Harry popatrzył na mnie z rozczarowaniem i otworzył szerzej drzwi, wskazując, żebym weszła. Nie wiem czemu, ale zrobiłam to . W salonie i kuchni był okropny bałagan, stos naczyń na blacie, kilka bluz i t'shirtów leżących na podłodze i meblach. W oczy rzuciła mi się jeszcze jedna rzecz – kilka pustych, przeźroczystych woreczków na kanapie, stole i ziemi. Harry, co ty zrobiłeś...

- Czemu przyszłaś? – usłyszałam za sobą.

- Chciałeś ze mną pogadać – westchnęłam – tak naprawdę, chciałam cię prosić, żebyś...

- Nie mów mi, że mam zostawić cię w spokoju, powiedz mi wszystko, tylko nie to – przerwał mi.

- Harry co tu się stało? – obróciłam się w jego stronę – Co się stało z tobą. Popatrz w lustro – wskazałam na niego ręką.

- Po co? Żeby kolejny raz zobaczyć porażkę? Rozczarowanie? Żeby uświadomić sobie jak bardzo upadłem? Myślisz, że ja tego nie wiem?

- Dlaczego się do tego doprowadziłeś? – ściszyłam głos.

- Bo nie mam przyszłości – usiadł na kanapie.

- O czym ty mówisz? – zajęłam miejsce naprzeciwko niego.

- Myślałem o mojej przyszłości przez długi czas. Nie widzę tych dni. Po co w ogóle teraz ze mną rozmawiasz. Sara, jaki jest sens prowadzić konwersację z ćpunem – rozłożył ręce.

Milczałam. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Sama nie wiem czemu kontynuuję tą rozmowę, ale coś mówi mi, że powinnam.

- Tak myślałem – prychnął – możesz już iść.

- Nie – podniósł na mnie wzrok, a ja zastanawiałam się, co ja do cholery robię – nie rozmawiam z ćpunem, tylko z zagubioną osobą. Pogubiłeś się w życiu, ja na początku też to przeżywałam.

- Sara, kurwa, masz idealne życie. I to boli najbardziej. Jesteś szczęśliwsza z nim, niż gdy byłaś ze mną.

- Harry – zaczęłam.

- Chcę, żebyś była szczęśliwa, chcę tego najbardziej na świecie. Jednocześnie cholernie rani mnie to, że nie jestem na jego miejscu – przerwał mi.

- Harry, kurwa – krzyknęłam – skąd wiesz, czy moje życie jest teraz idealne?!

- Mam oczy Sara – podniósł głos – Wiesz, że mam słabą cierpliwość, a nie mogę wytrzymać tego, że trzymacie się za ręce, że to do niego się uśmiechasz. Chciałbym wrócić do tego co mieliśmy kiedyś, mimo że nic nie było idealne. Ale nie jest mi wstyd mówić, że mieliśmy problemy, żałuję, że nigdy ich do końca nie rozwiązaliśmy. Wiesz, że ból zawsze znajdzie jakiś sposób na zawładnięcie nami w pewnym momencie. Nie ukryjesz tego Sara, popatrz co teraz robisz – jego głos się załamywał, podniósł głowę i pokazał na mnie ręką, którą od razu bezwładnie opuścił – słuchasz mnie, siedzisz u mnie w domu i mnie słuchasz. Wiem, że oboje za sobą tęsknimy. Wniosłem na naszą relację dużo syfu z przeszłości, niepozamykanych spraw i negatywnych uczuć, nie zmienię tego. Mogę cię jedynie przeprosić. Ja... ja, – zaczął się jąkać i wziął głęboki oddech – gdy obejmowałem cię ramieniem i mówiłem, że cię kocham... to właśnie miałem na myśli. Kocham cię Sara. Kurwa, nadal cię kocham i nie ważne ile razy będę się oszukiwał mówiąc, że nie. Nic tego nie zmieni. Już nie wiem co mam ze sobą zrobić. To gówno nic nie daje – podniósł jeden z pustych woreczków – myślałem, że... nie wiem co myślałem. Nie myślałem, w tym problem. Nie umiem myśleć o niczym innym, niż o tobie. Alkohol, narkotyki, leki, nic nie pomaga.

Chłopak przejechał dłońmi po twarzy. Nagle wstał, podszedł do drzwi i je otworzył, a ja siedziałam zszokowana jego słowami.

- Nie wiem co myślałem. Przepraszam Sara, nie będę ci już psuć życia, zgodnie z twoją prośbą. To po to tu przyszłaś. Nie, żeby słuchać moich żałosnych przemyśleń. Już nigdy mnie nie zobaczysz, nie bój się. Skoro i tak nie widzę swojej przyszłości, po co to wszystko ciągnąć. Sara, musisz wyjść, przepraszam.

Póki Śmierć Nas Nie RozłączyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz