Naciskając dzwonek do drzwi domu Sary, wiedziałam, że to głupi pomysł, a przekonałam się o tym jeszcze bardziej, gdy ujrzałam Dylana.
- Holly? Sary nie ma, jest u Harrego.
- Pożyczysz mi auto? – wypaliłam.
- Co?
- No... czy mi dasz auto?
- Po co ci mój samochód, przecież ty nawet nie masz prawa jazdy.
- Chcę poćwiczyć przed egzaminem – powiedziałam to, co kazał mi Harry.
- Nie ma opcji.
- Proszę, Dylan – musi mi dać – Sara będzie mnie pilnować. Będzie jechać ze mną. Proszę, jesteś jedynym ratunkiem, błagam – przeciągnęłam.
Chłopak wszedł na chwilę do domu i zaraz wrócił z kluczykami.
- Masz jeździć ostrożnie, nie na skrzyżowania i auto ma do mnie wrócić bez jeden rysy.
- Tak! Dziękuję – krzyknęłam i wyrwałam mu kluczyki – odwdzięczę się, obiecuję.
- Uważaj! – zdążył jeszcze krzyknąć zanim wsiadłam do samochodu.
Dziwne, że tak łatwo poszło. Jak dla mnie lepiej. Okej, teraz najgorsze, czyli droga do szpitala. Włożyłam kluczyki do stacyjki i przekręciłam. Robiłam wszystko tak jak mnie uczyli inni kiedyś i ruszyłam. Przy wyjechaniu na drogę prawie urwałam lusterko, ale tylko prawie. Więcej przygód nie miałam. Przez całą drogę modliłam się, żebym dojechała w jednym kawałku. Auto tak samo. Na szczęście się udało. Wjechałam na parking przy szpitalu i podjechałam pod same drzwi. Teraz muszę dać sygnał chłopakowi, że jestem.
- Jestem – powiedziałam do telefonu, gdy Harry odebrał.
- Ja też – rozłączył się.
W tym samym momencie wybiegł, a raczej próbował biec, przez główne drzwi i wpadł na przednie siedzenie zamykając za sobą drzwi. Przetarł obitą i rozciętą w paru miejscach twarz, ręką, na której miał, zawinięty wokół nadgarstka, bandaż. Jego włosy były roztrzepane, a na twarzy miał wyrysowany ból, który próbował ukryć.
- Co tak patrzysz, jedź! – krzyknął, a ja przestałam mu się przyglądać i ruszyłam dodając gazu.
Szybko wyjechałam z parkingu powtarzając w myślach „Tylko nas nie zabij, Holly, tylko nas nie zabij". Ze stresu zaczęłam szybko oddychać i zacisnęłam ręce na kierownicy.
- Dobra, spokojnie – powiedział Harry – już wyjechaliśmy z parkingu.
Nerwowo pokiwałam głową, na znak, że rozumiem.
- Skręć w prawo i zatrzymaj się przy tym sklepie. Zmienimy się.
Zrobiłam to, co mi kazał i już po chwili siedziałam na miejscu pasażera, a Harry spokojnie prowadził. Mam na myśli, że jechał spokojnie, bo w środku gotowały się w nim wszystkie możliwe emocje. Chłopak bardzo dobrze umie ukrywać wszystko co czuje, ale gdy poznasz go lepiej, spędzasz z nim dużo czasu, od razu wszystko wychodzi na wierzch. Złość, która przejawiała się żyłami, które widać było na mocno zaciśniętych na kierownicy dłoniach. Strach, który ukazywał się przez stukające o materiał palce. I smutek, który widać było w jego oczach. Bał się. Widziałam to. Ale wiem, że nie bał się konfrontacji z Mike'iem, czy którymś z jego kolegów. Bał się, że się spóźni. Bał się myśli, że czas go pokona. Bał się o Sarę.
- Harry, ja nie wiem, czy ty powinieneś prowadzić w takim stanie.
- To znaczy?
- Dopiero wyszedłeś ze szpitala... dodajmy, że nielegalnie – chodziło mi też o jego stan mentalny, ale tego nie musiał wiedzieć.
KAMU SEDANG MEMBACA
Póki Śmierć Nas Nie Rozłączy
Fiksi RemajaKontynuacja powieści "Pomogę Ci Zaufać". Sara i Harry w końcu razem. Uczucie zawsze wygrywa, prawda? Ale czy na pewno? Każda miłość jest wystawiana na próbę. Czasem na więcej niż jedną. Ich uczucia już wiele razy były testowane, ale czy wystarczając...