Rozdział 1

4.3K 95 24
                                    

- Nie, ten jest brzydki – skomentował Harry.

- Ten? – spytałam pokazując mu kolejny lakier do paznokci.

Tak, chłopak pomaga mi wybrać lakier.

- To już lepszy był tamten. Zrób jakieś ciemne.

- Nigdy w życiu. Po prostu się nie znasz.

- Ja się nie znam?

- Tak – odpowiedziałam stanowczo, a chłopak podszedł do mnie.

- A wiesz na czym się znam?

- Nie wiem.

Harry momentalnie zbliżył się i lekko mnie pocałował. Po czym, widocznie zadowolony z siebie, uśmiechnął się.

- Na tym.

- Nie byłabym tego taka pewna – zaśmiałam się, a on udał obrażonego.

- Będziesz coś chciała – usiadł z założonymi rękami na moim łóżku.

Ja tylko posłałam mu buziaka i uśmiechnęłam się. Wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia. Wybrałam w końcu neonowy lakier i zaczęłam malować nim paznokcie.

- Sara, pójdziesz dziś ze mną na kolację?

- Przecież codziennie gdzieś wychodzimy.

- Nie o to chodzi.

- Więc o co?

- Czy pójdziesz ze mną na randkę?

Odwróciłam się na krześle w stronę chłopaka, który leżał na łóżku i uśmiechnęłam się.

- No co?

- Jasne, że tak! Mam się jakoś pięknie wyszykować? – zaśmiałam się.

- Zawsze wyglądasz pięknie – puścił mi oczko, a ja przewróciłam oczami i wróciłam do przerwanej czynności.

- To będę u ciebie o siedemnastej, teraz muszę iść, zaraz zaczynam pracę – podszedł do mnie i dał mi szybko buzi – kocham cię.

- Ja ciebie też – po moich słowach Harry wyszedł z mojego pokoju.

Od jego powrotu do LA minęły dwa miesiące. Od tego czasu codziennie mówimy sobie słowa „kocham cię". Wybaczyliśmy sobie nawzajem wszystkie nasze błędy i jesteśmy ze sobą szczerzy. Mogę w końcu powiedzieć na głos, że jestem szczęśliwa, bo teraz już wiem, co to oznacza. Szczęście to poranki, gdy pierwszą myślą po przebudzeniu jest osoba, którą kocham. Szczęście to momenty, w których słyszę miarowe bicie serca Harrego. To jego uśmiech, jego głos, każde „dobranoc" i każde „miłego dnia". Wiem, że mam kogoś do kogo zawsze mogę się uśmiechnąć, poprosić o pomoc, wypłakać i wygadać. Kogoś, kto zostanie, mimo że wszyscy inni odejdą. Kogoś, kto sprawi, że będę płakać ze szczęścia, nie ze smutku. Tym „kimś" jest właśnie ten zielonooki, szarowłosy i troskliwy chłopak. Harry Thompson.

- Sara! – nagle przez drzwi wpadł Tayler.

- Nie! Tayler!

Oczywiście. Przez jego krzyk podskoczyłam na krześle i zepsułam sobie paznokcia.

- Dzięki.

- Nie ma za co.

- Co chcesz?

- Nic, po prostu mi się nudziło.

Westchnęłam i zaczęłam naprawiać lakier.

- Gdzie Harry?

- Wyszedł do pracy, ale idę z nim dziś na randkę.

Póki Śmierć Nas Nie RozłączyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz