Rozdział 52

639 32 9
                                    

- Wszyscy potwierdzili? – pokiwałam głową w odpowiedzi. – Suknia? Sukienki dla...

- Wszystko jest Holly – zapewniłam dziewczynę.

- A ojciec?

- Nie zapraszałam go. Nawet tego nie komentuj - powiedziałam, nim zdążyła się odezwać

- Nie mogę uwierzyć, że jutro bierzesz ślub, dopiero co rozmawiałam z tobą przy stoliku w szkole.

- Też nie mogę uwierzyć, że to tak szybko zleciało – westchnęłam. – Ale spokojnie nadal będę tą samą Sarą – zaśmiałam się.

- Mam nadzieję! Harry już pojechał, prawda?

- Tak, tak. Dziewczyny też będą za chwilę.

- Kto w końcu przyjdzie? – zapytała Holly siadając na kanapie.

- Margot, Cassie i Lili.

- A nie miała przyjść jeszcze jakaś... Kate, czy coś? – zastanowiła się.

- Cassie, a nie Kate – zaczęłam się śmiać. – Cassie będzie.

- Nie mogę się doczekać, aż je poznam. Koleżanki aktorki.

- Cassie i Lili ze mną grały, ale Margot to moja charakteryzatorka z ostatniego planu.

- Proszę, czy może mnie pomalować, błagam. W końcu będę miała na sobie dobrze zrobiony makijaż.

- Pytaj jej, a nie mnie – usłyszałam dzwonek do drzwi. – Chyba za chwilę będziesz miała okazję.

Podbiegłam do drzwi i otworzyłam, a w progu stanęła Cassie. Przywitałam się z dziewczyną i wpuściłam ją do środka.

- Holly – przyjaciółka podeszła do brunetki.

- Cassie – przytuliły się.

- A gdzie reszta? Myślałam, że razem jedziecie.

- Margot zaraz będzie, trochę się przedłużyło, bo dzisiaj mieli długo zdjęcia, a Lili powinna już być – dobiegł do nas kolejny dzwonek. – O tym mówię.

W końcu wszystkie dziewczyny przyszły i mogłyśmy zacząć plotki. Wciągnęłyśmy Holly w świat aktorek na tyle, żebyśmy mogły obgadywać aktorów i wymieniać opinie o filmach, poszczególnych scenach i reżyserach. Dziewczyny opowiedziały śmieszne sytuacje z planów, a Margot zgodziła się zrobić Holly wymarzony makijaż. Wypiłyśmy kilka butelek wina, potem jeszcze jakieś drinki, w końcu to ostatni dzień „wolności", prawda? A może to dopiero pierwszy dzień wolności? Około drugiej nad ranem moje przyjaciółki poszły, ja zdążyłam się tylko umyć, kiedy Harry też wrócił ze spotkania z przyjaciółmi. Nawet chciałam go zapytać jak było, ale leżałam pijana w łóżku, nie śpiąc po drugiej. Boję się pomyśleć jakie będę miała cienie pod oczami na jutrzejszym ślubie. W sumie to dzisiejszym. Harry chyba też trochę wypił, bo ściągnął t-shirt i od razu położył się na łóżku z zamkniętymi oczami. Przytuliłam się do niego, licząc, że szybciej zasnę.

- Jak było – mruknął.

- Super, a twój wieczór?

- Też super – chwilę milczeliśmy. – Wiesz, że za kilkanaście godzin będziesz moją żoną?

- A ty moim mężem.

- Czekam na to od kiedy pamiętam – uśmiechnęłam się na jego słowa.

- Myślisz, że wszystko się zmieni?

- Nie, dalej będę Harrym, a ty Sarą, po prostu będziemy... razem. Ale nie razem tak, jak teraz. Inaczej razem. Chociaż może tak samo? Sara ja nie mam pojęcia, nie myślę teraz trzeźwo. Wiem jedno. Będę cię kochać tak samo, z każdym dniem bardziej.

To mnie uspokoiło. Chyba tak ludzie powinni traktować ślub. Nie jako obowiązki, czy związanie „do końca życia", tylko jak zwyczajny związek. Przecież będziemy tymi samymi osobami, które poznaliśmy. Na zawszę pozostanę trochę nieufną Sarą, która poznała aroganckiego chłopaka – Harrego. To się nie zmieni, dzisiaj, jutro, ani za rok. Pewne rzeczy się po prostu nie zmieniają. Jutro, a raczej dzisiaj, jest wielki dzień, który wniesie dużo do mojego życia, ale go nie zmieni i dlatego jestem szczęśliwa.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Wiem, że to krótki rozdział, ale bardzo potrzebny. Czemu? Bo to przedostatni rozdział "Póki śmierć nas nie rozłączy". W kolejnym rozdziale pojawi się zakończenie drugiej części - ślub Sary i Harrego. Ich dotychczasowe życie się skończy, albo dopiero zacznie...

Póki Śmierć Nas Nie RozłączyWhere stories live. Discover now