Rozdział 47

572 35 6
                                    

Harry's pov.

- Serio już przestałeś?

- Serio.

- Ale... ale tak w ogóle? Nawet na imprezie?

- Ty to jednak jesteś głupi – zacząłem się śmiać, a Jason pokazał mi środkowego palca. – Obiecałem sobie i Sarze, że już nigdy tego nie wezmę.

- To, że jej obiecałeś to bardzo dobrze wiem, bo zrobiła mi taką awanturę, że dziękuję bardzo. Wszyscy moi sąsiedzi słyszeli – wziął łyk napoju, a ja się uśmiechnąłem. – Fajnie, że na nią trafiłeś – powiedział po chwili zastanowienia.

- Na Sarę? Oj tak, nawet nie wiesz jak się cieszę, że ją mam. Nie wiem, jak ona jeszcze ze mną wytrzymuje.

- Ja też. Na jej miejscu już dawno byłbym w innym kraju – popatrzyłem na niego jak na idiotę, a chłopak zaczął się śmiać. – Żartuję, żartuję. Tylko uważaj, żeby ci jej znowu ktoś nie sprzątnął z przed nosa.

- Nawet mi nie mów o tym całym Ryanie. I tak muszę tolerować to, że czasem się widzą na planie, albo na galach. Taki ma zawód.

- Nie mówię o nim.

- To znaczy? Co masz na myśli? – zmarszczyłem brwi.

- Nic, nic... tak tylko zasugerowałem.

- Dobra, Jason, widzę, że coś wiesz. Mów, a nie pierdol.

- Może tylko ja to zauważyłem, ale Isaac się ostatnio dziwnie zachowuje – popatrzyłem na Jasona pytająco. – Tak się.... kręci koło niej.

- Są przyjaciółmi. Jeszcze z dawnych lat – dodałem.

- No nie wiem, stary. Dla mnie to, co on robi jest strasznie dziwne.

- W sumie... Sara mi chyba mówiła, że ona mu się kiedyś podobała? Coś takiego.

- Co?!

- Ciszej idioto – spojrzałem na ludzi wokół nas.

- Moje podejrzenia właśnie zostały potwierdzone, dziękuję bardzo, tyle mi wystarczy.

- To było kilka lat temu. Zresztą Isaac to mój przyjaciel, nie zrobiłby mi tego.

- Przypominam, że ja go znam dłużej.

- I co z tego? To chyba nie ma zbyt wielkiego znaczenia. Idziemy? – wskazałem na nasze puste tace, a chłopak pokiwał głową. Wstaliśmy od stolika i wyszliśmy z budynku.

- A myślisz, że czemu cię wydał?

- Z tymi narkotykami? Bo chciał, żebym przestał.

- Oj, Boże, ale ty jesteś naiwny. Serio tak myślisz?

- Tak. Niby po co miał to robić?

- No nie wiem, pomyślmy... Może dlatego, że chciał ją zniechęcić do ciebie?

- Co? – zacząłem się śmiać. – Stary, serio myślisz, że to by cokolwiek dało? To, że on powiedział Sarze o moim uzależnieniu, jeszcze mocniej utwierdziło naszą miłość. Od kiedy wyszedłem z tego gówna, wydaje mi się, że więcej czasu spędzamy razem, więcej sobie mówimy, wiesz.

- Ta, a co było, jak byłeś w ośrodku?

- Nic, a co miało być.

- Co drugi dzień do niej chodził. Mówił, że idzie spytać „jak się trzyma" – Jason zrobił cudzysłów palcami.

Wsiadłem za kierownicę samochodu, a mój przyjaciel zajął miejsce obok mnie. Zamknąłem drzwi, chyba trochę mocniej niż chciałem, bo Jason dziwnie się na mnie popatrzył.

- Spokojnie, mogę się przecież mylić – zareagował na trzaśnięcie drzwiami, a ja przekręciłem kluczyki i ruszyłem.

- Mylić co do czego? – drążyłem temat, który coraz bardziej zaczynał wiercić dziurę w mojej głowie.

- No, nie wiem po co on tam chodził. W sensie, wiem, ale... - zaczął się plątać, przewróciłem oczami.

- Możesz się w końcu wysłowić.

- Co, jeśli ona cię z nim zdradziła? – wypalił, a ja zacisnąłem ręce na kierownicy.

- Głupi jesteś? Sara by tego nie zrobiła. Nie ona.

- Może z nią pogadaj.

- Jason, nie będę jej oskarżać o coś takiego. Jestem pewny, że tego nie zrobiła.

- Jak chcesz – wzruszył ramionami.

Nie. Sara nigdy by mnie nie zdradziła. Ona taka nie jest. Chociaż, zdradziła Rayana ze mną... Ale to była inna sytuacja. Zresztą potem mu się przyznała. Ale to, że się przyznała nie usprawiedliwia tego, co zrobiła. Skoro jego zdradziła, to mnie też mogła. Nie, nie, nie, muszę przestać. Znam Sarę.

- Wchodzisz na chwilę? – spytał Jason, gdy zatrzymałem się przed jego domem.

- Nie, nie, obiecałem Sarze, że będę przed ósmą i tak już jestem spóźniony – westchnąłem.

- Dobra, to hej – otworzył drzwi.

- Myślisz, żeby serio z nią pogadać? – zatrzymałem go.

- Tak. Harry, porozmawiaj z nią. Tylko spokojnie, a nie od razu atakuj, ty tak lubisz. Po prostu powiedz Sarze, że zachowanie Isaaca wydaje ci się dziwne.

- No okej, zobaczę jeszcze co zrobię.

- Daj znać, jak już będzie po – kiwnąłem głową, a chłopak wysiadł z samochodu.

Szybko znalazłem się pod naszym domem. Cieszę się, że w końcu możemy w nim spokojnie mieszkać. Nigdy nie żyłem w tak dużym domu, myślałem, że będzie bardzo pusto, ale nie. Każde pomieszczenie okazało się potrzebne, a pustka, o której myślałem, nie istnieje. Wszedłem do środka i mój dobry humor zszedł ze mnie w kilka sekund. Miałem dzisiaj ochotę na wieczór z Sarą, a nie z Sarą i Isaac'iem, który właśnie siedział na naszej kanapie. Szczególnie po tym co usłyszałem od Jasona.

- Hej, skarbie – Sara wstała i dała mi szybkiego całusa.

- Hej – odpowiedziałem i popatrzyłem na Isaaca, który machnął do mnie ręką na przywitanie. – Co on tu robi? – spytałem cicho dziewczyny.

- Przyszedł spytać „jak tam", miałam go wyprosić? Chodź – pociągnęła mnie za rękę, ale nie ruszyłem się.

- Powiedz mu, że musi wyjść. Musimy pogadać – nie chciałem tak zaczynać tej rozmowy.

- Co ci się stało? – powiedziała zdziwiona moim zachowaniem.

- Możesz już iść – skierowałem w stronę Isaaca.

Chłopak wstał i podszedł do nas.

- Coś się stało?

- Nie, nic się nie stało. Po prostu już idź.

Isaac popatrzył pytająco na Sarę, a ta tylko wzruszyła ramionami. Jeszcze nikt z nich nie wiedział o co chodzi.

- Zadzwoń potem.

- Nigdzie nie zadzwoni – przerwałem chłopakowi. – Możesz już nas zostawić?

- Dobra, stary, wyluzuj. Już idę.

- W końcu.

Gdy Isaac wyszedł zamknąłem za nim drzwi na klucz i poszedłem do kuchni. Nalałem wody do szklanki, kiedy usłyszałem krzyk Sary. Od razu wiedziałem, że źle to rozegrałem.

- Możesz mi powiedzieć co ty robisz?!

- Piję wodę.

- Harry, kurwa, co ci się stało? Co to była za akcja?!

- Zdradzasz mnie z Isaac'iem? – wypaliłem i od razu tego pożałowałem.

- Słucham?!

- Pytam czy mnie zdradzasz z nim.

Póki Śmierć Nas Nie RozłączyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz