Rozdział 7

1.2K 56 5
                                    

Zimna broń coraz bardziej wbijała się w tył mojej głowy. Patrzylam na Harrego przerażonym wzrokiem ledwo oddychając. On wpatrywał się we mnie tak samo przestraszony. Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać, Mike był nieobliczalny. Najgorsza była ta niemoc, która mnie ogranęła. Patrzyłam prosto w oczy mojego chłopaka i, mimo że stał kilka kroków dalej, nie mogłam do niego podbiec, ani dotknąć. Natomiast on, mimo tak małej dzielącej nas odległości, nie mógł do mnie podejść, czy położyć dłoni na policzku. Nie mogliśmy zrobić nic. W tej chwili zobaczyłam Erica, który powoli wchodzi przez drzwi. Zlustrowałam go od góry do dołu i zauważyłam, że ma coś w ręce. Chłopak był coraz bliżej Harrego i dopiero wtedy zobaczyłam, że przedmiot, który trzyma w ręce to strzykawka.
- Nie! - krzyknęłam - Harry!
On popatrzył się na mnie nie rozumiejąc o co chodzi, ale w końcu odwrócił się. Tyle, że było już za późno. Eric z całej siły wbił przedmiot w szyję chłopaka, ten próbował złapać go za rękę, ale jego próby nic nie dały. Trzymając cały czas w mocnym uścisku nadgarstek Erica, Harry powoli zniżał się, próbując łapać przypadkowe przedmioty, aż w końcu upadł na ziemię bez przytomności. Chciałam krzyknąć, ale, gdy otworzyłam usta, nie usłyszałam żadnego dźwięku. Poczułam natomiast ukłucie na szyi. Po paru sekundach zaczęło mi się kręcić w głowie. Nogi i ręce zaczęły bezwładnie opadać, podczas kiedy reszta ciała próbowała utrzymać się na krześle. Głowa powoli opadła mi na ramię i, mimo że z całych sił zbrojnych próbowałam nie zamknąć oczu, nie udało się. Bezwładność ogarnęła moje ciało, a po jakimś czasie Eric stojący przede mną zaczął wirować i wtedy już nie wytrzymałam. Zamknęłam oczy.
---------------------------------------------------------
Hej,  bardzo przepraszam za moją nieobecność, ale dużo się dzieje. Dzisiaj krótki rozdział, ale obiecuję, że niedługo pojawi się dłuższy. Na ten czas mam

Póki Śmierć Nas Nie RozłączyWhere stories live. Discover now