| 37 |

75 6 0
                                    

Jimin miał wrażenie, że z tęsknoty lub raczej braku przy sobie Junhana, sam zaczynał stawać się matką. Obiecał zatargać i częściowo rozpakować ich bagaże, odsyłając Yoongiego, aby zajął się rozglądaniem po budynku, gdy już się zameldowali- poprawka, gdy już Park ich zameldował. Rozradowany czarnowłosy zniknął z jego pola widzenia już jakiś czas temu, co zaczynało go powoli martwic, ale postanowił zaufać ich szczęściu i skupić się na porządkach. Z raczej pozytywnych informacji: dostali więcej niż jedno łóżko, - konkretniej małżeńskie i dwa pojedyncze - a do tego kanapę, stolik, telewizor, który Jimin odpiął od internetu, anteny i prądu na wszelki wypadek, dwie szafy, prywatną łazienkę i nawet balkon, o standardowym biurku nie wspominając. Nieźle.

Rytmiczny stukot kroków dotarł aż pod ich drzwi, które powoli się otworzyły, jakby gość nie był pewien czy to ten pokój, po czym do środka wpadł Min, padając na kolana i ciężko oddychając po biegu z cholera-wie-kąd, nie potrafiąc zapanować nad uśmiechem:

- Boże Yoon, łap bo się udusisz. - skrzywił się, rzucając starszemu butelkę z wodą - Ktoś cię gonił czy jak?,

- Mają tu bilarda! I mini siłownie, i barek, i salkę z papugami, i parkiet do tańca i i i- nie pamiętam - roześmiał się, dalej szczerząc, choć przynajmniej napił się trochę wody. Jimin miał wrażenie, że serce podsuwa mu się do gardła. To dokładnie ten sam Yoongi, którego raz zobaczył podczas spaceru. Ten sam, którego rzadkości występowania był świadom...,

- Czyli rozumiem, że mam rzucić wszystko i pójść z tobą zagrać? - propozycja z ust typowej matki zabrzmiałaby jak największa groźba, ale uśmiechnięty Park dał Minowi do zrozumienia, że to prawdziwa oferta,

- Jeśli miałbyś ochotę...,

- Prowadź mały szefie - podszedł do niego, roztrzepując jego włosy, zanim pomógł mu wstać.

Salka znajdowała się na wprost marmurowych schodów po których schodziło się do piwnicy. Był to całkiem spory wyłożony czerwoną wykładziną pokój, którego tył zaaranżowano na mini plac zabaw dla małych dzieci, a przód w dwa stanowiska do gry. Ku ich uciesze oba były wolne, więc od razu wzięli się za ustalanie wszystkiego i wielce profesjonalne nacieranie kijów. Czuli się gotowi do rywalizacji.

Yoongi, któremu w udziale przypadły kule biało-kolorowe powoli odchodził od zmysłów. Brakowało mu aż czterech kul, z czego w jedną właśnie chybił, a Jimin miał już ostatnią swoją oraz czarną ósemkę. Min zagryzł się na swojej wardze, obserwując jak ciało różowowłosego się wygina, napina i przygotowuje do wręcz idealnego strzału:

- Nie fer! - bąknął - Miałeś lepsze ustawienia, to powinno być uznane za oszustwo,

- Daj spokój, muszę w czymś być od ciebie lepszy. - uśmiechnął się pod nosem - A oto będzie kolejna rzecz,

- Jesteś podły - warknął, czując nagłą potrzebę przeżegnania się, gdy kula Jimina wpadła do dziury, ciągnąc przy okazji za sobą jedną z kul czarnowłosego,

- Widzisz? Jeszcze ci dobrotliwie życie ułatwiam. - prychnął, przymierzając się do ostatniej z kul, ale zdaje się, że po części celowo chybił - Powodzenia Yoonnie,

- Odsuń się - nakazał zirytowany. Obrzucił szybkim spojrzeniem aktualne ułożenie, nie mogąc znaleźć w nim żadnej szansy na zwycięstwo dla siebie, ale była nikła nadzieją, że w chociaż jedną kulę jakoś trafi, choć była ona dość daleko. Podszedł do samego rogu, zarzucając udo na stół i kładąc się na nim, aby sięgnąć kijem blisko białej kuli,

- Oh wow, to wręcz zaszczyt być teraz stołem,

- Tani podryw. - prychnął - Stać cię na więcej,

- Mam dla ciebie motywację. - zaoferował, zbywając milczeniem obrazę jego drogocennego tekstu - Jeśli nie trafisz, to wrzucę cię w tamten basen z kulkami,

- Nie zrobisz tego - rzucił mu dziwne spojrzenie. Jakby jednocześnie przemawiał przez niego strach i ekscytacja na wizję tonięcia w skażonych plastikowych piłkach,

- A chcesz się przekonać? - uśmiechnął się wyzywająco,

- Patrz i ucz się. - prychnął, przygotowując się do strzału. Jimin miał rację. To była całkiem niezła motywacja i w sumie zaczęło mu bardziej zależeć na tym, by jednak trafić. Jego myśląca logicznie strona wolałaby już wrzucenie do wody, dlatego błagała go o przypomnienie sobie wszystkich zasad fizyki, jakby je kiedykolwiek znał choć w marnym stopniu. Odetchnął, przymknął oczy i uderzył. Biała kula poleciała pod niezaplanowanym kątem, ku uciesze Mina trafiając w kulę żółtą, która poleciała po skosie, popychając kulę niebieską i zieloną do dziury, ale ta ostatnia finalnie odbiła się od brzegu lecąc dalej po kulę fioletową i czarną, po czym wszystkie razem wpadły do dziur, a biała kula zatrzymała się na granicy jednej z nich. Oboje wpatrywali się długo i bez słowa w ostateczny wygląd stołu, powoli trawiąc wszystko to, co właśnie się tu wydarzyło, zanim Yoongi nie upuścił kija - Widziałeś?! Rozniosłem cię! - krzyknął rozradowany, zaraz piszcząc, gdy stracił grunt pod nogami, na szczęście nie lądując na podłodze, ale za to zostając przerzuconym przez ramię różowowłosego - Ey Jimin? Odstaw mnie, co ty robisz? Przecież trafiłem!,

- Zmieniłem zdanie. To nie będzie kara za pudło, to kara za ośmieszenie mnie przed niewidzialną publicznością oglądającą naszą grę. - oświadczył, chwytając chłopaka nieco inaczej, aby rozhuśtać go i wrzucić w otchłań plastikowych kulek, śmiejąc się aż do bólu szczęki. Jednak jego radość zniknęła w ułamku sekundy, gdy tylko otworzył oczy. Basen okazał się zdecydowanie głębszy niż wygląda na pierwszy rzut oka, przez co Min zatonął pod taflą, nie będąc w ogóle widocznym - Ey Yoongi, żyjesz? - spytał, jednak żadna z kulek nawet nie drgnęła - Hyung!,

- Mam cię! - podniósł się gwałtownie do siadu, rzucając kolejnymi kulkami w przeżywającego zawał serca Jimina. Teraz to jego śmiech niósł się echem po pokoju, tym bardziej gdy porzucił marną zemstę padając znów do tyłu i robiąc niewidocznego przez głębokość anioła w kulkach,

- Nie strasz mnie tak! - zganił go, zaraz się rozczulając na widok tego szerokiego uśmiechu. No jak miał być na niego zły? - Dobrze się bawisz? - klęknął obok, pstrykając w czerwoną kulkę, która potoczyła się trafiając chłopaka w nos, który ten zmarszczył, czując natrętny plastik i jego niezbyt przyjemny zapach,

- Możesz mnie tu pochować - zaśmiał się, rozciągając jak meduza,

- Słodki jesteś . - nie powstrzymał się od komentarza, przez który policzki starszego przybrały ciemniejszej barwy. A może to tylko światło odbijające się od czerwonej kulki? - Uwielbiam cię takiego,

- Dzięki - mruknął, uciekając wzrokiem - Pomożesz mi wyjść?,

- Jasne. - skinął, wstając, aby nachylić się nad Yoongim - Złap mnie za kark - nakazał, zaraz wyławiając chłopaka na ręce i zamiast go odstawić, podrzucił go wyżej,

- Ey Jimin? Co ty-,

- Zabieram cię na kolację,

- Nie mam złamanej nogi - zauważył, mimo wszystko wtulając się w jego ciało. Żeby nie spaść oczywiście,

- Ograłeś mnie. Jako swojego mistrza zamierzam cię teraz tam zanieść. To szacunek,

- Wezmą nas za- - urwał chyba nie chcąc poruszać tego tematu,

- A tak szczerze, przeszkadza ci to? - wzruszył ramionami - Jeśli ma to być zraza na honorze to powiedz zanim wyjdziemy, a cię odstawię - oświadczył trochę tracąc dobry nastrój. Powoli otworzył drzwi, popychając je nogą,

- Wygodny jesteś. Jakoś to przeboleję,

- Ale się nie przyzwyczaj,

- Chyba już to zrobiłem - wyznał ziewając. Spasował mu ten środek transportu. Przynajmniej dopóki nikt kto musi widzieć standardowego Agusta nie pojawia się w okolicy. Niby Jimin też powinien widzieć go tylko takim, ale już ostatnio ten obraz trochę się zaburzył, więc chyba nic się nie stanie jeśli ta jedna jedyna osoba jednak zobaczy więcej prawdy niż powinna widzieć.

Starry Eyes | YoonMinWhere stories live. Discover now