- Podasz mi kawę skarbie? Zostawiłem ją w kuchni – odezwał się Mike urywając kawałek croissanta.
Wstałam i zrobiłam to, o co prosił.
- Dziękuję – uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
Miałam ochotę przetrzeć ręką to miejsce, ale uśmiechnęłam się tylko i usiadłam naprzeciwko niego.
- Czemu nic nie jesz?
- Już jadłam, wcześniej – powiedziałam cały czas sztucznie uśmiechając się.
To nie prawda. Nie jadłam nic od wczorajszego południa, a jest już wieczór. Nie mogę nic zjeść. Na samą myśl o jedzeniu boli mnie brzuch, to przez stres i strach.
- No dobrze, może zrobimy sobie dzisiaj wieczór dla siebie? – chłopak wstał od stołu.
O nie, nie, nie, nie. Muszę szybko zmienić jego plany. Cały dzień udało mi się spędzić między ludźmi, ale nie sądziłam, że on wymyśli coś takiego.
- Tak naprawdę, myślałam, że może poszlibyśmy na jakąś imprezę. Na pewno znasz super miejsca.
Okej, to był oficjalnie najgłupszy pomysł, na jaki mogłam wpaść. Brawo Sara!
- Czemu?
Co „czemu", o co mu chodzi?
- Moglibyśmy się trochę rozerwać – wiem co chce usłyszeć – napić się razem, potańczyć... wiesz.
Mike od razu się uśmiechnął, a ja miałam ochotę zwymiotować na samą myśl, o tym, co powiedziałam.
- No dobrze, skoro chcesz. To wyjdziemy za godzinę.
Wstałam szybko od stołu i chciałam pobiec na górę.
- Gdzie idziesz? – spytał ostrym tonem.
- Muszę się przecież jakoś ubrać – teraz dopiero uświadomiłam sobie, że przecież nie ma żadnych ubrań.
- O właśnie, twoje ubrania teraz leżą w jednej walizce, chyba tej czarnej. Paul przyniósł je dzisiaj.
Pokiwałam głową i szybko wybiegłam po schodach. Otworzyłam czarną, ogromną walizkę. Rzeczywiście były w niej ubrania, tyle, że nie moje. Nie wiem skąd on ma na to pieniądze. Chyba nawet nie chcę wiedzieć. Przewróciłam ją do góry nogami i wyrzuciłam wszystko na ziemię. Te ubrania są piękne... Nie, nie mogę tak nawet myśleć. Wybiorę tylko jedną sukienkę. Nie chcę chodzić w czymś, co dostałam od niego. Po chwilowym namyśle wybrałam srebrny komplet – krótka spódnica i top. Do tego czarne, wysokie buty. Podniosłam kilka sukienek, żeby je obejrzeć i zobaczyłam pod spodem kosmetyczkę. Pewnie rzeczy do makijażu. Oj, na pewno połamałam wszystkie cienie, jeśli tam jakieś były. Otworzyłam ją szybko i przyjrzałam się zawartości. Nawet nie, nie pokruszyłam tak dużo rzeczy. Zabrałam wszystko do łazienki i przebrałam się tak w wybrany strój. Zrobiłam mocny makijaż, kreska, ciemne cienie, mocna pomadka. Stanęłam przed lustrem. Szczerze mówiąc dawno tak nie wyglądałam. Nawet na niedoszłą randkę z Harrym tak się nie wystroiłam. Prawda taka, że nie miałam takich ubrań jak teraz. Ciekawe co z Harrym...
***
Harry pov.
- Powiedz mi jedno – powiedziała Holly – jedną rzecz.
- No co – odwróciłem się.
- Skąd wziąłeś pieniądze?
- Powiedzmy, że miałem kilku kolegów, którzy wisieli mi przysługę.
- Mhm i co teraz zamierzasz zrobić.
- Szukać Sarry – zacząłem iść przed siebie.
- Harry, ty chyba nie rozumiesz w jakiej sytuacji jesteśmy.
- Bardzo dobrze rozumiem.
- Thompson zatrzymaj się. Zatrzymaj się kurwa. Jesteśmy w środku Paryża bez niczego. Bez rzeczy, pieniędzy, nie mam nic.
- Nie potrzebuję niczego, chcę tylko znaleźć Sarę i wrócić z nią do domu, zrozum to – krzyknąłem – wiem, że nie mamy nic. Wiem, cholera, ale nie potrafię myśleć o niczym innym, tylko o niej. Nie wiem co ten skurwysyn jej zrobił. Mógł ją torturować, wykorzystać, a nawet zabić. Nie mogę czekać nawet sekundy dłużej. Nie mogę, nie mogę...
Dziewczyna przytuliła mnie.
- Znajdziemy ją – powiedziała cicho.
- Boję się, że ją stracę... - naprawdę się czegoś boję.
- Nie stracisz. Nie stracimy – odsunęła się i złapała moją twarz – rozumiesz?
Pokiwałem głową, na co się uśmiechnęła.
- To od czego zaczynamy?
- Nie wiem, będziemy chodzić po ulicach, może też gdzieś są. W nocy gdzieś spróbujemy odpocząć – zdecydowałem.
Tak, wiem, że ten plan jest niedorzeczny i głupi, ale nie ma lepszego. Chcę po prostu dać sobie nadzieję, że jest szansa na szybkie odnalezienie Sary, a przede wszystkim na to, że żyje.
***
- Harry powinniśmy odpocząć, szczególnie ty.
- Nie jestem zmęczony.
Nie wiem kogo chcę oszukać. Wszystko mnie boli, łącznie z poranioną twarzą. Czuję jakby moje wnętrze miało zaraz wybuchnąć. Każdy ruch oznacza ból, a każda myśl, że może jednak ją znajdziemy, niweluje cierpienie.
- Proszę – powiedziała Holly cicho.
- Dobrze – westchnąłem – możemy odpocząć. Usiądziemy w jakimś Fast foodzie i coś zjemy, okej?
Ona pokiwała tylko głową ze zmęczeniem. Zacząłem iść przed siebie patrząc w buty.
- Harry zatrzymaj się.
- Nie, Holly, zaraz gdzieś usiądziemy.
- Zatrzymaj się – powtórzyła.
- Gdzieś tu musi być jakiś...
- Stój Thompson!
Odwróciłem się i popatrzyłem zmieszany na Holly. Dziewczyna patrzyła się na wejście do jednego z klubów.
- O co ci chodzi... - wypowiadając te słowa zamarłem.
Sara....
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Nie spodziewaliście się mnie tu! Ale jestem. Wracam razem z Sarą, Harrym i resztą. Mam nadzieję, że jeszcze o nas nie zapomnieliście...
![](https://img.wattpad.com/cover/185413593-288-k933918.jpg)
YOU ARE READING
Póki Śmierć Nas Nie Rozłączy
Teen FictionKontynuacja powieści "Pomogę Ci Zaufać". Sara i Harry w końcu razem. Uczucie zawsze wygrywa, prawda? Ale czy na pewno? Każda miłość jest wystawiana na próbę. Czasem na więcej niż jedną. Ich uczucia już wiele razy były testowane, ale czy wystarczając...