37.

4.8K 359 1.3K
                                    

W poprzednim dziale:

— Panie Clay? Prosiłabym o szybkie przyjechanie — powiedziała, bazgrząc imię i nazwisko na brudnopisie.

"Bryce Wilson"

---

POV. Dream

— Jak to go nie złapaliście?! — powiedziała lekko wkurzona pani lekarz — Nie mógł się od tak — pstryknęła palcami — rozpłynąć! —

— Najwidoczniej znał lepiej budynek i nie był tutaj pierwszy raz — powiedział jeden z ochroniarzy.

Siedziałem w recepcji razem z panią lekarz i dwójką ochroniarzy.

— Wie pani chociaż jak on wyglądał? — zapytałem, przerywając całą kłótnię.

Kobieta podsunęła mi jedną z kartek.

— Jak on w ogóle tutaj się znalazł? Jest prawie 23, drzwi powinny być zakmnięte dla osób trzecich, wykulczając poszkodowanych! — kontynuowała swoją wypowiedz w stronę mężczyzn.

Ja wziąłem otrzymaną kartkę i przeczytałem w myślach.

"Bryce Willson"

— Tego się spodziewałem — powiedziałem cicho. Dla mnie - cicho. Jednak kobieta usłyszała to.

— Zna go Pan? — zapytała, zwracając się w moją stronę.

— Tak. Pod żadnym pozorem niech Państwo go nie wpuszczają. Proszę — powiedziałem, odkładając kartkę na biurko.

— Powinniśmy zadzonić na polcję, nie wiemy jak on tu wszedł. Może stanowić zagrożenie —

— Nie ma takiej potrzeby, jedynie niech trzyma się daleko od sali numer 87. Niczego innego tu nie szuka —

— Jak dobrze, że zaczęło się to dopiero teraz — powiedziała kobieta — Wypiszemy pana Davidsona do 2 dni. Zadzwonimy do pana —

— Jak jego stan? — zapytałem. Kobieta pokazała mi kartę z wynikami.

— Jest wręcz świetnie. Śpiaczka tylkooszczędziłą mu bólu, a dzisiejsze badania tylko nas uspokoiły. Jedynie może mieć losowo, zaskakujące bóle w podbrzuszu — pokazywała coś ciągle na kartce — Będzie musiał odpoczywać, od razu już mówię. Ale widzę po panu, że zajmie się pan wszystkim. Spacery są dozwolone, byleby nie za szybko — spojrzała na mnie z uśmiechem.

— Nie mogę do niego teraz iść? — zapytałem z lekkim smutkiem.

— Zrobimy wyjątek — powiedziała, puszczając mi oczko.

---

Byliśmy przed salą George'a.

— Obudził się, gdy do pana dzwoniłam — powiedziała w tym samym momencie otwierając drzwi.

Naszym oczom ukazał się, w pozycji pół siedzącej, George. Robił coś na telefonie, który mu przywiozłem w dzień. Czekałem, aż się obudzi, wtedy miałem w planach mu go oddać, aby się nie nudził, gdyby już nie spał.

— Panie Davidson? — powiedziała kobieta. Chłopak odwrócił się i widząc mnie uśmiechnął się — Pański narzeczony — oddała uśmiech i wyszła zamykając drzwi.

— Narzeczony? — powtórzył, śmiejąc się — Jaką część mojego życia przespałem? — śmiał się nadal, a ja podszedłem i usiadłem na jego łóżku.

— Nie chciałbyś? — popatrzyłem się na niego.

— Na pewno nie z tobą. Nie wytrzymałbym. Chciałbyś — wyłączył telefon.

Zawsze i na zawsze || DreamNotFoundWhere stories live. Discover now