31.

4.6K 383 819
                                    

W poprzednim dziale:

Po chwili usłyszał otwieranie drzwi. Zastałem w nich zmarwionego, lekko pijanego Sapnapa, a za nim Karl'a.

- Co się dzieje?! Nigdy tak nie krzyczysz - powiedział, po czym zauważył leżącego chłopaka - O K*RWA - podbiegł.

- ŁYŻKA I MISKA, NIE MOŻEMY ZWKLEKAĆ -

---

Wszelka granica moralności w tej książce, od tego momentu już nie istnieje. 

czytasz na własną odpowiedzialność (nie no jeszce normalnie dość jest, więc czytać możecie)

---

POV. Dream

Sapnap pobiegł po chwili.

-  KARL, WEŹ MÓJ TELEFON ZADZWOŃ NA 112 (numer alarmowy w USA to 911) - odwróciłem się spowrotem do Geroge'a - Dajesz George, nie poddawaj się, zrób to dla mnie - mówiłem po cichu tak, abyśmy my, George i ja, to słyszeli. Z paniki zacząłęm lekko poklepywać chłopaka po twarzy aby się ocknął.

- Daje na głośno mówiący - powiedział Karl do telefonu kładąc go przy mnie na ziemii.

(tutaj rozmowa też będzie jak do numeru 112, a nie z 911. Jest mi łatwiej)

- Halo? - powiedział głos z drugiej strony.

- HAlo - mój głos lekko załamał się z powodu minionych zdarzeń - Z tej strony Clay ********, mieszkamy w Orlando na ul. ***** 27. Jest tutaj jeden poszkodowany -

- Jaki przypadek? -

- Zatrucie pokarmowe, próba samobójcza, przedawkowanie leków i mieszanie ich z alkoholem - 

- Czy poszkodowany jest przytomny? - 

- Nie przytomny - nie spuszczałem nadal wzroku z chłopaka.

- Wiem, że nie jest pan sam. Czy reszta osób mogłaby poszukać opakowania tego leku? - 

- Karl, przeszukaj jego kurtkę i bluze gdzieśż powinny leżeć - wskazałem na parę możliwych miejsc, a chłopak biegiem zaczął je sprawdzać.

- Karetka została już przeze mnie do państwa wysłana, czy poszkodowany oddycha? -

Przybliżyłem się do ust chłopaka i obserwowałem jego klatkę piersiową. Nie raz uczono nas jak to robić.

- Oddycha - 

- Świetnie - odpowiedziała.

- JESTEM! - krzyknął zdyszany Sapnap - Trudno było mi to znaleźć, kręci mi sie w głowie -

- Kto krzyczy? -  zapytała operatorka.

- Jest z nami jeszcze jeden przyjaciel, kazałem mu pójść po miskę i łyżkę. Myślałem, że gdyby George odzyskał świadomość to trzeba by było wymusić wymioty. Podobno jest to pierwsza pomoc jeśli chodzi o zatrucie - 

- Tak, prawda, ale poszkodowany nie jest przytomny, lepiej poczekać na pomoc. Zrobił pan co w pana mocy na chwilę obecną. Proszę się nie rozłączać do czasu przyjechania karetki i nadal obserwować chłopaka - 

Przytaknąłem z ledwo przytomnym Sapnap'em na łóżku, nadal monitorując stan chłopaka.

- Nie mogę nic znaleźć, nawet na dole, przy kutce nic nie ma - powiedział w drzwiach Karl.

Zawsze i na zawsze || DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz