Rozdział 46

699 38 5
                                    

Koszmar – tym słowem mogę określić ostatnią noc. Przespałam może godzinę na podłodze w łazience. Resztę czasu próbowałam wyjść z ataku paniki, który towarzyszył mi każdą sekundę. W końcu przez okno zobaczyłam światło. To był dla mnie jedyny punkt odniesienia do czasu. Wstałam z zimnych kafelek i przemyłam twarz wodą. W lustrze zobaczyłam jedynie okropnie czerwone, suche oczy, pod którymi wybijały się ciemne, sine ślady. Ściągnęłam bluzę, a na prawym ramieniu i nadgarstku zobaczyłam czerwony ślad. Na szczęście nie był jakoś bardzo widoczny, przynajmniej dla mnie. Może po prostu już wszystko mi się miesza. Ponownie ubrałam bluzę i wyszłam w końcu z łazienki. Harry nadal spał, więc zabrałam telefon, który zostawiłam na szafce i zeszłam na dół. Moja bluza była brudna od wycierania nią oczu i łez, miała pełno śladów czarnego tuszu. Do tego zaczynało robić się gorąco, ale przebiorę się u siebie w domu. No właśnie. Dzisiaj mieliśmy zobaczyć nasz nowy dom. Zamiast tego każde z nas będzie gdzie indziej. Ubrałam buty i cicho wyszłam. Po drodze odczytywał wiadomości, które zdążyły przyjść podczas nocy.

Od: Isaac

Jesteście w domu?

Wszystko okej?

Sara żyjesz?

Nieodebrane 3 połączenia.

Od: Jason

Isaac mi wszystko powiedział, jak wygląda teraz sytuacja?

Zadzwoń jak będziesz mogła.

Do: Isaac

Jest okej.

Nie zdążyłam odpisać Jasonowi, bo od razu zadzwonił Isaac.

- Czemu nie odpisywałaś?

- Bo spałam – skłamałam. – Coś się stało?

- To ja powinienem zapytać. Gdzie jesteś?

- Idę do domu.

- On został sam?

- To nie dziecko, poradzi sobie. Zresztą spał jak wychodziłam.

- Przepraszam, że tak późno ci powiedziałem.

- Przynajmniej to zrobiłeś – zamilkliśmy na chwilę. – Będzie musiał iść na odwyk.

- Myślę, że każdy z nas to wie. Rozmawiałaś z nim jeszcze wczoraj o tym?

- Nie – odpowiedziałam krótko, licząc, że chłopak nie będzie dalej pytał.

- Kiedy zamierzasz to zrobić?

- Nie wiem, Isaac, nie wiem. Wy też musicie z nim porozmawiać, nie mogę zostać z tym sama.

- Wiem... A co z mieszkaniem? – zmienił nagle temat.

- A co ma z nim być?

- Dzisiaj mieliście się wprowadzić.

- I właśnie to robimy. Mamy wszystko przygotowane, mamy tam przyjść po czwartej po południu.

- Ale...

- Ty chyba czegoś nie rozumiesz – przerwałam mu. – To, że stało się... to wszystko, nie oznacza, że przestałam go kochać. Nie pozwolę tej całej sytuacji zniszczyć nasze życie, to by tylko pogorszyło jego stan. Będziemy je prowadzić normalnie, jedyną zmianą będzie jego odwyk.

Mówić to zorientowałam się, że popełniłam błąd. Nie powinnam zostawiać teraz Harrego, bo może pomyśleć tak samo jak Isaac. Może pomyśleć, że już go nie kocham.

- Muszę kończyć – nie czekając na odpowiedź chłopaka, rozłączyłam się.

Szybko zawróciłam i omijając natłok myśli gromadzący się w mojej głowie, wróciłam do Harrego. Weszłam tak samo cicho, jak wyszłam, bo przecież chłopak mógł nadal spać. Wyszłam od razu na górę, by to sprawdzić. Harry nie spał. Siedział na łóżku i patrzył w okno. Stanęłam przy framudze drzwi i ścisnęłam mocno pięść, by stłumić wszystkie uczucia. Zaczęłam iść w stronę chłopaka.

Póki Śmierć Nas Nie RozłączyWhere stories live. Discover now