Rozdział 28

968 38 4
                                    

Minęło trochę ponad miesiąc. Lekarze i policja uwierzyli w moją historię, oczywiście przy pomocy Dylana, a w głównej mierze, mojego ojca. Tak naprawdę od tego incydentu wszystko idzie w jak najlepszym kierunku. Codziennie spędzam kilka godzin, na uczeniu się scenariusza. Mam porozwieszane kartki z tekstem po całym domu. Oczywiście Harry nie był przekonany, co do tego „romansu", ale wie, jak ważna jest dla mnie ta rola. Pogodził się z tym i wspiera mnie jak tylko może, ufa mi. Spłacił dług, pracował od rana do wieczora, a czasem nawet w nocy, wszystko zarobił uczciwie i przede wszystkim legalnie. Jestem z niego bardzo dumna, mimo że i ja i Dylan proponowaliśmy mu pomoc, odmówił i zrobił wszystko sam. Wracając do tematu, dzisiaj pierwszy dzień na planie. Bardzo się stresuję, muszę poznać mnóstwo osób, dobrze wczuć się w rolę, zapamiętać tekst. Jednak ekscytacja przebija stres.

Właśnie, przecież muszę już wychodzić. Harry na pewno już czeka na mnie przed domem, obiecał, że mnie podwiezie. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze, poprawiłam sukienkę, włosy, pożegnałam się z Dylanem, który też zbierał się do pracy i wybiegłam.

- Hej – przywitałam się z chłopakiem całusem.

- Hej – odpowiedział – Jak tam gwiazdo? Dzisiaj twój pierwszy dzień na planie – nacisnał pedał gazu i ruszył – Jest stres?

- I to jaki.

- Nie bój się, pójdzie ci świetnie, tak jak na castingu – położył dłoń na moim udzie – będę trzymał kciuki. Kiedy kończysz?

- Chyba koło szóstej po południu.

- Odbiorę cię. Muszę być pierwszą osobą, której opowiesz jak wrażenia.

- I tak wiesz, że w przerwie będzie do mnie wydzwaniać Holly.

- Racja, ale ja będę drugi – zaśmiałam się i przytaknęłam.

Kiedy w końcu dojechaliśmy na podany adres, Harry zatrzymał samochód i otworzyłam drzwi.

- Będzie dobrze – uśmiechnął się – uważaj tam.

- Dobrze, dobrze.

- Powodzenia gwiazdo.

Zaśmiałam się na jego słowa i wysiadłam z auta. Okej, gdzie teraz. Wszędzie kręcili się scenarzyści i jacyś ludzie z notatkami, telefonami, tabletami, słuchawkami i jeszcze innymi, przeróżnymi sprzętami. Oprócz tego byli, jak zakładam aktorzy, a ja w tym wszystkim miałam znaleźć kogoś, kto pomoże mi w odnalezieniu się.

- Sara Baker? – podeszła do mnie jakaś kobieta?

- Tak.

- Świetnie. Dobrze, że już jesteś. Chodź – pociągnęła mnie z rękę.

Podążałam za nią obserwując przy tym cały ten „bałagan". Wiedziałam, że przy filmie, czy serialu pracuje bardzo dużo osób, ale wyobrażałam sobie to zupełnie inaczej. Myślałam, że to będzie wyglądać tak... wiecie, jak w filmach. Będą poszczególne garderoby, takie specjalnie krzesła, wszyscy się super dogadują. Zamiast tego kobieta zaprowadziła mnie do pomieszczenia, gdzie siedziało już kilka innych aktorek lub statystek.

- Siadaj tu i czekaj, zaraz przyjdzie charakteryzatorka – poleciła i szybko wyszła mówiąc coś do telefonu.

Czekałam spokojnie, bawiąc się palcami ze stresu. Niektóre dziewczyny już były malowane, inne poprawiały same makijaż, który pewnie został im zrobiony przedtem.

- Sara Baker? – podszedł do mnie mężczyzna.

- Tak, to ja.

- Jestem Luke – uśmiechnął się – będę cię dzisiaj malował, układał włosy, no wiesz – tryskał energią.

Póki Śmierć Nas Nie RozłączyWhere stories live. Discover now