| 15 |

79 7 0
                                    

Przed drzwiami wejściowymi Agust znalazł się kilka minut po czasie. Uparcie poprawiał maseczkę i kaptur, jakby te nagle miały go odsłonić. Jakby Park miał go rozpoznać...jakby miał go pamiętać z tej głupiej restauracji...

Ku jego zaskoczeniu przy drzwiach faktycznie nie było żadnej obstawy. Niepewnie wszedł do środka, gdzie wnętrze tonęło w ciemności ratowane wyłącznie światłami na czujnik ruchu, które były raczej dość ciemne. Nie mniej dało się poruszać. Czarnowłosy doskonale pamiętał gdzie znajduje się to przeklęte biuro, ale choć dotarł do niego w dwie minuty, to jakoś nie mógł się przemóc. Strach przed tym, że w środku mogłyby czekać na niego uzbrojeni stróże prawa lub jakiś typ z kamerą, nadal gdzieś w nim siedział, nie pozwalając się ruszyć. Po kilku głębszych oddechach jednak zapukał, czekając na reakcję.

Łagodne ,,wchodź" musiało mu wystarczyć za zachętę.

Park Jimin stał oparty tyłkiem o swoje biurko. Miał na sobie czarne obcisłe spodnie i elegancką czarną koszulę, która o zgrozo prześwitywała. Agust zmierzył go spojrzeniem, czując, że może delikatnie przybrał żywszych barw. Pierwszy raz widział go w takim wydaniu. Skłamałby mówiąc, że CEO firmy perfumowej nie był przystojny:

- Nie zacznij się ślinić Agust, błagam - wywrócił oczyma, przeczesując dłonią zaczesane w tył włosy,

- Są tu gliny?,

- Nie wezwałem ani policji, ani dziennikarzy, ani nawet wzmożonej ochrony,

- Nie ufam ci,

- Widzę. - prychnął - Ale skoro ja mogę zaufać komuś, kto rozwalił mojego Kinga, to mógłbyś też schować dumę do kieszeni. To czysty biznes,

- Mówiłem, że to nic osobistego - założył ręce na piersi,

- Z mojej strony również. - wzruszył ramionami - To jak? - spytał wyciągając na wierzch walizkę. Nie czekał na nakaz i otworzył ją, ukazując pełną kwotę. Minowi zabłyszczały oczy - Jesteś wart połowę z tego,

- Czego oczekujesz?,

- Podam ci pewien adres. Tam znajdziesz białe lambo, które ma już nie nadawać się nawet do zbliżenia do niego,

- Czyj to wóz? - zmarszczył brwi,

- Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz i tym krócej zeznajesz, choć od ciebie raczej nikt i tak by zeznań nie chciał,

- Muszę wie-,

- Nie musisz. Za takie pieniądze powinieneś się zamknąć i tylko kiwać głową,

- Nie rozkazuj mi - oburzył się,

- W porządku. - ułożył ręce do pozycji obronnej - To co? Adres jest w walizce,

- Dobra. Przyjmuję. - skinął, zaraz łapiąc w locie rzuconą mu walizkę - Całość?,

- Całość,

- I nie boisz się, że wezmę pieniądze i gówno zrobię? - zdziwił się. Oczywiście, że oczekiwał zaliczek, ale całości nigdy nie brał. Przecież w biznesie nie wolno nie dopuszczać możliwości zostania wykiwanym - Jesteś skończonym idiotą,

- Gdybyś był takim chujem, o jakim teraz mówisz, to nie byłbyś tu, gdzie jesteś. - zauważył, wzruszając ramionami - A skoro bawimy się w pytania...ty się nie boisz?,

- Czego niby?,

- Rysopis jaki można sporządzić widząc cię nawet w maseczce, informacja o adresie przy którym będziesz się kręcił, zapisy z kamer...to nie wystarczy by któryś z twoich klientów zafundował ci wygodne miejsce w pierdlu i jeszcze na tym zarobił?,

Starry Eyes | YoonMinWhere stories live. Discover now