56. Oficjalne

2.2K 134 654
                                    

W poprzednim rozdziale:

Przyciskałem jeszcze mocniej nóż do gardła tego człowieka...O ile nadal mogę tak o nim powiedzieć.

— HEJ! — usłyszałem z lewej strony. Byli to ochroniarze.

— NIE PODCHODŹCIE — rozkazałem, a następnie szybko wyjąłem broń, kierując ją w nich.

— Odważny jesteś — zaczął się zadowalać Bryce — Podoba mi się to.

— Podobać to ci się będzie życie w piekle — powiedziałem, patrząc raz na niego, raz na jego wspólników.

— Nie sądzę- — powiedział, ale usłyszeliśmy kolejne kroki.

— GEORGE! — usłyszałem z prawej strony. Odwróciłem się ze wściekłością, że teraz nie mam szans na ucieczkę w żądną stronę.

Zamurował mnie widok osoby, której tak wyczekiwałem. Na widok tak upragniony, ale byłem też trochę zawstydzony, w jakiej mnie widzi sytuacji.

— Dream? — zapytałem oszołomiony.

---

POV. George

— Odłóż broń George — powiedział, podchodząc powoli do mnie.

— Dream — zaśmiałem się — Ty siebie słyszysz?

— Odłóż broń. George — powtórzył, będąc już bliżej.

— Ty nie wiesz, co tu się stało — zaśmiałem się nerwowo.

— Chcesz mu odpłacać tym samym, co on ci robił? — zapytał delikatnym głosem — Chcesz być taki jak on? Chcesz tak samo skończyć? — ponownie dopytywał mnie.

— Czy ty jesteś po jego stronie? — zapytałem zirytowany.

— Opanuj się. Widok George'a w mediach za kratami nie wróży nic dobrego.

Może miał racje? Staję się taki jak Bryce? Ale czemu on jest taki spokojny? Nie powinniśmy sobie teraz paść w ramiona jak we wszystkich filmach, gdzie rozłączeni superbohaterowie, po zabiciu przestępców? Nie cieszy go to, że się odnalazłem?

Już mu... nie zależy...?

Spojrzałem znowu na Bryce'a. Piegowaty brunecik z szarawymi oczami i wcale nie podejrzanie rozszerzonymi źrenicami, popatrzył się na mnie, nie przerywając kontaktu wzrokowego.

Chwilę pomyślałem.

Odpłacę mu się w pewnej części tym samym, co on mi.

Powoli zacząłem zabierać nóż spod jego szyi, wraz  z bronią skierowaną ku innym. Wszyscy tu obecni patrzyli się, lekko przysuwając, zauważając, że się "poddaje". 

W ostatniej chwili wziąłem mocny zamach nożem i skierowałem go w stronę twarzy Bryce'a.


Nóż wbił się w drewnianą posadzkę, drgając od siły, z jaką go wbiłem.

— Do reszty cię popierdoliło?! — zapytał Bryce, patrząc na wbity nóż, tuż przy jego uchu.

— Uczyłem się od najlepszych — uśmiechnąłem się. 

Od razu jego wspólnicy powalili mnie na ziemię, uwalniając tym ich szefa. Natępnie wytracili mi z ręki pistolet. 

Blondyn zaczął iść w naszą stronę.

— Dream! — krzyknąłem, wyrywając się z nacisku jednego z mężczyzn. Nie otrzymałem odpowiedzi. Spojrzałem na to, co robi chłopak.

Podszedł do swojego byłego i podał mu rękę, aby mógł swobodnie wstać. Bryce otrzepał się i uśmiechnął do niego. Potem zwrócił się w moją stronę i przykucnął.

Zawsze i na zawsze || DreamNotFoundWhere stories live. Discover now