| 1 |

347 9 1
                                    

Złota moneta uderzyła o stół, podskakując w górę dwa razy, zanim osiadła na blacie. Jej znaczona wgłębieniami obwódka przetaczała się powoli po ciemnym drewnie, wydając charakterystyczny dźwięk ocierania się, który roznosił się dookoła echem. Yoongi był zdumiony tym dźwiękiem, bo nie przypominał sobie ani żeby spał, ani żeby siedział w próżni jakiegoś laboratorium. Ale z jakiegoś powodu nie słyszał niczego innego, wiernie podążając wzrokiem za monetą. A ta sunęła dalej niby prosto, jakby zamierzała sturlikać się z blatu i upaść na podłogę, gdzie może uniknęłaby aż takiego zainteresowania, ale gdy była już blisko upadku, nagle jakby się rozmyśliła i skręciła w lewo, zataczając nawet nie półokrąg, a półjajo, choć chwilę później było to już całe jajo. I kolejne, znacznie mniejsze. Czarnowłosy chłopak leżał na własnych założonych rękach na blacie, obserwując poczynania pieniążka, jednak nagle stracił nim zainteresowanie, gdy spomiędzy niewyraźnego ludzkiego buczenia wymsknęło się jego imię:

- Agust! Czy ty mnie słuchasz do cholery?! - Yoongi zamrugał, podnosząc zaskoczone spojrzenie z leżącego już pieniążka na twarz PsiegoPana. Psi Pan (P-P -> papa) jest meżczyzną raczej niskim o krótkich, wiecznie nażelowanych włosach w kolorze psiego gó- czekolady. Jego twarz zdobiły szramy po kilku grubszych porachunkach, ale poza tym nie był brzydki. Nosił zawsze taki sam brązowy garnitur z żółtą koszulą pod nim i dowodził im wszystkim tu zgromadzonym. A teraz każdy zamilkł, gdy jego uwaga spoczęła na Minie, któremu nie było spieszno, by się wyprostować - Powtórz co powiedziałem,

- A bo ja wiem? Zignorowałem cię, więc pewnie albo pieprzysz jakieś farmazony, albo wydzielasz zadania grupom - wzruszył ramionami,

- Oświeć mnie, jak zamierzasz wykonać to swoje, skoro masz mnie w dupie?!,

- Nie krzycz, bo łeb mnie boli. Zrobiłem na dziś wszystko, co miałem, więc z łaski swojej kończ już swój wykład i puść mi pieniążka z powrotem, bo jego podróż po stole jest bardziej zajmująca od twojej gadaniny,

- Min Yoongi!,

- No? - mruknął, podnosząc się do siadu. Wbił się zirytowanym spojrzeniem prosto w oczy swojego szefa, który bezczelnie śmiał odezwać się do niego po imieniu. Nie po to nazywał ich jak psy, żeby potem nagle wyciągać ich człowieczeństwo,

- Po co ja cię tu jeszcze trzymam... - westchnął, zaciskając palce u nasady nosa,

- Bo wykonuję wszystkie zadania jak należy, papo. - prychnął, uśmiechając się pod nosem - Bo lepszego ode mnie nie ma ani przy tym stole, ani nigdzie na świecie,

- Ale mnie do jasnej cholery ignorujesz! - wściekł się, wyciągając broń, aby wycelować nią prosto w głowę Mina. Ale zaraz jego oczy zapulsowały, gdy poczuł zimno metalu na swojej szyi. Oto współpraca sztabu, do którego należał Min - Dobra, cofam - uniósł dłonie w geście obronnym, chowając broń. Nóż również zniknął,

- Jeśli to coś istotnego, to dowiem się od reszty. Jeśli nie wiedzą, to spytam osobiście ciebie trochę później, więc nie marnuj już czasu ani mojego, ani nas wszystkich i kończ to przedstawienie. Chcę wracać do domu,

- Masz skasować wóz Kanga. Wisi nam trzy miliony, a kwota jak rośnie, tak nawet nie ma próby jej spłacania. Znajdziesz go w-

- Wiem, gdzie parkuje. Kod do wejścia to 1-4-0-9, od ósmej wieczorem można tam wbijać, bo już nawet od siódmej się nigdy przy nim nie kręci,

- Skąd? - zmarszczył brwi, chcąc ukryć błyszcząca w swoich oczach dumę,

- Żartuje pan? Od dawna było wiadomo, że prędzej zapłaci ci świętej pamięci jego tatuś, niż on sam. Jest przeze mnie sprawdzony od dobrych czterech miesięcy, tylko czekałem na rozkazy. Jeśli to wszystko, to już sobie pójdziemy,

- Idź, mam dość oglądania twojej mordy na ten miesiąc, Agust,

- I wzajemnie papo. - uśmiechnął się, wstając z miejsca - A i ładnie bym prosił o zażegnanie konsekwencji za grożenie ci nożykiem. Przecież żaden z nas nie chce wewnętrznych sporów, prawda? - zgarnął monetę z blatu, bez słowa wychodząc, a tuż za nim pobiegło i dwoje jego kompanów.

Wyjaśnijmy sobie pewną rzecz. PsiPan nie jest słabeuszem w swojej branży, ani nie jest potulny dla swoich podopiecznych. W czołówce ugrupowań dumnie stał na trzecim miejscu siły i brutalności, a niejeden członek jego grupy skończył z kulką między oczyma za choćby chrząknięcie w momencie, gdy on coś mówił. Dlatego też nikt nie ważył się dziś oddychać, gdy ta dwójka wymieniała ze sobą swoje uwagi. Skąd ta różnica? Otóż Min Yoongi, znany tam jako Agust, jest w ugrupowaniu już od czterech lat, a sama grupa jest dość młoda. Początkowo był jak posłuszny mały piesek i to znacznie bardziej niż powinien, co zaczynało o dziwo drażnić jego szefa, który pozwala na żarty czy szepty wokół siebie jeśli ma dobry nastrój, a młody Min nawet przy nim nie mrugał. Dlatego pewnego dnia po wypiciu kilku głębszych, na kolejne przeprosiny za rozlanie odrobiny alkoholu (a Yoongi wyjątkowo bał się mu podpaść, bo halo hajs i życie to ważne sprawy), zirytowany powiedział mu, że ,,woli żeby Min przestał go szanować, niż zachowywał się jak pieprzony robocik". I podziałało. I choć Yoongi może i czasem przesadzał ze swoimi odzywkami, to papa nie potrafił się na nim zemścić czy go zbesztać, bo po pierwsze Min naprawdę był aż zbyt dobry do tej roboty i bo nie chciał powrotu do tamtych dni, gdy zachowywał się, jak zachowywał. Dlatego można by rzec, że Agust był takim drugim szefem w tych podziemiach. No ale nadal nie władcą i doskonale o tym wiedział, hamując się, gdy czuł, że przegina. Aczkolwiek akurat wsparcie reszty członków danej podgrupy było normalne - jeden za wszystkich i wszyscy za jednego, choćby cały oddział miał zostać za to zabity. Ale akurat, jak można się domyśleć, ugrupowanie do spraw niszczenia samochodów w składzie Agusta, Alex i Śliwy miało pewne ulgi. Przez obecność Mina i własną zajebistość:

- Yoon, mógłbyś się czasem ugryźć w język. Myślałam, że Alex zaraz zemdleje, szczególnie że na tym swoim pieprzonym glocku, to on rękę już dłuższą chwilę trzymał - oto Śliwa. Konkretniej Miri; przyjaciółka Yoongiego, której pseudonim wziął się z jej sięgających ramion włosów o barwie czegoś pomiędzy czerwienią, a fioletem. Jest o kilka lat starsza od Mina, ale z szacunku do samego siebie nie chciał on zapamiętać o ile,

- Daj spokój, to było do przewidzenia, że ten dzień nie skończy się spokojem. Jestem padnięty i on doskonale o tym wiedział - wymamrotał, wciskając dłonie do kieszeni czarnej bluzy,

- Mogłeś nas ostrzec, że tak będzie. Zastanwiałom się czy mam mu wbijać ten nóż czy się jeszcze wstrzymać - Alex faktycznie brzmiało na dość zirytowanie. W tym wypadku akurat nie można było wskazać żadnego imienia czy pseudonimu, wysoka postać o krótkich, napuszonych i rudych włosach z masą piegów po prostu nazywała się Alex od kiedy zmieniła swoje dawne imię, którego nigdy nam nie zdradziła,

- Nie lubię przepraszać, więc powiedzmy, że głupio wyszło, dobra?,

- Stoi mały szefie. - zasalutowała Miri - To co? Jutro punkt siódma tam gdzie zawsze?,

- Jasne. Ale weź ze sobą spray do włosów i gaśnicę. A ty Alex nie zapomnij pudełka. Reszta w moich rękach,

- Masz już plan?,

- Niejeden. I chyba je połączymy - uniósł kącik ust ku górze. Jego towarzysze zaniemówili. Zwykle podobne gesty zasłaniała czarna maseczka, której brak wzbudzał w nich grozę. Choć twarz Mina bez niej wzbudzała raczej sympatię, a to główny powód dla którego zwykle ją nosi.

*************
Z tym dniem zaczynamy publikację pierwszego fanfika po dłuższej przerwie.

Mam nadzieję, że zostanie ciepło przyjęty, a jego bohaterowie pokochany :3

PS: jeśli popełnię błąd przy formie bezosobowej przy Alex, nie pogniewam się za uświadomienie. To moja pierwsza niebinarna postać i chciałabym się nią dobrze zająć.

Starry Eyes | YoonMinDove le storie prendono vita. Scoprilo ora