| 43 |

67 4 1
                                    

Yoongi powoli uchylił oczy, próbując się zorientować w sytuacji. Na zewnątrz było dziwnie ciemnawo, jakby dzień zamiast się rozwijać zmierzał ku nieubłaganemu końcowi. Nie wiedział skąd wziął się kocyk, którym go okryto, ani skąd dolatywał dziwny przyjemny zapach. Podniósł się powoli do siadu, ale zgaszony silnik samochodu nie pozwalał mu na sprawdzenie godziny. Ostrożnie wysiadł, zamierzając poszukać Jimina, który nie siedział z nim w samochodzie, plątając się zapewne gdzieś w okolicy. Uwagę Mina zwrócił lekki dym wylatujący spomiędzy drzew. Powoli ruszył w tym kierunku, uważając na to, co znajduje się pod jego nogami, aby się nie wywrócić i nie wdepnąć w ewentualne pokrzywy. Ku jego zdumieniu dokładnie tam, skąd unosił się dym, spostrzegł znaną sobie różową czuprynę. Park kucał przed małym ogniskiem, nad którym z pomocą liny i pobliskiego drzewa, zamocował cholera-jedna-wie skąd wzięty garnek:

- Jimin? - Park odwrócił głowę w jego stronę, lekko się uśmiechając,

- O hej, wstałeś,

- Co robisz?,

- Obiecałem ci jakiś czas temu makaron, choć nie ukrywam, że dawne składniki gdzieś przepadły. - wzruszył ramionami - Okazuje się, że niedaleko jest sklep, trzy domy i szkoła. Taka maleńka wioska. Kupiłem tam parę rzeczy i próbuję zrobić sos serowo-śmietanowy do makaronu. Trzymaj kciuki,

- Która godzina? - przetarł oko, ziewając,

- Nie jestem pewien, ale chyba coś koło piątej,

- Piątej?! - wybałuszył oczy,

- Daruj, ale ładnie wyglądasz kiedy śpisz, nie miałem serca cię budzić, z resztą sam się zdrzemnąłem, a po godzinie warty uznałem, że zamiast panikować lepiej będzie ugotować nam coś do jedzenia,

- Kochany. - uśmiechnął się, kucając obok - Jak noga?,

- Kupiłem jakieś przeciwbólowe. Trochę pobolewa, ale wygląda w porządku. Na tyle na ile może wyglądać rana od kuli, ma się rozumieć. - zaśmiał się krótko, ale Min tylko pokiwał głową bez emocji - Nie obwiniaj się za ten postrzał, co?,

- I tak wiesz, że będę,

- I cholernie mi się to nie podoba. - westchnął - Już trudno, stało się,

- No tak, ale-

- Csii. - pogroził mu palcem - Skupmy się teraz na tym, by zjeść. I stąd wyjechać, bo nocy wolałbym nie spędzać w lesie, nawet ze sprawną bronią.

***

- Kurwa jego jebana mać! Zabiję Demona! Przysięgam! - Min aż wzdrygnął się słysząc krzyk różowowłosego. Dopiero co skończyli jeść obiad, który w akompaniamencie ich pierwszych od dawna luźnych rozmów o niczym, zdążył wystygnąć, a znów wszystko wracało na najbardziej problematyczne drogi. Planowali właśnie odjechać. Dochodziła godzina siódma i było już prawie ciemno, ale okazało się, że samochód nie chciał odpalić. Yoongi znał się na samochodach i sprawdził cały system pod maską, ale wszystko wyglądało wręcz idealnie. Jak się okazało, problemem był brak paliwa, który całkowicie uspokoił Jimina, który wspomniał o trzech kanistrach w bagażniku. Ale coś jednak musiało pójść nie tak,

- Co tam się stało? - spytał, podskakując, gdy drzwi po stronie pasażera otworzyły się gwałtownie,

- Zanim nas dopadł, dorwał nasze kanistry. Nie mamy benzyny, tudzież nie mamy samochodu, tudzież jesteśmy zdani na własne nogi, tudzież zginiemy,

- Nie ma w okolicy stacji paliw? - zmarszczył brwi,

- Jedna w mieście, w którym nas prawie odstrzelono, druga na jakimś wypizdowiu godzinę z buta stąd. Nic więcej,

- Cholera...- szepnął - Czyli co? Czeka nas marsz?,

- Nie wiem Yoongi. Nie wiem już w ogóle co nas czeka. To wszystko nie miało tak wyglądać, mieliśmy być dużo przed Demonem, a ten zdaje się nad nami unosić. Nie zdziwię się jeśli to nasze ostatnie godziny,

- Nie mów tak! - krzyknął znów czując pieczenie nosa. Nie był gotowy umrzeć. Nie był gotowy patrzeć, jak Jimin umiera,

- Okej, przepraszam, po prostu jestem wściekły i nie umiem myślec normalnie. - westchnął - Pójdę się przejść dobrze? Jakby coś się działo, wejdź w ustawienia telefonu i włącz dzwonek na full. Wiesz jak to działa na Iphonach? Wystarczy ruszyć poziom dźwięku choćby o milimetr w ustawieniach i będzie się darł. Jak coś, to zrobię to samo. Potrzebuję pomyśleć, w porządku?,

- Idź. Rozłożę nam miejsce w bagażniku, żeby się położyć - zaproponował. Jego tyłek odmawiał już posłuszeństwa,

- Wrócę niedługo. - obiecał, klękając jednym kolanem na siedzeniu, aby sięgnąć do Mina i cmoknąć szybko jego czoło - Nigdzie nie odchodź bez mojej wiedzy.

Starry Eyes | YoonMinWhere stories live. Discover now