51. Gdzie jesteś?

2K 199 285
                                    

W poprzednim rozdziale:

Nie wiem, jak długo byłem nie przytomny, ale kiedy wiedziałem, że odzyskałem świadomość, chciałem się poruszyć.

Moje nieszczęście.

Nie mogłem.

Tak samo, jak nic nie widziałem.

— Nie męcz się. Nic ci to nie da — nastroszyłem się na usłyszenie czyjegoś, nieznanego głosu.

---

POV. Dream

Chodziłem między kolejnymi ulicami miasta, rozglądając się za moją kicią. Nic nie wskazywało na to, że ją znajdę w najbliższym czasie, ale odpychałem najczarniejsze myśli.

Wszedłem na messengera i wysłałem ponownie wiadomość.

"Wszystko u was w porządku? Macie coś?"

Wysłano.

Odczekałem parę minut, zanim których z nich odpisał. Po usłyszeniu dźwięku powiadomienia byłem pewien, że to George, ale byłem zaskoczony widząc odpowiedź Sapnapa.

"Wszytko okej, zero śladów niestety"

Spojrzałem na moją wiadomość. Odczytał tylko Sapnap.

No nic. Może wpadł na jakiś trop Patches i nie odczytuje, bo jest skupiony. Nie widzę na chwilę obecną innego wyjścia. Jeżeli jednak nie zjawi się o 12 w ustalonym miejscu, to wtedy można się zacząć martwić.

Jednak myślę, że nie było dobrym pomysłem rozdzielanie się, a tym bardziej zostawienie George'a samego.

Nadal nawoływałem moją kotkę, ale wciąż bez zmian, bez żadnego postępu w naszym śledztwie. Szwendałem się kolejny raz w przeróżnych chaszczach, pobliskich zakamarkach i nawet wszedłem do kociej kawiarni, aby sprawdzić, czy oni nie zwędzili mi kota. Dalej nic.

 Powoli dochodziła 12 i wracałem zrezygnowany do miejsca zbiórki.

Gdy byłem już na miejscu, czekałem na resztę.

Czekałem tak 2 minuty, 3 minuty, 5 minut, aż w końcu pojawił się Sapnap z kotem w ręce.

— ZNALAZŁEM PATCHES — wstałem ze schodów i podszedłem do chłopaka, aby przyjrzeć się zwierzęciu.

— Ty debilu. TO NIE JEST PATCHES! — wziąłem kota na ręce i wypuściłem za dom.

Po chwili wróciłem do chłopaka.

— Gdzie jest George? — zapytałem, rozglądając się na boki, czy chłopak nie jest gdzieś blisko.

— Nie widziałem go, kiedy wracałem... — zaniepokoił się szatyn.

— To nie podobne, aby on nie był na czas — stwierdziłem.

— A może się zgubił? Może poszedł gdzieś dalej? Skręcił źle i zabłądził? — spekulował Sapnap.

Popatrzyłem na niższego wzrokiem, aby wreszcie się zamknął, co podziałało.

— Ale odwaliłem — lekko  załamałem się. Nie od razu przedstawiałem chłopaka jako porwanego, nadal była nadzieja, że zaraz wróci. — Zadzwoń. Jak nie odbierze, zadzwoń jeszcze pięć razy, jak znowu nie odbierze, idziemy w stronę, w którą on polazł.

Nick wykonał moje polecenie i w napiętej atmosferze, czekaliśmy na jakiś znak od bruneta.

Na nasze nieszczęście, nikt się nie odezwał.

— Przeklinam ten dzień. Idziemy! — ruszyłem w stronę, w którą pobiegł wcześniej George, a zaraz za mną Sapnap.

Nawoływaliśmy George'a, wciąż bez skutków. Ale nie poddawaliśmy się. Szliśmy dalej.

— Sapnap?! — ktoś krzyknął z drugiego końca chodnika, biegnąc w naszą stronę.

Szybko pobiegłem w jakieś krzaki.

— Kuźwa mać — mruknąłem pod nosem, czując, że powstała na moich plecach nowa rana. Wsłuchiwałem się w rozmowę przyjaciela i nieznanej osoby.

— Mogę zdjęcie? — zapytała, na co Nick się zgodził. — Słyszałam, jak nawołujesz imienia George'a. Czy to oznacza, że jest na Florydzie?! — dopytywał się fan.

Wziąłem telefon i wysłałem jakiegoś randomowego tweeta. Może to rozproszy tę osobę.

— Dream właśnie wysłał tweeta.

— Co napisał? — zapytał Sapnap.

— Coś o tym, że wstawi nowy odcinek w ciągu paru godzin.

— Słuchaj! — powiedział szatyn. — Spieszę się niezmiernie! Miło było cię poznać — pobiegł na wprost.

Wyszedłem z krzaków i zacząłem chodzić po trawie. Dziewczyna odeszła, a ja zacząłem biec tam, gdzie pobiegł Sapnap.

— I co robimy? Nie możemy już wołać — powiedział chłopak.

— Wracamy. — odpowiedziałem.

— Poddajesz się? — zdziwił się na moje słowa.

— Zobaczysz, czemu się wracamy.

Po kilkunastu minutach byliśmy przed mieszkaniem. Szybko otworzyłem furtkę i podszedłem do drzwi, gdzie na nas czekała kartka.

— Wiedziałem. Czułem to — powiedziałem, biorąc kartkę do ręki, aby ją przeczytać.

"Tak, nie mylisz się,
George już dzisiaj nie wróci, ale nie martw się,
dopóki nie wezwiecie policji, nic poważnego mu się nie stanie.

- CBSLR"

— Teraz już wiadomo, kto to zrobił. Bo tylko jedna pizda w tym całym mieście jest tak głupia i ma do nas problem — zaśmiałem się, podając kartkę przyjacielowi.

Gdzie jesteś George?

---

641 słów

Idziemy dalej.

Love y'all

Teorie

Kącik myśli

11:52 12/11/2021



Zawsze i na zawsze || DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz