| 32 |

70 5 0
                                    

Yoongi wpadł za ledwie otwarte drzwi, rzucając się prosto na stojące po prawej stronie łóżko i westchnął z ulgą. Jego plecy domagały wygodnego łóżka już od dłuższego czasu, bo drzemka w samochodzie i chodzenie po sklepie były wręcz przeciwieństwem tego czego potrzebował. Na chwilę było okej, ale na dłuższą metę jego kości postarzałyby się o kolejną dekadę.

Uchylił przymknięte oczy, słysząc skrzypnięcie na progu. Do pomieszczenia powolnym krokiem wszedł blady Jimin, rozglądając się nieobecnym spojrzeniem po pokoju. Czarnowłosy też się rozejrzał, zauważając jak dziwnie przyjemny turkusowy kolor miały ściany. Mebli nie było wiele: szafka, szafa, biurko i dwa łóżka oraz stoliki nocne no i rzecz jasna drzwi do łazienki. Pościele też były niebieskie w jakieś dziwne białe kwiaty. Mało to przytulne, brakowało trochę żółci, ale i tak był zadowolony z tego miejsca. Blondyn zamknął drzwi, odstawiając swoje bagaże obok drugiego łóżka, poruszając się przy tym jak jakiś android:

- Ey Jimin, żyjesz? - zmarszczył brwi, obracając się na bok,

- Mhm - skinął. W ramach wyjaśnień: jego zachowanie wynikało z tego, że wcisnął babeczce z recepcji lipne dowody. Nawet się im nie przyjrzała, ale ten oczywiście panikował,

- Boże Jimin, wyluzuj. - wywrócił oczyma - Zarobiła. Naprawdę będzie mieć w dupie to kim jesteśmy,

- Niby tak, ale-,

- Ale wizja pierdla cię przeraża. - prychnął - Chyba bardziej niż śmierci, co?,

- Nie przesadzaj,

- Pocieszę cię. W państwowym jest fajnie. Trochę boli jeśli milczysz, ale i tak fajnie,

- Wolałabym tam jednak nie trafić. - uśmiechnął się blado na przekór temu odzyskując kolory - Dobra, możemy założyć, że faktycznie nie będzie drążyć. Chyba jesteśmy bezpieczni,

- A więc drzemka. Dobranoc panie wielki gangsterze - zaśmiał się, chwytając rąbek pościeli,

- No chyba oszalałeś. - zganił go - Pod prysznic Min,

- Ohyda, nie mów tak do mnie. - oburzył się - Albo Agust, albo Yoongi. Po nazwisku to kopa w dupę,

- To chyba inaczej szło. - zauważył pod nosem - W takim razie wasza majestatyczność zapieprzaj pod prysznic,

- Sugerujesz, że śmierdzę?,

- Yoongi no litości, masz na sobie więzienne łachy. Wypada się przebrać i obiecuję, że zaraz po tym możesz iść spać. Będę cicho,

- A ty nie idziesz spać? - zmarszczył brwi, zerkając w jego stronę. Zdążył już zakopać głowę pod kołdrę,

- Najpierw pofarbuję włosy. I też się umyję,

- Sam? - skrzywił się,

- A co? Chcesz się ze mną myć? - czarnowłosy otworzył szeroko oczy, niemal nie spadając z łóżka, gdy gwałtownie obrócił się w jego stronę,

- Nie kretynie, mówię o farbowaniu włosów. Spieprzysz to,

- Dzięki? - zmarszczył brwi,

- Zrobimy tak. Chodź, nałożę ci tę farbę, umyję się bo i tak musisz czekać, a potem pójdziesz ty i już się tam będziesz ogarniał. Stoi? - niechętnie podniósł się z łóżka, rozciągając,

- Dobra. Dzięki,

- Jeszcze niczego nie zrobiłem. Podziękujesz mi jak okaże się, że wyglądasz zajebiście, bo to będzie moja zasługa.

***

Yoongi niestety nie wytrzymał na tyle długo, by zobaczyć efekt końcowy wielkiego farbowania. Woda płynąca z kranu go usypiała, przez co poniekąd żałował położenia się do łóżka, ale szala przechyliła się dopiero gdy płynącą wodę zastąpiła suszarka. Czarnowłosy usypiał przy wielu dziwnych dźwiękach i akurat to połączenie sprawiło, że przepadł znacznie wcześniej niż zamierzał.

Obudził się słysząc nawoływanie swojego imienia, ale jedynie mruknął, chowając głowę pod pościel. Nie chciał wstawać. Nie był wyspany.

Ale dłoń bezczelnie przeczesująca jego włosy, to było zbyt wiele, by dalej udawać, że się śpi:

- Nie zapędzasz się? To ucieczka, a nie miesiąc miodowy, Park,

- Po nazwisku to kopa w dupę. - zaśmiał się - I nie wyglądasz jakby ci to przeszkadzało,

- Bo jest miłe, ale nadal się zapędzasz. - mruknął, powoli podnosząc się do siadu, przecierając przy tym pięścią oczy - Która godzina?,

- Koło chyba drugiej. W każdym razie jest obiad na sali i wypada tam pójść i coś zjeść. Potem możesz się jeszcze zdrzemnąć, a na kolację jakoś załatwimy ten twój makaron,

- A w nocy w drogę? - spytał, prostując się. Czuł się jakby był w piżamie, choć zamiast wielkiej koszulki miał na sobie czarny golf. I czarne jeansy. Co ciekawe Jimin postawił rownież na golf ale akurat różowy, w kolorze identycznym jak jego włosy oraz jasne jeans- włosy! - O matko! - pisnął, sięgając dłońmi do jego włosów - Ładniejsze niż przypuszczałem! Wyglądasz- powiedziałabym, że pięknie, ale to by zabrzmiało dziwnie, więc powiedzmy, że zajebiście,

- Dzięki. - uśmiechnął się pogodnie, czując lekki rumieniec formujący się na jego twarzy - A co do nocy...to w sumie nie wiem. Niby możemy jechać dalej, ale tu jest dość bezpiecznie przynajmniej na razie. Nim kuzynostwo tu dotrze to trochę minie, a nie ma bata żeby radziło sobie gorzej od policji, więc niebieskimi nie musimy się martwić,

- Czyli jutro rano? - przechylił głowę,

- Tak. Pasuje ci?,

- Jasne. - uśmiechnął się, zaraz poważniejąc przez bolesny skurcz brzucha - To...idziemy jeść?,

- Chodź - roztrzepał jego włosy, zwiewając do wyjścia zanim spotkałby go odwet.

Starry Eyes | YoonMinWhere stories live. Discover now