| 25 |

81 7 0
                                    

Yoongi oparł się ramieniem o ścianę przy stacji telefonowej i wcisnął dłonie do kiszeni. Za nim rozlegał się gwar rozmów, krzyków i protestów dobiegający ze stołówki, gdzie właśnie rozpoczynało się śniadanie. W tej chwili wszystkie telefony były zajęte i czuł się trochę jak intruz stojąc tam i słuchając rozmów mężczyzn, którzy nie zwracali na niego uwagi. Niektórzy byli tu od lat i takie chwile były najbardziej emocjonalnymi momentami, które mogli spędzać z rodziną. Choć niektórzy szyfrem załatwiali lewe interesy. Nie dla każdego wiezienie było końcem kryminalnej przeszłości. Dla Agusta raczej też nim nie było:

- Co jest kurwa?! - zdenerwowany ryk jednego z mężczyzn sprawił, że wszystkie rozmowy ucichły. Wszyscy zgodnie zwrócili się w jego stronę, obserwując jak ten powoli blednie słuchając osoby po drugiej stronie. W końcu jego wzrok przejechał po wszystkich zgromadzonych, zatrzymując się na Minie. Mężczyzna cofnął słuchawkę - Zdaje się, że to do ciebie - czarnowłosy aż przełknął głośniej ślinę, odbierając słuchawkę i opierając się barkiem o kolejną ze ścian. Pozostali patrzyli na niego w osłupieniu, ale gdy posłał im mordercze spojrzenia, zajęli się sobą,

- Jimin? - spytał, marszcząc brwi,

- Chciałbyś - ten paskudny charczący głos zdecydowanie był tym, czego nie wybrałby zamiast kolejnej kłótni z blondynem, gdyby tylko miał wybór,

- Czego chcesz? - westchnął - Wóz miał nie nadawać się do użytku i zdaje się, że się nie nadawał sądząc po reakcji właściciela, bo inaczej by mnie tu kurwa nie było,

- Miałem być zadowolony z roboty,

- I nie pojmuję dlaczego nie jesteś - zagryzł dolną wargę. Cieszył się, że nie rozmawiają twarzą w twarz. Nie chciał by wyczytał z niego kłamstwo i strach,

- Możesz sobie wybrać powód. - prychnął - Bo twój gang ci pomógł z robotą? Czy bo nie założyłeś jebanego detonatora?!,

- Założyłem! - obronił się,

- Nie pogarszaj swojej sytuacji Agust. Detonator był uszkodzony,

- A ja mówiłem ci, że nie zabijam,

- Nie ty byś go zabił!,

- Ale byłbym temu winny do cholery jasnej! - Min nie wiedział skąd w nim nagle tyle odwagi. Przecież doskonale wiedział czym grozi niesubordynacja i że ogólnie już jest w ewidentnej dupie, ale nie mógł ot tak się poddać. Nie kiedy znowu ktoś liczył, że złamie swoją obietnicę. Wzdrygnął się na myśl, że Park mógłby przez niego teraz nie żyć. Bez względu na to jaki szczyt chamstwa mu odstawił,

- Wiesz, że nasza umowa się w tej chwili zrywa, prawda? - spytał nad wyraz spokojnie,

- Przecież cię spłaciłem, czego ty jeszcze chcesz?,

- Zdaje się, że masz pewne luki w pamięci. Chyba już nie pamiętasz za co siedzisz, co Agust? Na czym cię przyłapano?,

- Na rozwalaniu wozu jakiegoś dzianego typa? - bardziej spytał niż orzekł,

- Jakiegoś typa?! - w oczach czarnowłosego pociemniało. Nagle połączył fakty i miejsce, w którym się wtedy znajdował. Nie wierzył, że Park mógłby zrobić mu coś takiego... - To było ulubione lambo Angela, Agust! Czy ty masz świadomość tego, jak skurwysyńsko sobie przejebałeś?!?

- Nie powiedział mi czyj to samochód - wypowiedział jakby to miało coś zmienić,

- Miał zajebisty plan, co? - parsknął charczącym śmiechem - Ale jest tak samo głupi jak ty. Teraz oboje zginiecie. Na pocieszenie powiem ci, że na ciebie poluję tylko ja; na niego ja i twój szef. Miłej odsiadki Agust, ciesz się jej każdym dniem, bo zapewniam cię, że ilu lat by ci nie przyklepali, będzie to dożywocie. I to skurwysyńsko krótkie.

Ciocia właśnie wyszła ze stołówki, poprawiając bluzkę, pod którą w torbie papierowej ukryła dwie kanapki. Zastanawiała się czy Yoongi po tym tajemniczym telefonie będzie w ogóle miał siłę pójść coś zjeść, dlatego zaryzykowała biorąc mu coś na potem. Jak się okazało - nie myliła się, o czym świadczyło nagłe zatrzaśnięcie się drzwi od ich celi zanim zdążyła do niej podejść. Nie miała wątpliwości, że czarnowłosy nie wyściubi nosa spod kołdry przynajmniej do wieczora.

Starry Eyes | YoonMinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz