57.

426 42 57
                                    

Miałam zrobić rozdział przypominający całą fabułę od początku, lecz za bardzo cringe'uje się czytając te moje początki, nie dam na razie rady. Przepraszam, ale na pewno takowy rozdział się pojawi. Oraz korekta całej książki ze zmienionymi bohaterami. Na razie muszę skończyć tę wersję i... coś dalej... hehe...

enjoy.

Do tego rozdziału (szczególnie końcówki polecam piosenkę "All of us" od Lambrith ft. Zendaya

"Mori" od Dawida Podsiadło też myślę, że siądzie.

W poprzednim rozdziale:

- Powiedziałam: "odsuń"! - wyprostowała się i wyciągnęła dwie kosy spod pasa. Szybko odskoczyłem na bok. Gdy wściekła szła, zauważyłem wbity sztylet prosto w jej gorset. Nie było widać żadnej rany, a sama kobieta poruszała się sprawnie, nie okazując prawdopodobieństwa otrzymania żadnego obrażenia.

Z miejsca rzuciła obiema kosami, trafiając jedną idealnie obok nogi rywala, a drugą prosto w ramię.

- Nie śmiej nigdy rzucać komuś nożem w plecy, takim sposobem jesteś tylko tchórzem. Wyłącznie pizdy tak robią - powiedziała, a następnie wybiegła ze mną przed budynki, zostawiając rannego.

Stanęliśmy, a ja zdyszany podparłem się o ścianę.

- Widzisz? - powiedziała zmęczona lekko, przez śmiech - Tak wyglądają transakcje na Florydzie.

---

POV. Dream - ten sam dzień, półtora godziny wcześniej

Siedziałem w salonie, kiedy Sapnap kombinował coś w kuchni. Od zniknięcia Geroge'a i Patches minęło parę dni. Nie mam pojęcia, gdzie on teraz jest, co się z nim dzieje, jakie krzywdy mu się mogą teraz dziać. Kiedy tylko próbuję sobie to wyobrazić, łzy natychmiast napływają mi do oczu. Zrobiłbym wszystko, aby móc mu jakoś pomóc, ale mam związane ręce. Jestem po prostu bezradny... To jest głupie! Powinienem teraz go szukać, a jedyne co robię to siedzę i ..... czytam ten list, analizując krok po kroku. Szukając jakiejkolwiek odpowiedzi, wskazówki, ale nic to nie daje.

"Tak, nie mylisz się,
George już dzisiaj nie wróci, ale nie martw się,
dopóki nie wezwiecie policji, nic poważnego mu się nie stanie.

- CBSLR"

Wiedziałem jedno. Bryce. Bryce.. Bryce... Bryce....? Bryce! Ale kim do cholery jest SLRC? Lub... są?

- Dream...? - zawołał Sapnap z kuchni, następnie wchodząc do salonu, zastając mnie rozwalonego na wersalce, z listem w ręce. - Jest kolejny. - Podał mi skrawek papieru.

- "Dobrze jest być w znajomych rękach" - przeczytałem na głos .

Ukryłem twarz w moich rękach. Musiałem chwilę przystać. Wiem jedno, nie mogę ciągle siedzieć i nic nie robić. Bryce tylko potwierdził to, że to właśnie on ma George'a. Na chwilę się wyłączyłem, próbując zebrać to wszystko w kupę, ale kiedy tylko próbuję to ze sobą swatać, jedno wyklucza drugie... Jak to możliwe?

- Dream, to wszystko już nas przerasta. Musimy kogoś o tym powiadomić - stwierdził stanowczo zmartwiony Nick. Jedyny trzeźwy umysł.

Tak samo jak ja martwił się o bruneta. Każdy kolejny dzień tylko dłużył się podczas zwartego obmyślania planu. Z każdym kolejnym dniem, dzień był coraz krótszy a noc dłuższa. Stos papierów rósł, a miska Patches nadal była nietknięta od dnia, kiedy zaczęliśmy ją szukać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 02, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zawsze i na zawsze || DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz