Rozdział 45

705 37 3
                                    

Usiadłam na łóżku i skrzyżowałam nogi. Harry popatrzył na mnie dziwie, po czym podniósł się na łokciach. Przybrał poważny wyraz twarzy, wiedział, że to nie będzie przyjemna rozmowa.

- Dowiedziałam się od kogoś, że nadal bierzesz narkotyki, to prawda?

- Co? – w pewniej chwili zaniemówił, jednak szybko dotarło do niego to co powiedziałam. – Sara kto ci to powiedział?

- Czy to prawda?

- Nie ufasz mi?

- Ufam. Wierzę w każde twoje słowo, problem w tym, że nigdy nie powiedział, że z tym skończyłeś.

- Powiedz mi kto ci nagadał takie głupoty?

- Czyli twierdzisz, że to nieprawda?

Popatrzyłam mu prosto w oczy. Przez jego szare tęczówki widziałam wojnę, którą ze sobą toczy, a była ona podobna do tej, którą sama przeżyłam przed chwilą w łazience. Żyć w zgodzie ze sobą, czy żyć w zgodzie w związku? A może to jedno i to samo? Harry chyba doszedł do tego samego wniosku co ja, mimo że byliśmy postawieni w innej sytuacji. Wybrałam zgodę ze sobą, musiałam sprawdzić, gdyby to nie była tak poważna sprawa, może bym tego nie zrobiła. Ale jest. On stwierdził to samo. Widziałam jak jego mała część umiera, a zwycięzca przygotowuje się do chwili, która ma nastąpić. Ale dla mnie, niecierpliwej osoby, te przygotowania trwały za długo, a cisza, która im towarzyszyła zaczynała dzwonić mi w uszach. Wyciągnęłam z kieszeni bluzy przeźroczysty, strunowy woreczek z dwoma białymi tabletkami.

- Czemu? – zapytałam zrezygnowana.

- To już dawno nie zależy ode mnie – westchnął.

- Jak to się stało, przecież nigdy przy mnie nie brałeś, a spędzaliśmy czasem całe dnie.

- Gdy wychodziłaś, gdy spałaś, gdy byłaś w łazience – zaczął wymieniać, a z każdym słowem jego głos stawał się bardziej agresywny.

- Czemu nic mi nie powiedziałeś? – spytałam, chociaż byłam świadoma, że to pytanie nie ma sensu.

- Nie chciałem, żebyś się martwiła. Próbowałem, ale kończyło się na codziennym mówieniu sobie samemu: „jutro z tym kończysz". Każdy dzień był dla mnie jutrem.

- Jak mogłam tego...

- Widzisz? Dokładnie dlatego nic ci nie mówiłem. Wiedziałem, że zaczniesz się obwiniać, a to przecież nie twoja wina.

- To jest nasza wina.

- Przestań! – krzyknął, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona. – Zostaw ten temat i będzie normalnie.

- Ty jesteś poważny? Nie zostawię cię z tym samego, musisz iść na odwyk.

- Byłem z tym sam już dużo czasu i wszystko było okej. Zachowywałem się normalnie, prawda? Byłem szczęśliwy. Więc pozwól mi być dalej.

- Nie ma szans – powiedziałam, a w tym samym momencie chłopak spróbował złapać woreczek, który niepotrzebnie trzymałam w dłoni.

- Oddaj mi to.

- Nie.

- Sara, proszę cię, oddaj mi to – warknął przez zaciśnięte zęby.

- Nie – powtórzyłam i szybko pobiegłam do łazienki.

Usłyszałam, że Harry biegnie za mną, ale byłam szybsza. Albo po prostu sprytniejsza. Wiedziałam, że nie zdążę ich wyjąć i wyrzucić. Spuściłam szybko wodę w toalecie.

- Co ty zrobiłaś?! – krzyknął, a ja lekko się odsunęłam. – Kurwa, Sara, co ja mam teraz zrobić?!

- Nie będziesz więcej tego brał.

Póki Śmierć Nas Nie Rozłączyजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें