48.

3.4K 227 1.2K
                                    

Z dedykacją dla @PanqXX i @SueSerio, bo są tam słowa Yuno do Zuzki <3

W poprzednim rozdziale:

Chłopak przybliżył się. Wszelkie wcześniejsze myśli i wątpliwości zniknęły, a głowa została pusta i napełniała się tylko tym wspomnieniem. Nieznajome mi dotąd ciepło wypełniło mnie od ust po całe ciało. Był to dreszcz. Czułem, jakby pewna jego część, zapieczętowała się w środku mnie, jakby zostawił cząstkę siebie już we mnie. Coś nas jakby związało.

Troszczyć się będę o ciebie tak jak zawsze, rankiem, w dzień i nocą. Na zawsze. Tylko mi pozwól. Pozwól sobie zostać moim słońcem.

---

POV. Dream

Brunet popatrzył na mnie jeszcze przez chwilę. Po czym oddał pocałunek.

— Pozwalam sobie zostać twoim słońcem — popatrzył na mnie z uśmiechem, przykładając swoje czoło do mojego. Po czym mocno mnie przytulił.

Staliśmy tak przez chwilę, nadal w deszczu, delektując się sobą.

— Czas chyba iść — uśmiechnąłem się, odlepiając od chłopaka i patrząc na niego.

— Masz rację — odwzajemnił uśmiech.

Deszcz nadal nie padał mocno. Obaj zebraliśmy kamienie i włożyliśmy je do bluzy, po czym ruszyliśmy do wyjścia. Biegliśmy, śmiejąc się i trzymając za ręce, aby jeden nie zgubił drugiego.

Dopiero po pewnym czasie dotarliśmy z powrotem do domu. Obecnie staliśmy obaj przed drzwiami mieszkania.

— Myślisz, że będzie zły? — zwrócił się do mnie brunet, mając na myśli Sapnapa.

— Raczej powinien się cieszyć, że przynieśliśmy mu te kamienie. A jeżeli tak, to nie zły, ale wkurwiony. — Chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi, a następnie z chłopakiem weszliśmy do domu.

Usłyszeliśmy, jak coś 'pyka' lub gniecenie puszki. Dźwięk ten pochodził prawdopodobnie z kuchni.

Długo nie myśląc, ruszyliśmy w jej stronę.

Nie myliliśmy się.

Sapnap siedział cały rozwalony na krześle przy wysepce z cyrklem w ręce i puszką po jakimś soku w drugiej, robiąc w nim dziury ostrzem.

— Co ty robisz, można się zapytać? — zapytałem, widząc jak w skupieniu, robi to chłopak.

— O BOŻE, wróciliście — odłożył rzeczy na blacie — Macie kamienie? Trochę się o was bałem, długo nie wracaliście.

— Tak jakoś wyszło — zaśmiałem się, spoglądając na jednego potem na drugiego chłopaka — Mam dla ciebie propozycje — podszedłem do niego wraz z brunetem.

— Co proponujesz? Co targujesz? — skupił się na mojej odpowiedzi.

— Bierzemy z tych zebranych kamieni 'zapłatę' za pracę w postaci kilku z nich, pasuje? 

— Dobrze się targujesz... Ale dobra. Niech ci będzie. Mam dzisiaj dzień dobroci dla zwierząt. — George zaśmiał się na te słowa — Co dzisiaj na kolację? Już się ściemnia, a jestem głodny. Zostawiliście mnie samego. 

— Ty sam nas tam wysłałeś.

— NIE ZMIENIA TO FAKTU, ŻE ZOSTAWILIŚCIE MNIE SAMEGO.

Westchnąłem lekko.

— Ja dzisiaj nic nie robię, ani George. Chce dzisiaj jeszcze coś mu pokazać.

— Które miejsce tym razem? — zapytał zaciekawiony.

Zawsze i na zawsze || DreamNotFoundWhere stories live. Discover now