32.

4.7K 378 1K
                                    


W poprzednim dziale:

- Czyli jest pan jedyną osobą, która jest w stanie przyjeżdżać? -

- Tak, ale wracając do tych wcześniejszych pytań, co pani zadała. Odwiedzać go będą mogli jeszcze Nicholas ****** oraz Karl Jacobs -

- Zdjęcia do ich weryfikacji? - poprosiła po czym pokazałem, aby mogłą zrobić skan.

- Więc to już mamy za sobą. Proszę wypełnić tę tabelę o koronawirusie, czy nie ma pan objaw- podałą mi papierek - Co prawda powinniśmy zorbić to wcześniej, ale ten przypadek jest wyjątkowy - rzekła po czym zaczęła temat o George'u - Najtrudniejsze były pierwsze 30 minut...

---

*po 10 minutach*

POV. Dream

- To wszystko? - zapytałem spogladając na nią.

- Tak, wszelkie godziny, w których będzie pan mógł odwiedzać swojego narzeczonego - na brzmienie tego słowa lekko się uśmiechnąłem, narzeczony - wraz ze znajomymi, ma pan na tej kartce - podała mi ją - Wie pan, trzeba trzymać się reguł związanych z koronawirusem. Może pan odejść - wskazała na drzwi.

Podziękowałem i pożegnałem się, po czym wróciłem do wcześniejszego okna z widokiem na salę. George'a już tam nie było. Zmartwiło mnie to, gdyż nie poinformowano mnie o żadnym przeniesienu. Wtedy zobaczyłem kogoś z personelu, był to lekarz, którego mogłem wcześniej poznać.

- Umm, przepraszam - zacząłem cicho.

- W czym mogę pomóc? - zapytał podnosząc wzrok znad notesu, w którym coś zapisywał.

- Mogę wiedzieć, gdzie obecnie przebywa George Davidson? Był w sali z chorymi przed głównym holem, na północnym skrzydle.

- A jasne! Clay ********? -

- Tak - 

- Oddzielono go od reszty chorych. Potrzebował własnej sali. Stan jest stabilny, ale zapadł w lekką śpiączkę, do 3 dni powienien się wybudzić. Jego ciało musi się zregenerować, po tym co otrzymało. Głównie to, co się stało, jest przyczyną tej śpiączki. Szybka reakcja i objawy, jak wcześniej pana poinformowano, dały nam szanse na to, że pacjent nie wyjdzie na tym tak źle jak inne przypadki - 

- To gdzie obecnie się znajduje? -  zapytałem ponownie.

- Trzecie piętro, lewy korytarz, sala numer 87. Może pan tylko poszukać, gdzie znajduje się sala, ale nie może już pan odwiedzić pacjenta. Proszę przyjechać jutro po więcej informacji. Co do odwiedziń to jeszcze bym się wstrzymał - pożegnał mnie uśmiechem i odszedł.

Szybko pobiegłem do wskazanego miejsca. Wszelkie korytarze, zakręty, już od ich ilości lekko kręciło mi się w głowie. Chwilę przystanąłem i rozejrzałem się, aby zrozumieć gdzie się znajduję. Usiadłem chwilę na krześle i rozejrzałem się za rozkładem budynku. 


Nagle zobaczyłem, w samym końcu korytarza, postać. A światło dwa razy mignęło. Raczej jest to ostatnia rzecz jaką chciałem zobaczyć na prawie pustym korytarzu, podczas późnego wieczoru.

- Lekarz - mruknąłem pod nosem, przy okazji znajdując rozkład.

- Przecież prawie nic tu się nie da zrozumieć - pomyślałem, próbując znowu rozszyfrować to na co obecnie patrzę, tym razem za pomocą mojego palca - sala numer 87 - powtarzałem, aby ten najważniejszy szczegół nie umknął mojej uwadze. To tam leżał George. 

Zawsze i na zawsze || DreamNotFoundWhere stories live. Discover now