45. Oficjalne

3.4K 287 1.1K
                                    

Już nie bądźcie na mnie źli < 3

W poprzednim dziale:

Przede mną nagle z szarości wyłoniły się dwa światła. Dwa światła przybliżające się z każdą sekundą.

— Kuźwa mać! — ktoś krzyknął niewyraźnie. Po chwili poczułem jak coś rzuca się na mnie i ratuje od pocałunku z samochodem. Obaj leżeliśmy na poboczu, ledwo uchodząc z życiem.

— CZY CIĘ DO RESZTY POWALIŁO DREAM?! — spojrzałem na chłopaka nade mną.

— Eret? — zapytałem zmieszany.

— NIE, GEORGE NA BIAŁYM KONIU. WSTAWAJ MASZ NAM DUŻO DO WYTŁUMACZENIA — pociągnął mnie za koszulkę, aby pomóc mi wstać. W międzyczasie podbiegł do nas Sapnap.

— Nic wam nie jest?! — zapytał, patrząc na nas.

Zeskanowałem go tylko wzrokiem.

DREAM, CZY TY BYŁEŚ U BRYCE'A?

---

POV. Dream

 Nie męcz go już. Widzisz w jakim on jest stanie. Będzie się tłumaczył w domu. Pomóż mi —wzięli moje ręce za swoje szyję i prowadzili do domu.

Nadal byłem w szoku, nie tylko przez prawie wypadek, który mnie spotkał, ale to co zrobił Bryce.

Wszystko, zaczynając od dotyku po słowa z jego ust, działały na mnie jak jad. A on jak wąż owijał mnie i dusił. Z Bryce'm poznaliśmy się przez Clausa. Brat ostrzegał mnie przed nim, ale nie słuchałem. Dostał jakby obsesji na moim punkcie. Nie mógł się pogodzić z tym, że się rozstaliśmy. Teraz był to pierwszy raz, kiedy go odwiedziłem od zerwania.

Widać nie próżnuje.

Z każdą minutą, kiedy szliśmy przed oczami miałem jakieś wspomnienia, przez które miałem jeszcze większe zawroty głowy. Jakikolwiek dźwięk, który mnie otaczał był przygłuszony, a ja byłem skupiony na swoich myślach.

Czemu z nim zerwałem?

Bo widziałem, co się z nim dzieje i przekonywałem się na co go stać. Naprawdę dziwię się, że taka osoba jest jeszcze na wolności. Niestety jest on typem osoby, na którą policji nie naślesz. Zawsze znajdzie jakieś wyjście.

Zawsze dostanie to co chce.

Ale nie tym razem.

Zazdrość - to on teraz czuje.

Zazdrość, drugie imię miłości, ale czy to co pomiędzy nim, a mną było można nazwać "miłością"?

Tak to się nie skończy! Tym razem wszystko będzie dobrze. Będzie spokój! Będę szczęśliwy z chłopakami z Geor--

Poczułem ból.  Ukłucie.

Chłopacy już mnie nie nieśli.

— Kuźwa Dream! — zawołał jeden z nich. Zrobiło się ciemno i bardziej zimno.

---

W końcu przebudziłem się. Zamiast wcześniejszego zimna czułem ciepło.

— Powinniśmy powiedzieć mu, że już wrócił? 

— Nie. Na razie nie.

— Słuchaj. On teraz siedzi na górze w pokoju Dream'a. Może to go uspokoić.

— Co? — zapytałem na głos.

— Jezus ty żyjesz — podszedł do mnie Eret.

— Co się stało? — zadałem pytanie, podnosząc się do siadu.

Zawsze i na zawsze || DreamNotFoundWhere stories live. Discover now